No i już piątka. :3 Jak ten czas szybko leci... Jednak udało mi się napisać przed feriami i cieszę się, bo w zasadzie od razu wyjeżdżam. No i korzystając z okazji - wszystkim, co też teraz mają ferie, życzę, żeby były udane i żebyście odpoczęli. :D
____________________________________________
Definicją strachu jest niepokój
najczęściej wywołany przez nadchodzące i niebezpieczeństwo. Ale czy na pewno?
Czasem strach nie musi objawiać się tylko i wyłącznie przez lęk i panikę. Morderstwo, kradzież, ale
też duchy czy inne zjawy przedstawiane na horrorach, to nie jedyne powody
wywołujące właśnie to uczucie. Czasem wystarczy samo słowo. W końcu to słowo
jest potęgą. Boli bardziej i rani głębiej niż przemoc fizyczna. Kilka liter
ułożonych w spójną całość wywołuje właśnie najbardziej negatywne emocje. W tym
ułamku sekundy, gdy pomimo tego całego zgiełku, zamieszania, głośnej muzyki
i alkoholu dobiegły do mnie słowa Mike’a,
poczułem, jakby ktoś mierzył prosto w moje serce. W tej właśnie chwili poczułem
strach. Paniczny i wszechogarniający strach. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta –
z braku tolerancji. Gdy nasze spojrzenia się na chwilę spotkały, zrozumiałem,
że to nie jest wzrok, którym patrzył na mnie mój dobry kolega. To wzrok oskarżycielski.
„Dlaczego mi nie powiedziałeś?”, „Dlaczego ukrywałeś prawdę?” i ostatnie, to
najbardziej dotkliwe – „Czemu, z jakiego powodu jesteś gejem?! Nie widzisz, że
to wszystko burzy?” – właśnie te pytania widziałem w jego oczach.
Nie pozwolę mu tak łatwo odejść… Zasługuję chociaż na
możliwość wypowiedzenia się na ten temat! Wytłumaczenia… Wybiegam z klubu,
chcąc dogonić Mike’a. Nie zważam na tych wszystkich ludzi, którzy jakby nie
mieli swojego życia, zaczęli się nagle interesować moim. Po prostu stoją tam w
osłupieniu i patrzą. No tak, muszą wiedzieć, jak dalej potoczy się sprawa geja
Chestera i prawdopodobnego homofoba Mike’a. Jeszcze niedawno byłem dla nich
nikim. Żyłem w cieniu, nie zwracając nikogo uwagi. A teraz? Gdy się tylko
pojawiłem w tym świecie –w ICH świecie -
musiałem mieć wielkie wejście. Oczywiście, a jakże by inaczej! Najlepiej
krzyczeć na cały głos, że jest się gejem na imprezie, licząc, że trafi to tylko
do jednej osoby. Dobry pomysł na znalezienie się w towarzystwie! I co do tej jednej
osoby, do której była kierowana ta wypowiedź… Przykro mi, że musiałem ją tam
zostawić. Ale dobra, na tę chwilę zapominam o Amy, zapominam o rozważaniach i o
żalu do samego siebie. Na to będę miał jeszcze czas. Teraz liczy się tylko
Mike. Rozglądam się, chcąc go jak najszybciej znaleźć. Mam! Jest po drugiej
stronie ulicy, idzie w kierunku swojego domu.
- Czekaj! – krzyczę ile sił w płucach, on jednak nie reaguje
i dalej kroczy przed siebie. – Kurwa, Mike! Wiem, że mnie słyszysz! Zaczekaj,
proszę – mój głos jest na skali wyczerpania, jednak przynajmniej mam pewność,
że tym razem zadziałało. Mike zatrzymuje się, jednak cały czas stoi odwrócony
do mnie plecami. Wygląda posągowo – wyprostowany z dumnie uniesioną głową. Podbiegam
do niego i łapię za ramię, żeby zorientował się, że już jestem.
- Puść mnie, ty pedale! – wzdryga się, obraca się i
wykrzykuje mi to prosto w twarz.
TY PEDALE, TY PEDALE,
TY PEDALE – te słowa
błądzą w mojej głowie cały czas.
Usłyszane od pozornie bliskiej osoby bolą najbardziej. Proszę bardzo, ludzie na
ulicy, obcy, czy nawet ci wszyscy idioci ze szkoły – nazywajcie mnie tak! Ale
nie Ty, Mike. Jesteś dla mnie zbyt bliską osobą… Cholera, to faktycznie mnie
zabolało, trafił w czuły punkt. Ale teraz na pewno tego nie zostawię…
- Serio?! Tylko na tyle cię stać? Kurwa, wysiliłbyś się na
więcej! – spoglądam prosto w jego oczy i kontynuuję. – Wiesz co? Po tobie spodziewałbym
się naprawdę czegoś innego! – smutek, rozczarowanie konfrontują się teraz ze
złością i gniewem. Pytanie tylko: kto wygra?
- Czego?! Może, że padnę z wrażenia i rzucę ci się w
ramiona?!
- Ja pierdole! Naprawdę jesteś taki tępy? Myślisz, że jak
jestem gejem, to że chcę wyruchać KAŻDEGO faceta chodzącego po tej ziemi?!
Zrozum, mam chłopaka! – akcentuję każdy wyraz, by dokładnie zrozumiał. Widzę
malujące się na jego twarzy… zdziwienie? Sam nie wiem, jak to określić i
zdefiniować. - Ty byłeś moim kolegą i to dobrym, a przynajmniej za takiego cię
uważałem. I przykro mi, że naprawdę stać
cię tylko na tak ograniczone myślenie. Idąc za twoją świetną filozofią - skoro ty jesteś hetero, to co, masz ochotę
pieprzyć się z KAŻDĄ kobietą? Z własną matką też byś chciał?
O kurwa… W tym momencie to ja przegiąłem. Widzę to w jego
spojrzeniu. Cała frustracja zamienia się w tym momencie w ból. Ból zadany przez
nawrót wspomnień, który oczywiście nieumyślnie wywołałem. A jeśli o mnie
chodzi, to wiem, że przeszłość wyrządza wielkie krzywdy…
- Zapomnij – odpowiada mi, już teraz nie krzycząc, nie
broniąc swojej opinii. W tym momencie wiem, że mimo iż on mnie zranił, to ja zrobiłem
to dogłębniej – w tej sytuacji on jest poszkodowanym.
No właśnie… Jebana „potęga słowa”.
- Mike, przepraszam – próbuję go jeszcze zatrzymać, jednak
nie udaje mi się to. Tym razem nie próbuję drugi raz, nie wołam. Chcę po prostu
wrócić do domu. To miała być taka świetna noc. Zaczęła się tak. Ale jej finał?
Zdecydowanie tego się nie spodziewałem.
Words like violence
Break the silence
Come crashing in
Into my little world
Painful to me
Pierce right through me
Can’t you understand
Oh my little girl
All I ever wanted
All I ever needed
Is here in my arms
Words are very unnecessary
They can only do the harm
***
Rozglądam się po pokoju, sprawdzając,
czy wszystko jest na swoim miejscu. Okej, powiedzmy, że panuje tu porządek.
Szybko wychodzę i zbiegam na dół po schodach, chcąc jak najszybciej dobiec do
drzwi, bo przed chwilą zadzwonił dzwonek. To oznacza tylko jedno – Jake.
Energicznym ruchem otwieram drzwi i od razu rzucam się mu na szyję. Tak bardzo
za nim tęskniłem. Szczególnie po wydarzeniach w nocy. Muszę po prostu się do
niego przytulić – poczuć ciepło jego ciała, ale też poczuć, że jest ktoś, komu
ufam i kto zawsze będzie przy mnie, mówiąc, że nic się nie stało i wszystko
będzie dobrze.
Puszczam na chwilę czerwonowłosego i pozwalam mu wejść i rozebrać się. Cholera.
Za każdym razem, gdy go widzę i spotykam się z nim, gdzieś w duchu zadaję sobie
pytanie, jakim cudem udało mi się znaleźć tak wspaniałego chłopaka… Ma
niesamowity charakter, a jeśli chodzi o wygląd… Jak na moje, mógłby być
modelem. Czerwone włosy delikatnie okalają jego twarz o dość ostrych rysach,
ale nie zasłaniają oczu. Głębokich, przeszywających o barwie ciemnej zieleni.
Ubrany jest w zwykłe jeansy i T-shirt z krótkim rękawem w paski, który lekko
opina się, eksponując jego dobrze zbudowaną sylwetkę. Czarne martensy i kurtkę,
które idealnie dopełniały całość już zdjął i odłożył na miejsce.
- Tęskniłem – spoglądam w jego piękne zielone tęczówki i
wypowiadam te słowa tak, by wiedział, że są one szczere, że płyną prosto z
serca.
- Ja za tobą też, tak bardzo.
Biorę go pod ramię i prowadzę do swojego pokoju. Obecnie
zastępczych nie ma w domu, ale nigdy nie wiadomo, o której mogą wrócić, więc
lepiej nie panoszyć się. To w zasadzie jest dziwny temat. Bo nie potrafię
określić, czy oni wiedzą o mojej orientacji. Jako że nasze rozmowy i czas
spędzany ze sobą ograniczają się do minimum, to w zasadzie nie mają prawa
wiedzieć. Zwłaszcza, że zdecydowanie nie jestem stereotypowym gejem w rurkach i
z Vogue’m w ręce. Ale rozważania na ten temat zostawmy na później.
- Jake, chodź tutaj – ponownie przyciągam go do siebie i
czule szepczę do ucha. – Kocham cię.
- Ja ciebie też, zresztą dobrze wiesz o tym – odpowiada i
pogłębia nasz uścisk.
Zbliża się do mnie jeszcze bardziej. Opieram głowę na jego
ramieniu i delektuję się chwilą. Czuję bicie jego serca. Czuję każdy
zaczerpnięty oddech, jego ramiona lekko wznoszą się i opadają za każdym razem.
Jego dłonie obejmują mnie i gładzą po plecach. Wtulam się w niego tak, jakby
był moją jedyną deską ratunku, wybawcą, który uchroni mnie od zła tego świata.
- Co jest? – po chwili zapomnienia podnosi moją głowę tak,
bym mógł spojrzeć w jego oczy.
I właśnie to według mnie największa zaleta miłości. Nie
potrzeba słów, zbędnych wyjaśnień. Jeśli ktoś cię kocha, bardzo dobrze ciebie
zna, nie musisz nic mówić. Ta osoba zawsze będzie wiedziała, że coś się dzieje.
- Miałem po prostu ciężką noc…
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.
I w tym momencie poczułem wstyd. Lekkie zażenowanie
wynikające z tego, że mając przy sobie osobę tak dobrą i godną zaufania, nie
mówiłem jej wszystkiego. W zasadzie nie mówiłem mu tylko o Mike’u. Ale to już
za wiele. W tym momencie wiem, że muszę mu o nim powiedzieć. Zwłaszcza, że tak
naprawdę kim jest dla mnie Mike w tym momencie? Podejrzewam, że już nie mogę go
nazywać nawet kolegą czy znajomym. Nie ma żadnej rzeczy, która byłaby
nieodpowiednia do powiedzenia. O kurwa…
Może na jego temat. Ale poza tym jest coś jeszcze. Zapomniałem o Amy. Ale skoro
jestem gejem i to ona w pewnym sensie się na mnie rzuciła, to chyba nie powinno
powodować problemów…
- Okej, ale uprzedzam, że to dość długa historia.
- Spokojnie, mamy czas – uśmiecha się i proponuje, żebyśmy
usiedli na łóżku – więc siadamy, po czym Jake bierze mnie za rękę.
- No to zacznijmy od tego, że gdy szedłem do szkoły, to
znowu… mnie pobili.
- Kurwa, Chester! To się musi skończyć – jego głos się
załamuje, widzę, że mu na mnie zależy i boli go to. – Przepraszam, nie będę ci
więcej przerywał, ale nie rozumiesz, że tak nie powinno być? Dlaczego nie
powiedziałeś mi wcześniej?
- Spokojnie, nic poważnego, nie chciałem cię martwić. A teraz
proszę, daj mi dokończyć – mówię i tak przez kolejne pół godziny opowiadam mu
zdarzenia z ubiegłych dwóch tygodni. Jak Mike mnie uratował, jak zaczęliśmy się
dogadywać, jak poznałem Amy i innych ludzi i na koniec – wydarzenia z
wczorajszej nocy. To jest najtrudniejsze. – Jake… Ja nie wiem, jak ci to
powiedzieć, ale… całowałem się z kimś innym. Kurwa, przepraszam, ale błagam,
daj mi dokończyć, bo to nie jest tak jak myślisz… Nie zdradziłem cię.
Pocałowała mnie dziewczyna. Więc wiesz, że to NIC dla mnie nie znaczyło.
Szczególnie, że byliśmy pijani, ona szczególnie – spoglądam na niego,
wyczekując reakcji.
- O kurwa, no to tego bym się nie spodziewał. Nie powiem, że
się cieszę, ale no masz rację, zdradą to nie jest… Ale pod jednym warunkiem - zadam ci jedno pytanie, a potem dam ci spokój
i zakończymy ten temat – jesteś pewien, że nic do niej nie czujesz?
- Jake! No coś ty! Przysięgam ci, że nic. Amy to tylko i
wyłącznie koleżanka – by utwierdzić go w tym przekonaniu pochylam się i całuję
go prosto w usta. – Zresztą nie znasz ciągu dalszego… - zaczynam mu opowiadać o
tym, jak wydarłem się na cały głos, że jestem gejem i ostatnie zdarzenie –
kłótnię z Shinodą. Zrobiłem to dokładnie, prawie słowo w słowo, gdyż
odtwarzałem to zdarzenie tyle razy w pamięci, że bez problemu mogę przywołać to
wspomnienie. – No to na tyle. Teraz już wiesz wszystko, dosłownie.
- Wiesz, co ci powiem, jeśli mam być szczery? Może i
przegiąłeś. Nie powinieneś mówić o tej matce, ale on postąpił gorzej. Spójrz na
to z tej strony – twoje słowa padły pod wpływem chwili. Byłeś zły, usłyszałeś
coś, co cię zraniło, więc podświadomie chciałeś się jakoś zemścić. I po prostu
to powiedziałeś. Bez zastanowienia. Może i błąd, ale nie miałeś nad tym
większej kontroli. A on? Zaczął tę kłótnię i wzniecił twoją złość przez nazwanie
cię pedałem i późniejszy brak szacunku. Głowa do góry, Ches. Z tego co mówisz,
ten cały Mike to jeden wielki chuj. Nie jest wart zamartwiania się.
- Dzięki… Ty zawsze wiesz, co powiedzieć. Chociaż… może i
chuj i źle się zachował, ale wiesz, naprawdę go lubiłem. Był świetną osobą.
Chciałbym to naprawić i będę próbował.
- Jasne, tego nikt ci nie zabroni. W takim razie mam
nadzieję, że się ułoży. Potrzebujesz przyjaciela. Przez to że ta jebana szkoła
musi być w jakimś miasteczku w chuj daleko, to nawet nie możemy się spotykać
jak normalna para. Raz na tydzień lub dwa tygodnie… Porażka.
- Spróbuję to jakoś poskładać. Wiem, właśnie dlatego się za
tobą tak bardzo stęskniłem.
- Chcesz zapomnieć o tej całej sytuacji? Nie myśl teraz o
żadnym Mike’u czy Amy. Jesteśmy tylko my. Tu i teraz – cieszmy się tym. Chodź,
sprawię, że oddalimy się od tego wszystkiego…
- Podoba mi się ten pomysł – odpowiadam i od razu zmniejszam
dzielącą nas przestrzeń, siadając na Jake’u.
Kładzie mi ręce na ramiona, ja swoimi oplatam jego szyję.
Delikatnie wpijam się w jego usta, chcąc tak jak mówił – zapomnieć o tym
wszystkim. A ten sposób to bardzo dobra odskocznia. Jake, jak to on, od razu przechodzi do rzeczy. Przyciska mnie
jeszcze bliżej siebie i zaczyna mocniej napierać na usta. Połączeni w
pocałunku, oddalamy swoje usta tylko na chwilę,
by zaczerpnąć oddechu i aby za moment
znowu je połączyć - z wielkim pragnieniem. Jego chłodne dłonie błądzą po
moim ciele. Chce ze mnie zdjąć koszulkę. Żeby mu pomóc, rozłączam nasze usta i
rzucam ubranie gdzie popadnie, po czym zajmuję się nim. Jego T-shirt również
ląduje na podłodze. Mam chwilę, by nacieszyć
się tym wspaniałym widokiem. Wyrzeźbione ciało, a w dodatku ten tatuaż –
to sprawia, że jest on niesamowicie seksowny. Po chwili podziwiania, przechodzę
do rzeczy. Nachylam się i subtelnie obcałowuję kark, ramiona, obojczyki.
Dosłownie każdy milimetr. On w tym samym czasie w elektryzujący sposób gładzi
mnie po klatce piersiowej. Nie obowiązują teraz żadne granice. Jesteśmy tylko
my – dwoje kochających się ludzi, chcących po prostu być ze sobą. I niczego
więcej nie potrzebujemy do szczęścia. Przerywam serię pocałunków składanych na
jego ciele i po raz kolejny wpijam się w jego usta. Tym razem nie w delikatny
sposób, świadcząc o swojej miłości. Teraz jest to pocałunek pełen namiętności,
pożądania. Przez kilka kolejnych minut całujemy się, walcząc o dominację.
Czuję, że to będzie „ta noc”. Wiele razy już zabawialiśmy się w taki czy inny
sposób, jednak nigdy rzeczywiście nie uprawialiśmy seksu. Może nie jest to
pięciogwiazdkowy hotel, brak tutaj romantycznej atmosfery, ale w tej chwili nic
z tych rzeczy nie jest nam potrzebne. Jesteśmy szczęśliwi, ciesząc się sobą.
Właśnie dlatego decyduję się na przejęcie kontroli. Odrywam swoje usta od jego
i posyłam najpiękniejszy uśmiech, na jaki tylko mnie stać. On w odpowiedzi
skina głową. Wiem, że też tego pragnie, tak bardzo jak ja. Szybkim ruchem
odpinam klamrę jego paska, pozbawiając go spodni. On powtarza tę czynność na
mnie i jeszcze w bieliźnie – powracamy do namiętnych pocałunków. Pcham go na
łóżko i po chwili sam na nie wskakuję i kładę się koło Jake’a tak, by było nam
wygodnie. Rękę opieram na jego barkach, przysuwając go jeszcze bliżej siebie.
- Chester – dobiega do mnie głos. Ale nie jest to bliski i dobrze
znajomy mi głos Jake’a. To donośny kobiecy głos. O kurwa! Zrywamy się szybko z
łóżka, biegając po pokoju, by znaleźć ubrania. Ale niestety, na to już za
późno.
Drzwi otwierają się i w progu staje Maria – nasza
sprzątaczka. A co zastaje? Dwóch chłopaków jedynie w bieliźnie w pokoju, gdzie
pozostałe części garderoby są porozrzucane na podłodze. A nie, przepraszam.
Jake zdążył odnaleźć spodnie i jest właśnie w trakcie zakładania ich. Ale to i
tak nic nie zmienia. Mina Marii w tym momencie jest po prostu bezcenna…
____________________________________________
Ok, to na tyle. :) Nie potrafię wam powiedzieć, kiedy dodam kolejny, ale prawdopodobnie będzie trzeba trochę poczekać, bo w pierwszym tygodniu mnie nie będzie. Teraz zapraszam do komentowania. :3
Ty i te twoje pomysły -,- Wiedziałam, że tak będzie, że ktoś ich nakryje. Co do Mike'a, rzeczywiście, przesadził to mówiąc, chociaż Chaz z tą matką. No ale cóż. Życzę weny i czasu na pisanie :D
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial ! Chezy troche przesadzil z ta matka...tak samo jak Mike z pedalem. Mam nadzieje, ze wszystko dobrze sie skonczy...tylko czemu my ludzie zawsze musimy przerywac w najlepszych momentach ?? To chyba nasze hobby XD Coz...pozostaje mi zyczyc weny i wielu nowych pomyslow na przyszlosc :)
OdpowiedzUsuńhahahahaaha nie spodziewałam się tego! :D czekam na następnyyyy!
OdpowiedzUsuńWkurzyłam się na Mike'a i to cholernie, bo ja rozumiem, to mógł być dla niego szok, no ale Chester miał rację, to że jest gejem, nie oznacza, że chce wyruchać wszystkich facetów na Ziemi, czy coś... Fakt, to z mamą Mike'a też nie było zbyt subtelne, ale to było pod wpływem chwili i w ogóle. Jednym słowem Mike mnie wkurwił i tyle, no co za cham.
OdpowiedzUsuńNo i w końcu pojawił się Jake, kurde. W porządku jest, to muszę przyznać xd A ta akcja w sypialni no to oczywiście boska i bezcenna, tak samo jak mina Marii, hahah xd
Nie, no kurde, nadal mam w głowie Shinodę i jego chamskie zachowanie, nojapierdole, cozachuj! Jezu, wydawał się taki miły, sympatyczny i cudowny, a tu nagle BUM i co? I nic.
Ech, czekam z ciekawością na kolejny rozdział, jestem strasznie ciekawa jak potoczy się reszta akcji, to znaczy co będzie z Ches'em i Mikey'im no i co powie sprzątaczka!
Na koniec jeszcze tylko dodam, że świetne opisy uczuć, albo świetny początek. Mistrzostwo, chylę czoło :3
Ach i jeszcze tylko jedno, bo zapomniałam!
OdpowiedzUsuńŚwietny dobór piosenki, Enjoy The Silence <3 Osobiście wolę nowszą wersję, haha, ale dobra, zamykam się i już nie spamuję.
Uooooooo! Mike zachował się jak chuj, któremu mam ochotę przywalić. Jak ja nie lubię, jak ludzie się tak zachowują -.- No a poza tym...Mike no! Myślałam, że będziesz bardziej wyrozumiały!
OdpowiedzUsuńChester według mnie, nie przegiął z tą matką, pod wpływem chwili i wściekłości, mówimy różne rzeczy. Mike nie jest głupi, więc powinien o tym wiedzieć.
Jake...chyba całkiem spora przeszkoda, dla rozwinięcia się bennody. No ale, wiem, że oni w końcu będą razem, choćby przez chwilę :3
Mina gosposi..bezcenna. XD Coś czuję, że rodzice się dowiedzą... :') +Przepraszam za nieogarnięty komentarz, ale ja dzisiaj jakoś tak chodze nieogarnięta :D
co tu dużo mówić świetny rozdział! zarówno Mike'a i Chester'a trochę poniosło przy kłótni, ale przez to ciekawsza akcja :D Ciekawe jak to dalej się potoczy. I mimo opisu Jake'a jakoś totalnie nie potrafię sobie go wyobrazić, nie wiem czemu ;) wydaje się fajny, ale jest mają przeszkodą :p dobra akcja na koniec, którą oczywiście musiałaś przerwać! :p czekam na ciąg dalszy! No i życzę weny i udanych ferii! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŁołoło świetny rozdział! brak słów po prostu... Jak Mike mógł się tak zachować, no jak?! Heh i moment, gdy weszła Maria:D Haha jestem ciekawa co będzie dalej. Nie rób nam tego i dodaj rozdział szybko! :)
OdpowiedzUsuńCudowności! Miód leje się strumieniami.
OdpowiedzUsuńA wracając do rozdziału: zachowanie Mike'a było chamskie, ale Chaz też przesadził, mówiąc o matce Shinody. Na Jake'a warto było czekać, jest świetny! Niech zgadnę: jego fryzura inspirowana jest dawnymi czerwonymi kolcami na głowie Mike'a?
Naprawdę, gdyby z tego zrobić film, miałabyś w kieszeni Oscara za scenariusz.
I jeszcze jedno: nowiutki rozdział już jest!
Do następnego i miłego czytania!
Wow, dziękuję :3
UsuńW zasadzie to ta fryzura tak nie wiem skąd, nawet o Mike'u nie pomyślałam, po porstu lubię czerwone włosy :D
Wow, genialne :D Nie wiem co napisać :>
OdpowiedzUsuńMike zachował się jak jeden huj. A to faktycznie nie była wina Chez'a, że powiedział o matce Mike'a. I bardzo fajnie to napisałaś, jak Jake pocieszał Chestera :3 Fajnie by było mieć takiego kogoś kto umie tak podnieść na duchu w rzeczywistości ;D
no nie powiem, zawiodłam się na Mike'u... jestem ciekawa, jak to potoczysz dalej. oczywiście mam nadzieję, że Shinoda sobie wszystko poukłada w głowie i nie straci kontaktu z Chesterem tylko przez jego orientację D: faktycznie Jake jest świetny :3 jestem ciekawa, co będzie z nim i jak Maria zareaguje na tę sytuację ;p nieźle Chazowi pomieszałaś, nagle wszyscy się dowiedzieli, że jest gejem ;d no nic, tylko czekać na następny!
OdpowiedzUsuńa właśnie, napisany jest świetnie i nie mogę się do niczego przyczepić ;d oby tak dalej : )
No to jestem, żeby skomentować. Zaczynając od tego, że Mike to chuj. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek mogłabym coś takiego powiedzieć/napisać, ale tutaj tyle te słowa cisną mi się do ust. Ale Chester też przesadził, chociaż, jak to powiedział Jake, nie myślał nad tym, co mówi i jego celem nie było skrzywdzenie Mike'a, tylko uświadomienie mu, że postępuje jak podręcznikowy przykład kretyna. Mam nadzieję, że sytuacja między tym dwojgiem szybko wróci do poprzedniego stanu, bo wydają się być dla siebie stworzeni. Jednak, z drugiej strony jest Jake, którego od samego początku polubiłam, chociaż jeszcze dobrze nie poznałam. Chłopak wydaje się być na prawdę w porządku, jest szczery, widać, że kocha Chestera, zależy mu na nim i chciałby się nim opiekować, być blisko, jednak szkoła mu na to nie pozwala. Odległość jest najgorszą rzeczą na świecie, niestety. Ale Jake jak najbardziej ma u mnie, jak na razie same plusy. No i scena na końcu, mrr. :3 Jestem tylko ciekawa, jak chłopcy się będą teraz tłumaczyć Marii. Bo to może być zabawne, ale także nieprzyjemne. Bo co, jeśli zabronią się im spotykać? Och, zdecydowanie, najbardziej z czytania blogów nie lubię oczekiwania na kolejny rozdział! No, ale nic innego mi nie pozostaje, więc teraz tylko się pożegnam - dobranoc i, oczywiście, czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kam.
Eh, no to już jest....To jest.. Okropne, że zapomniałam skomentować takiego PRZECUDOWNEGO rozdziału w dniu jego dodania :( Hańba mi, hańba...Po raz kolejny xD Ale dobrze, przez całą notkę, aż się garnęłam do komentowania, bo tyyyle muszę powiedzieć.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej przywiązuję się do tego opowiadania, chociaż nie wiem, czy się jeszcze da. No i na samym początku miałam ochotę iść tam, choć nie wiem gdzie to jest, i przywalić Mike'owi. Myślę, że mi pozwolisz. Jak on mógł tak potraktować Chestera?! FuuuFuuuFuuu. Że homofob, czy po prostu szok? Bardzo chciałabym się już tego dowiedzieć :D No i potem przyszedł Jake, który wygląda mi na fajnego chłopaka i takiego opiekuńczego i do porzygania tęczą. Lubię takie momenty, jak ostatni, kiedy ktoś im przeszkadza podczas tego i tamtego. Dobrze, że to nie był ojciec, albo matka. I tak pewnie będzie się działo, chyba, że ta sprzątaczka jest miłą starszą panią i nikomu nic nie powie. Ale przyznam, że już mogłoby być po TYM, jak ich nakryła :D No nic...Czekam na następny <3 Miłych ferii, bo ja dopiero za miesiąc ;_;
-> and-we-could-run-away <-
Z radością informuję o nowym i jakże beznadziejnym rozdziale siedemnastym! xd [i-am-about-to-break]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
Nówka, zapraszam!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam, nowy!
OdpowiedzUsuńPS. Ile jeszcze mamy czekać?
Niestety chyba wena mnie opuściła. Ale postaram się może dzisiaj lub jutro napisać.
Usuń