czwartek, 10 stycznia 2013

Weakness: Rozdział V

No i już piątka. :3 Jak ten czas szybko leci... Jednak udało mi się napisać przed feriami i cieszę się, bo w zasadzie od razu wyjeżdżam. No i korzystając z okazji - wszystkim, co też teraz mają ferie, życzę, żeby były udane i żebyście odpoczęli. :D
 
 
____________________________________________
 
 
 
Definicją strachu jest niepokój najczęściej wywołany przez nadchodzące i niebezpieczeństwo. Ale czy na pewno? Czasem strach nie musi objawiać się tylko i wyłącznie  przez lęk i panikę. Morderstwo, kradzież, ale też duchy czy inne zjawy przedstawiane na horrorach, to nie jedyne powody wywołujące właśnie to uczucie. Czasem wystarczy samo słowo. W końcu to słowo jest potęgą. Boli bardziej i rani głębiej niż przemoc fizyczna. Kilka liter ułożonych w spójną całość wywołuje właśnie najbardziej negatywne emocje. W tym ułamku sekundy, gdy pomimo tego całego zgiełku, zamieszania, głośnej muzyki i  alkoholu dobiegły do mnie słowa Mike’a, poczułem, jakby ktoś mierzył prosto w moje serce. W tej właśnie chwili poczułem strach. Paniczny i wszechogarniający strach. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – z braku tolerancji. Gdy nasze spojrzenia się na chwilę spotkały, zrozumiałem, że to nie jest wzrok, którym patrzył na mnie mój dobry kolega. To wzrok oskarżycielski. „Dlaczego mi nie powiedziałeś?”, „Dlaczego ukrywałeś prawdę?” i ostatnie, to najbardziej dotkliwe – „Czemu, z jakiego powodu jesteś gejem?! Nie widzisz, że to wszystko burzy?” – właśnie te pytania widziałem w jego oczach.
Nie pozwolę mu tak łatwo odejść… Zasługuję chociaż na możliwość wypowiedzenia się na ten temat! Wytłumaczenia… Wybiegam z klubu, chcąc dogonić Mike’a. Nie zważam na tych wszystkich ludzi, którzy jakby nie mieli swojego życia, zaczęli się nagle interesować moim. Po prostu stoją tam w osłupieniu i patrzą. No tak, muszą wiedzieć, jak dalej potoczy się sprawa geja Chestera i prawdopodobnego homofoba Mike’a. Jeszcze niedawno byłem dla nich nikim. Żyłem w cieniu, nie zwracając nikogo uwagi. A teraz? Gdy się tylko pojawiłem w tym świecie –w  ICH świecie - musiałem mieć wielkie wejście. Oczywiście, a jakże by inaczej! Najlepiej krzyczeć na cały głos, że jest się gejem na imprezie, licząc, że trafi to tylko do jednej osoby. Dobry pomysł na znalezienie się w towarzystwie! I co do tej jednej osoby, do której była kierowana ta wypowiedź… Przykro mi, że musiałem ją tam zostawić. Ale dobra, na tę chwilę zapominam o Amy, zapominam o rozważaniach i o żalu do samego siebie. Na to będę miał jeszcze czas. Teraz liczy się tylko Mike. Rozglądam się, chcąc go jak najszybciej znaleźć. Mam! Jest po drugiej stronie ulicy, idzie w kierunku swojego domu.
- Czekaj! – krzyczę ile sił w płucach, on jednak nie reaguje i dalej kroczy przed siebie. – Kurwa, Mike! Wiem, że mnie słyszysz! Zaczekaj, proszę – mój głos jest na skali wyczerpania, jednak przynajmniej mam pewność, że tym razem zadziałało. Mike zatrzymuje się, jednak cały czas stoi odwrócony do mnie plecami. Wygląda posągowo – wyprostowany z dumnie uniesioną głową. Podbiegam do niego i łapię za ramię, żeby zorientował się, że już jestem.
- Puść mnie, ty pedale! – wzdryga się, obraca się i wykrzykuje mi to prosto w twarz.
TY PEDALE, TY PEDALE, TY PEDALE – te słowa błądzą w  mojej głowie cały czas. Usłyszane od pozornie bliskiej osoby bolą najbardziej. Proszę bardzo, ludzie na ulicy, obcy, czy nawet ci wszyscy idioci ze szkoły – nazywajcie mnie tak! Ale nie Ty, Mike. Jesteś dla mnie zbyt bliską osobą… Cholera, to faktycznie mnie zabolało, trafił w czuły punkt. Ale teraz na pewno tego nie zostawię…
- Serio?! Tylko na tyle cię stać? Kurwa, wysiliłbyś się na więcej! – spoglądam prosto w jego oczy i kontynuuję. – Wiesz co? Po tobie spodziewałbym się naprawdę czegoś innego! – smutek, rozczarowanie konfrontują się teraz ze złością i gniewem. Pytanie tylko: kto wygra?
- Czego?! Może, że padnę z wrażenia i rzucę ci się w ramiona?!
- Ja pierdole! Naprawdę jesteś taki tępy? Myślisz, że jak jestem gejem, to że chcę wyruchać KAŻDEGO faceta chodzącego po tej ziemi?! Zrozum, mam chłopaka! – akcentuję każdy wyraz, by dokładnie zrozumiał. Widzę malujące się na jego twarzy… zdziwienie? Sam nie wiem, jak to określić i zdefiniować. - Ty byłeś moim kolegą i to dobrym, a przynajmniej za takiego cię uważałem. I przykro mi, że  naprawdę stać cię tylko na tak ograniczone myślenie. Idąc za twoją świetną filozofią -   skoro ty jesteś hetero, to co, masz ochotę pieprzyć się z KAŻDĄ kobietą? Z własną matką też byś chciał?
O kurwa… W tym momencie to ja przegiąłem. Widzę to w jego spojrzeniu. Cała frustracja zamienia się w tym momencie w ból. Ból zadany przez nawrót wspomnień, który oczywiście nieumyślnie wywołałem. A jeśli o mnie chodzi, to wiem, że przeszłość wyrządza wielkie krzywdy…
- Zapomnij – odpowiada mi, już teraz nie krzycząc, nie broniąc swojej opinii. W tym momencie wiem, że mimo iż on mnie zranił, to ja zrobiłem to dogłębniej – w tej sytuacji on jest poszkodowanym.
No właśnie… Jebana „potęga słowa”.  
- Mike, przepraszam – próbuję go jeszcze zatrzymać, jednak nie udaje mi się to. Tym razem nie próbuję drugi raz, nie wołam. Chcę po prostu wrócić do domu. To miała być taka świetna noc. Zaczęła się tak. Ale jej finał? Zdecydowanie tego się nie spodziewałem.
 
Words like violence
Break the silence
Come crashing in
Into my little world
Painful to me
Pierce right through me
Can’t you understand
Oh my little girl
All I ever wanted
All I ever needed
Is here in my arms
Words are very unnecessary
They can only do the harm
 
***
 
Rozglądam się po pokoju, sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu. Okej, powiedzmy, że panuje tu porządek. Szybko wychodzę i zbiegam na dół po schodach, chcąc jak najszybciej dobiec do drzwi, bo przed chwilą zadzwonił dzwonek. To oznacza tylko jedno – Jake. Energicznym ruchem otwieram drzwi i od razu rzucam się mu na szyję. Tak bardzo za nim tęskniłem. Szczególnie po wydarzeniach w nocy. Muszę po prostu się do niego przytulić – poczuć ciepło jego ciała, ale też poczuć, że jest ktoś, komu ufam i kto zawsze będzie przy mnie, mówiąc, że nic się nie stało i wszystko będzie dobrze.
Puszczam na chwilę czerwonowłosego  i pozwalam mu wejść i rozebrać się. Cholera. Za każdym razem, gdy go widzę i spotykam się z nim, gdzieś w duchu zadaję sobie pytanie, jakim cudem udało mi się znaleźć tak wspaniałego chłopaka… Ma niesamowity charakter, a jeśli chodzi o wygląd… Jak na moje, mógłby być modelem. Czerwone włosy delikatnie okalają jego twarz o dość ostrych rysach, ale nie zasłaniają oczu. Głębokich, przeszywających o barwie ciemnej zieleni. Ubrany jest w zwykłe jeansy i T-shirt z krótkim rękawem w paski, który lekko opina się, eksponując jego dobrze zbudowaną sylwetkę. Czarne martensy i kurtkę, które idealnie dopełniały całość już zdjął i odłożył na miejsce.
- Tęskniłem – spoglądam w jego piękne zielone tęczówki i wypowiadam te słowa tak, by wiedział, że są one szczere, że płyną prosto z serca.
- Ja za tobą też, tak bardzo.
Biorę go pod ramię i prowadzę do swojego pokoju. Obecnie zastępczych nie ma w domu, ale nigdy nie wiadomo, o której mogą wrócić, więc lepiej nie panoszyć się. To w zasadzie jest dziwny temat. Bo nie potrafię określić, czy oni wiedzą o mojej orientacji. Jako że nasze rozmowy i czas spędzany ze sobą ograniczają się do minimum, to w zasadzie nie mają prawa wiedzieć. Zwłaszcza, że zdecydowanie nie jestem stereotypowym gejem w rurkach i z Vogue’m w ręce. Ale rozważania na ten temat zostawmy na później.
- Jake, chodź tutaj – ponownie przyciągam go do siebie i czule szepczę do ucha. – Kocham cię.
- Ja ciebie też, zresztą dobrze wiesz o tym – odpowiada i pogłębia nasz uścisk.
Zbliża się do mnie jeszcze bardziej. Opieram głowę na jego ramieniu i delektuję się chwilą. Czuję bicie jego serca. Czuję każdy zaczerpnięty oddech, jego ramiona lekko wznoszą się i opadają za każdym razem. Jego dłonie obejmują mnie i gładzą po plecach. Wtulam się w niego tak, jakby był moją jedyną deską ratunku, wybawcą, który uchroni mnie od zła tego świata.
- Co jest? – po chwili zapomnienia podnosi moją głowę tak, bym mógł spojrzeć w jego oczy.
I właśnie to według mnie największa zaleta miłości. Nie potrzeba słów, zbędnych wyjaśnień. Jeśli ktoś cię kocha, bardzo dobrze ciebie zna, nie musisz nic mówić. Ta osoba zawsze będzie wiedziała, że coś się dzieje.
- Miałem po prostu ciężką noc…
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.
I w tym momencie poczułem wstyd. Lekkie zażenowanie wynikające z tego, że mając przy sobie osobę tak dobrą i godną zaufania, nie mówiłem jej wszystkiego. W zasadzie nie mówiłem mu tylko o Mike’u. Ale to już za wiele. W tym momencie wiem, że muszę mu o nim powiedzieć. Zwłaszcza, że tak naprawdę kim jest dla mnie Mike w tym momencie? Podejrzewam, że już nie mogę go nazywać nawet kolegą czy znajomym. Nie ma żadnej rzeczy, która byłaby nieodpowiednia do powiedzenia.  O kurwa… Może na jego temat. Ale poza tym jest coś jeszcze. Zapomniałem o Amy. Ale skoro jestem gejem i to ona w pewnym sensie się na mnie rzuciła, to chyba nie powinno powodować problemów…
- Okej, ale uprzedzam, że to dość długa historia.
- Spokojnie, mamy czas – uśmiecha się i proponuje, żebyśmy usiedli na łóżku – więc siadamy, po czym Jake bierze mnie za rękę.
- No to zacznijmy od tego, że gdy szedłem do szkoły, to znowu… mnie pobili.
- Kurwa, Chester! To się musi skończyć – jego głos się załamuje, widzę, że mu na mnie zależy i boli go to. – Przepraszam, nie będę ci więcej przerywał, ale nie rozumiesz, że tak nie powinno być? Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
- Spokojnie, nic poważnego, nie chciałem cię martwić. A teraz proszę, daj mi dokończyć – mówię i tak przez kolejne pół godziny opowiadam mu zdarzenia z ubiegłych dwóch tygodni. Jak Mike mnie uratował, jak zaczęliśmy się dogadywać, jak poznałem Amy i innych ludzi i na koniec – wydarzenia z wczorajszej nocy. To jest najtrudniejsze. – Jake… Ja nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale… całowałem się z kimś innym. Kurwa, przepraszam, ale błagam, daj mi dokończyć, bo to nie jest tak jak myślisz… Nie zdradziłem cię. Pocałowała mnie dziewczyna. Więc wiesz, że to NIC dla mnie nie znaczyło. Szczególnie, że byliśmy pijani, ona szczególnie – spoglądam na niego, wyczekując reakcji.
- O kurwa, no to tego bym się nie spodziewał. Nie powiem, że się cieszę, ale no masz rację, zdradą to nie jest… Ale pod jednym warunkiem -  zadam ci jedno pytanie, a potem dam ci spokój i zakończymy ten temat – jesteś pewien, że nic do niej nie czujesz?
- Jake! No coś ty! Przysięgam ci, że nic. Amy to tylko i wyłącznie koleżanka – by utwierdzić go w tym przekonaniu pochylam się i całuję go prosto w usta. – Zresztą nie znasz ciągu dalszego… - zaczynam mu opowiadać o tym, jak wydarłem się na cały głos, że jestem gejem i ostatnie zdarzenie – kłótnię z Shinodą. Zrobiłem to dokładnie, prawie słowo w słowo, gdyż odtwarzałem to zdarzenie tyle razy w pamięci, że bez problemu mogę przywołać to wspomnienie. – No to na tyle. Teraz już wiesz wszystko, dosłownie.
- Wiesz, co ci powiem, jeśli mam być szczery? Może i przegiąłeś. Nie powinieneś mówić o tej matce, ale on postąpił gorzej. Spójrz na to z tej strony – twoje słowa padły pod wpływem chwili. Byłeś zły, usłyszałeś coś, co cię zraniło, więc podświadomie chciałeś się jakoś zemścić. I po prostu to powiedziałeś. Bez zastanowienia. Może i błąd, ale nie miałeś nad tym większej kontroli. A on? Zaczął tę kłótnię i wzniecił twoją złość przez nazwanie cię pedałem i późniejszy brak szacunku. Głowa do góry, Ches. Z tego co mówisz, ten cały Mike to jeden wielki chuj. Nie jest wart zamartwiania się.
- Dzięki… Ty zawsze wiesz, co powiedzieć. Chociaż… może i chuj i źle się zachował, ale wiesz, naprawdę go lubiłem. Był świetną osobą. Chciałbym to naprawić i będę próbował.
- Jasne, tego nikt ci nie zabroni. W takim razie mam nadzieję, że się ułoży. Potrzebujesz przyjaciela. Przez to że ta jebana szkoła musi być w jakimś miasteczku w chuj daleko, to nawet nie możemy się spotykać jak normalna para. Raz na tydzień lub dwa tygodnie… Porażka.
- Spróbuję to jakoś poskładać. Wiem, właśnie dlatego się za tobą tak bardzo stęskniłem.
- Chcesz zapomnieć o tej całej sytuacji? Nie myśl teraz o żadnym Mike’u czy Amy. Jesteśmy tylko my. Tu i teraz – cieszmy się tym. Chodź, sprawię, że oddalimy się od tego wszystkiego…
- Podoba mi się ten pomysł – odpowiadam i od razu zmniejszam dzielącą nas przestrzeń, siadając na Jake’u.
Kładzie mi ręce na ramiona, ja swoimi oplatam jego szyję. Delikatnie wpijam się w jego usta, chcąc tak jak mówił – zapomnieć o tym wszystkim. A ten sposób to bardzo dobra odskocznia. Jake,  jak to on,  od razu przechodzi do rzeczy. Przyciska mnie jeszcze bliżej siebie i zaczyna mocniej napierać na usta. Połączeni w pocałunku, oddalamy swoje usta tylko na chwilę,  by zaczerpnąć oddechu i aby za moment  znowu je połączyć - z wielkim pragnieniem. Jego chłodne dłonie błądzą po moim ciele. Chce ze mnie zdjąć koszulkę. Żeby mu pomóc, rozłączam nasze usta i rzucam ubranie gdzie popadnie, po czym zajmuję się nim. Jego T-shirt również ląduje na podłodze. Mam chwilę, by nacieszyć  się tym wspaniałym widokiem. Wyrzeźbione ciało, a w dodatku ten tatuaż – to sprawia, że jest on niesamowicie seksowny. Po chwili podziwiania, przechodzę do rzeczy. Nachylam się i subtelnie obcałowuję kark, ramiona, obojczyki. Dosłownie każdy milimetr. On w tym samym czasie w elektryzujący sposób gładzi mnie po klatce piersiowej. Nie obowiązują teraz żadne granice. Jesteśmy tylko my – dwoje kochających się ludzi, chcących po prostu być ze sobą. I niczego więcej nie potrzebujemy do szczęścia. Przerywam serię pocałunków składanych na jego ciele i po raz kolejny wpijam się w jego usta. Tym razem nie w delikatny sposób, świadcząc o swojej miłości. Teraz jest to pocałunek pełen namiętności, pożądania. Przez kilka kolejnych minut całujemy się, walcząc o dominację. Czuję, że to będzie „ta noc”. Wiele razy już zabawialiśmy się w taki czy inny sposób, jednak nigdy rzeczywiście nie uprawialiśmy seksu. Może nie jest to pięciogwiazdkowy hotel, brak tutaj romantycznej atmosfery, ale w tej chwili nic z tych rzeczy nie jest nam potrzebne. Jesteśmy szczęśliwi, ciesząc się sobą. Właśnie dlatego decyduję się na przejęcie kontroli. Odrywam swoje usta od jego i posyłam najpiękniejszy uśmiech, na jaki tylko mnie stać. On w odpowiedzi skina głową. Wiem, że też tego pragnie, tak bardzo jak ja. Szybkim ruchem odpinam klamrę jego paska, pozbawiając go spodni. On powtarza tę czynność na mnie i jeszcze w bieliźnie – powracamy do namiętnych pocałunków. Pcham go na łóżko i po chwili sam na nie wskakuję i kładę się koło Jake’a tak, by było nam wygodnie. Rękę opieram na jego barkach, przysuwając go jeszcze bliżej siebie.
- Chester – dobiega do mnie głos. Ale nie jest to bliski i dobrze znajomy mi głos Jake’a. To donośny kobiecy głos. O kurwa! Zrywamy się szybko z łóżka, biegając po pokoju, by znaleźć ubrania. Ale niestety, na to już za późno.
Drzwi otwierają się i w progu staje Maria – nasza sprzątaczka. A co zastaje? Dwóch chłopaków jedynie w bieliźnie w pokoju, gdzie pozostałe części garderoby są porozrzucane na podłodze. A nie, przepraszam. Jake zdążył odnaleźć spodnie i jest właśnie w trakcie zakładania ich. Ale to i tak nic nie zmienia. Mina Marii w tym momencie jest po prostu bezcenna…
 


____________________________________________
Ok, to na tyle. :) Nie potrafię wam powiedzieć, kiedy dodam kolejny, ale prawdopodobnie będzie trzeba trochę poczekać, bo w pierwszym tygodniu mnie nie będzie. Teraz zapraszam do komentowania. :3



19 komentarzy:

  1. Ty i te twoje pomysły -,- Wiedziałam, że tak będzie, że ktoś ich nakryje. Co do Mike'a, rzeczywiście, przesadził to mówiąc, chociaż Chaz z tą matką. No ale cóż. Życzę weny i czasu na pisanie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdzial ! Chezy troche przesadzil z ta matka...tak samo jak Mike z pedalem. Mam nadzieje, ze wszystko dobrze sie skonczy...tylko czemu my ludzie zawsze musimy przerywac w najlepszych momentach ?? To chyba nasze hobby XD Coz...pozostaje mi zyczyc weny i wielu nowych pomyslow na przyszlosc :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahaaha nie spodziewałam się tego! :D czekam na następnyyyy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wkurzyłam się na Mike'a i to cholernie, bo ja rozumiem, to mógł być dla niego szok, no ale Chester miał rację, to że jest gejem, nie oznacza, że chce wyruchać wszystkich facetów na Ziemi, czy coś... Fakt, to z mamą Mike'a też nie było zbyt subtelne, ale to było pod wpływem chwili i w ogóle. Jednym słowem Mike mnie wkurwił i tyle, no co za cham.
    No i w końcu pojawił się Jake, kurde. W porządku jest, to muszę przyznać xd A ta akcja w sypialni no to oczywiście boska i bezcenna, tak samo jak mina Marii, hahah xd
    Nie, no kurde, nadal mam w głowie Shinodę i jego chamskie zachowanie, nojapierdole, cozachuj! Jezu, wydawał się taki miły, sympatyczny i cudowny, a tu nagle BUM i co? I nic.
    Ech, czekam z ciekawością na kolejny rozdział, jestem strasznie ciekawa jak potoczy się reszta akcji, to znaczy co będzie z Ches'em i Mikey'im no i co powie sprzątaczka!
    Na koniec jeszcze tylko dodam, że świetne opisy uczuć, albo świetny początek. Mistrzostwo, chylę czoło :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach i jeszcze tylko jedno, bo zapomniałam!
    Świetny dobór piosenki, Enjoy The Silence <3 Osobiście wolę nowszą wersję, haha, ale dobra, zamykam się i już nie spamuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uooooooo! Mike zachował się jak chuj, któremu mam ochotę przywalić. Jak ja nie lubię, jak ludzie się tak zachowują -.- No a poza tym...Mike no! Myślałam, że będziesz bardziej wyrozumiały!
    Chester według mnie, nie przegiął z tą matką, pod wpływem chwili i wściekłości, mówimy różne rzeczy. Mike nie jest głupi, więc powinien o tym wiedzieć.
    Jake...chyba całkiem spora przeszkoda, dla rozwinięcia się bennody. No ale, wiem, że oni w końcu będą razem, choćby przez chwilę :3
    Mina gosposi..bezcenna. XD Coś czuję, że rodzice się dowiedzą... :') +Przepraszam za nieogarnięty komentarz, ale ja dzisiaj jakoś tak chodze nieogarnięta :D

    OdpowiedzUsuń
  7. co tu dużo mówić świetny rozdział! zarówno Mike'a i Chester'a trochę poniosło przy kłótni, ale przez to ciekawsza akcja :D Ciekawe jak to dalej się potoczy. I mimo opisu Jake'a jakoś totalnie nie potrafię sobie go wyobrazić, nie wiem czemu ;) wydaje się fajny, ale jest mają przeszkodą :p dobra akcja na koniec, którą oczywiście musiałaś przerwać! :p czekam na ciąg dalszy! No i życzę weny i udanych ferii! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Łołoło świetny rozdział! brak słów po prostu... Jak Mike mógł się tak zachować, no jak?! Heh i moment, gdy weszła Maria:D Haha jestem ciekawa co będzie dalej. Nie rób nam tego i dodaj rozdział szybko! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowności! Miód leje się strumieniami.

    A wracając do rozdziału: zachowanie Mike'a było chamskie, ale Chaz też przesadził, mówiąc o matce Shinody. Na Jake'a warto było czekać, jest świetny! Niech zgadnę: jego fryzura inspirowana jest dawnymi czerwonymi kolcami na głowie Mike'a?
    Naprawdę, gdyby z tego zrobić film, miałabyś w kieszeni Oscara za scenariusz.

    I jeszcze jedno: nowiutki rozdział już jest!
    Do następnego i miłego czytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, dziękuję :3
      W zasadzie to ta fryzura tak nie wiem skąd, nawet o Mike'u nie pomyślałam, po porstu lubię czerwone włosy :D

      Usuń
  10. Wow, genialne :D Nie wiem co napisać :>
    Mike zachował się jak jeden huj. A to faktycznie nie była wina Chez'a, że powiedział o matce Mike'a. I bardzo fajnie to napisałaś, jak Jake pocieszał Chestera :3 Fajnie by było mieć takiego kogoś kto umie tak podnieść na duchu w rzeczywistości ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. no nie powiem, zawiodłam się na Mike'u... jestem ciekawa, jak to potoczysz dalej. oczywiście mam nadzieję, że Shinoda sobie wszystko poukłada w głowie i nie straci kontaktu z Chesterem tylko przez jego orientację D: faktycznie Jake jest świetny :3 jestem ciekawa, co będzie z nim i jak Maria zareaguje na tę sytuację ;p nieźle Chazowi pomieszałaś, nagle wszyscy się dowiedzieli, że jest gejem ;d no nic, tylko czekać na następny!
    a właśnie, napisany jest świetnie i nie mogę się do niczego przyczepić ;d oby tak dalej : )

    OdpowiedzUsuń
  12. No to jestem, żeby skomentować. Zaczynając od tego, że Mike to chuj. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek mogłabym coś takiego powiedzieć/napisać, ale tutaj tyle te słowa cisną mi się do ust. Ale Chester też przesadził, chociaż, jak to powiedział Jake, nie myślał nad tym, co mówi i jego celem nie było skrzywdzenie Mike'a, tylko uświadomienie mu, że postępuje jak podręcznikowy przykład kretyna. Mam nadzieję, że sytuacja między tym dwojgiem szybko wróci do poprzedniego stanu, bo wydają się być dla siebie stworzeni. Jednak, z drugiej strony jest Jake, którego od samego początku polubiłam, chociaż jeszcze dobrze nie poznałam. Chłopak wydaje się być na prawdę w porządku, jest szczery, widać, że kocha Chestera, zależy mu na nim i chciałby się nim opiekować, być blisko, jednak szkoła mu na to nie pozwala. Odległość jest najgorszą rzeczą na świecie, niestety. Ale Jake jak najbardziej ma u mnie, jak na razie same plusy. No i scena na końcu, mrr. :3 Jestem tylko ciekawa, jak chłopcy się będą teraz tłumaczyć Marii. Bo to może być zabawne, ale także nieprzyjemne. Bo co, jeśli zabronią się im spotykać? Och, zdecydowanie, najbardziej z czytania blogów nie lubię oczekiwania na kolejny rozdział! No, ale nic innego mi nie pozostaje, więc teraz tylko się pożegnam - dobranoc i, oczywiście, czekam na kolejny!
    Pozdrawiam,
    Kam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Eh, no to już jest....To jest.. Okropne, że zapomniałam skomentować takiego PRZECUDOWNEGO rozdziału w dniu jego dodania :( Hańba mi, hańba...Po raz kolejny xD Ale dobrze, przez całą notkę, aż się garnęłam do komentowania, bo tyyyle muszę powiedzieć.
    Coraz bardziej przywiązuję się do tego opowiadania, chociaż nie wiem, czy się jeszcze da. No i na samym początku miałam ochotę iść tam, choć nie wiem gdzie to jest, i przywalić Mike'owi. Myślę, że mi pozwolisz. Jak on mógł tak potraktować Chestera?! FuuuFuuuFuuu. Że homofob, czy po prostu szok? Bardzo chciałabym się już tego dowiedzieć :D No i potem przyszedł Jake, który wygląda mi na fajnego chłopaka i takiego opiekuńczego i do porzygania tęczą. Lubię takie momenty, jak ostatni, kiedy ktoś im przeszkadza podczas tego i tamtego. Dobrze, że to nie był ojciec, albo matka. I tak pewnie będzie się działo, chyba, że ta sprzątaczka jest miłą starszą panią i nikomu nic nie powie. Ale przyznam, że już mogłoby być po TYM, jak ich nakryła :D No nic...Czekam na następny <3 Miłych ferii, bo ja dopiero za miesiąc ;_;

    -> and-we-could-run-away <-

    OdpowiedzUsuń
  14. Z radością informuję o nowym i jakże beznadziejnym rozdziale siedemnastym! xd [i-am-about-to-break]
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na nowy rozdział: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam, nowy!

    PS. Ile jeszcze mamy czekać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety chyba wena mnie opuściła. Ale postaram się może dzisiaj lub jutro napisać.

      Usuń