Cześć wam. Proszę bardzo - przed wami rozdział czwarty. A, korzystając z okazji - dziękuję za wszystkie komentarze tutaj i na twitterze. :)
____________________________________________
Słowo się rzekło. Mimo że próbowałem się wymigać na wszystkie
możliwe sposoby, Mike nie dał się i tak więc jest godzina 19:56, a ja czekam na
niego, żebyśmy razem poszli na tę imprezę. No tak, mieliśmy się spotkać na
miejscu, ale pierwszy raz w życiu słyszę o klubie ‘Heather’, więc
stwierdziliśmy, że sensowniej będzie jak po mnie przyjdzie. Nerwowo spoglądam
na zegarek. 19:57. Wow, minęła cała minuta. Muszę przestać zachowywać się jak
jakiś zdenerwowany idiota. Bo kto normlany stresuje się przed czymś, co powinno
kojarzyć się z dobrą zabawą? No cóż. Odpowiedź jest prosta – osoba, która
pierwszy raz w życiu została zaproszona na takie wydarzenie. Po raz kolejny
podchodzę do lustra i spoglądam na człowieka przede mną. Krótkie blond włosy
nastroszył, by sprawiały wrażenie nieco dłuższych i gęstszych. Ubrany jest w czarne spodnie, czerwony T-shirt
i na to narzuconą ma luźną czarną bluzę z kapturem. Do tego dużo rzemyków,
opasek i zegarek na ręce oraz srebrny kolczyk w wardze dopełniający całość.
Patrząc w swoje odbicie, nie czuję, jakbym to był ja… Może ciężko to
wytłumaczyć, ale często nachodzą mnie takie refleksje. Analizując każdy
szczegół swojego ciała, dosłownie wpatrując się w siebie, mam wrażenie, że mam
przed sobą obcego człowieka. Te oczy są takie odległe, jakby nie należały do
mnie. Puste spojrzenie i nic więcej. Jeszcze niedawno, przypuśćmy rok temu,
byłem kimś innym. Nie potrafię zrozumieć zmian, które zachodzą. Kiedyś jako
dwunastolatek wpatrywałem się w to lustro, szykując się do podstawówki w
mundurku. Teraz stoję tu jako zupełnie inna osoba. O nowych doświadczeniach,
przeżyciach, przemyśleniach. To, co teraz czuję jest nie do opisania. To po
prostu rodzaj wewnętrznego niepokoju, strachu przed upływem lat. I upływem
życia…
Dzwonek do drzwi wyrywa mnie z zamyślenia. Cholera, pora się
ogarnąć! Czemu zawsze nachodzą mnie takie refleksje wtedy, kiedy nie ma do tego
powodów… Po raz kolejny rzucam okiem, czy wszystko jest dobrze i spoglądam na
zegarek. 20:00. No jasne, Pan Idealny nie mógłby się spóźnić.
- Hej, gotowy? – podaje mi dłoń, po czym zbliżając się do
mnie, lekko ściska. Niby zwykłe przywitanie dwóch dobrych kolegów, ale zawsze
czuję dreszcze, gdy nasze ciała się do siebie zbliżają. Odwzajemniam uścisk i
powoli mierzę go wzrokiem. Granatowe jeansy, trampki, koszula i skurzana kurtka
– to jego strój. I trzeba przyznać… Wygląda w nim świetnie.
- Jasne, zresztą i tak nie mam wyjścia – wzdycham i
zatrzaskuję drzwi za sobą.
- Przestań jęczeć, spodoba
ci się. No i Blair, Amy też będą. Znasz je, więc będzie dobrze.
Hurra! Już się nie mogę doczekać ponownego widoku Mike’a
praktycznie liżącego się ze swoją piękną dziewczyną na moich oczach… Jednak tę
myśl zachowuję dla siebie i tylko uśmiecham się na potwierdzenie.
Po jakiś dwudziestu minutach drogi jesteśmy na miejscu.
- Tego się nie spodziewałem. Myślałem, że to będzie to
wyglądało nieco inaczej.
- No tak, zapomniałem ci powiedzieć. Ten klub należy do
ciotki Brada, więc udało się go wynająć na całą noc na wyłączność. Będzie więc tylko nasza
ekipa: trochę ludzi ze szkoły i ich znajomych – tłumaczy mi Mike.
Teraz sobie myślę, że nie musi być tak tragicznie jak się
spodziewałem. Przed sobą widzę niewielki budynek w kolorze granatowym z ciekawą
zabudową. Na dwóch bocznych ścianach widnieją dwa rysunki graffiti, ale nie
wykonane przez małolatów chcących zrobić swój pierwszy wrzut, który wychodzi im
beznadziejnie. Są to świetne i nowoczesne graffiti, które pasują do ogólnego
wystroju tego miejsca. Wchodzimy do środka – na samym końcu znajduje się bar,
przy którym siedzi kilka osób. Po lewej stronie mieści się niewielki parkiet.
Tam również kilka osób tańczy w rytm muzyki, która całkowicie „wypełnia” to
miejsce. Rozglądam się jeszcze przez chwilę, aż nagle ktoś zachodzi mnie od
tyłu i przysłania moje oczy swoją ciepłą dłonią. Czuję jednak też lekki chłód
na powiekach, prawdopodobnie od pierścionków znajdujących się na palcach
dziewczyny.
- Zgaduj, kto to – czuły szept dobiega do mnie.
Zważywszy, że dobrze trzymam się tylko z dwoma dziewczynami,
w tym jedna chodzi z moim kolegą, odpowiedź jest prosta.
- Amy! – ściągam jej dłonie i obracam się, lekko się do niej
przytulając, jak zawsze – na przywitanie. I jak zawsze mam wrażenie, że chce
ona przedłużyć tę chwilę, nie puszczając mnie od razu, a dopiero po kilkunastu
sekundach. Choć może mi się tylko tak wydaje…
- Gotowy, Chaz? Będziemy się dobrze bawić. Chodź, nie piliśmy
jeszcze razem, trzeba wypróbować twoją główkę – puszcza mi oczko i bierze za
rękę, prowadząc w stronę baru.
Spoglądam na Mike’a, który tylko macha mi i kieruje się w
stronę Blair.
Cholera… To z nim chciałem spędzić ten wieczór. Bo to on jest
mi tutaj najbliższą osobą. Oczywiście, tylko i wyłącznie jako kolega. Ale
widzę, że Amy ma inne plany. Lubię tę dziewczynę, naprawdę. Dobrze się z nią
dogaduję, mamy wiele wspólnych tematów, ale czasem… męczy mnie jej towarzystwo.
Może dla zwykłego kolesia, który zawsze miał sporo znajomych-dziewczyn, byłoby
to normalne, że spędza się z nimi tyle czasu. Jednak dla mnie jest to nowością. Nigdy nie
byłem otaczany przez dziewczyny, dlatego ilość czasu, jaką spędzam z Amy ,jest
dla mnie zbyt długa. Ale to sympatyczna osoba, nie chcę jej urazić, dlatego
posłusznie siadam koło niej, kiedy ona zamawia kilka szotów dla nas. W
zasadzie, gdybym nie był gejem… Jest ona niezwykle urokliwą osobą, trzeba
przyznać. Długie blond włosy spięła w wysoki kucyk, przez co jej smukła i długa
szyja jest wyeksponowana. Ubrana jest w krótką czarną sukienkę z wyciętym dekoltem.
Z reguły nie odsłania tak swoich kształtów. A dzisiaj wygląda niezwykle
kusząco.
- Chester, oczy mam nieco wyżej – zaczyna się śmiać i kieruje
moją głowę tak, by była na wysokości jej.
Cholera. Chyba za długo patrzyłem na jej piersi. Kurwa, nie
dość, że jestem gejem, którego nie powinno to interesować, to jeszcze w dodatku
wyszedłem na zwykłego palanta, który leci tylko na wielkość cycków dziewczyny.
Świetnie.
- Taa, wybacz – zbywam ją, nie wiedząc, co mam odpowiedzieć.
- Wybaczę, jak wypijesz ze mną na raz po trzy kieliszki. Ja
mam mocną głowę, spokojnie.
Skoro już tu z nią jestem… Czas nadrobić wszystkie stracone
lata i się zabawić.
- Koleżanko, sama tego chciałaś… - odpowiadam jej i biorę
kieliszek z wódką leżący najbliżej mnie. Szybkim ruchem przechylam go, by
alkohol swobodnie przepłynął do mojego gardła. Cholera. Biorę kolejny i
powtarzam tę samą czynność. Potem jeszcze jeden i triumfalnym wzrokiem
spoglądam na moją towarzyszkę.
Ona wytyka mi język i sama sięga po trzy kieliszki i wypija
szybko jeden za drugim.
- O kurwa – tylko tyle jest w stanie powiedzieć.
Oboje wybuchamy śmiechem i znacząco spoglądamy na siebie.
- To co, ja twoje wyzwanie przyjąłem. Wypij trzy kolejne, a
będziesz jedyną dziewczyną, która zdołała wypić sześć 50 mililitrowych pod
rząd! Tylko nie waż się popijać.
Pokazuje mi środkowy palec i kręcąc głową, bierze kieliszki.
Pierwszy. Drugi. Trzeci. Dała radę.
Moja kolej.
Pierwszy. Drugi. Trzeci.
Zabawne jest to, jak bardzo alkohol zmienia człowieka. W
przeciągu kilka minut jesteś jakby nową wersją siebie. Jakby z ilością wypitej
wódki dostarczane były też nowe cechy charakteru. Chociaż ja w tej chwili jeszcze
jakoś się trzymam. Czuję się pewniej, mam lepszy humor, zdecydowanie. Ale w
porównaniu do Amy... Minęło zaledwie kilka minut od tego, jak wypiła sześć
kolejek. Oczywiście na tym nie skończyła – zamówiła kolejne trzy. Spoglądam
teraz na nią i widzę, że śmieje się sama do siebie. Dosłownie. Nikt nic nie
mówił, tylko piliśmy, a ona śmieje się tak głośno, że nawet osoby siedzące
niedaleko, odwracają się, by zobaczyć, o co chodzi. W zasadzie… Gdy tak na nią
patrzę, udziela mi się ten nastrój. Opróżniam ostatni kieliszek wódki i także
zaczynam się śmiać. Przeszedłem teraz na ten dziwny stan, gdy niby jeszcze
dobrze kontaktuję, wiem, co się dzieje, a jednak mam ochotę robić głupie i
szalone rzeczy.
- Chodź, zatańczymy – krzyczy do mojego ucha dziewczyna i
wstaje z krzesła, chwiejąc się. Jest na szpilkach, więc traci kontrolę nad
nogami i ląduje na mnie. Ja z zaskoczeniem w tym ułamku sekundy próbuję ją
złapać, jednak nie wychodzi mi to. Przez to ona upada na ziemie, pociągając mnie
za sobą. Oboje leżymy na parkiecie, śmiejąc się jak najwięksi idioci.
Don't stop, make it pop
DJ, blow my speakers up
Tonight, I'm fight
Till we see the sunlight
Tick tock, on the clock
But the party don't stop
Woah-oh oh oh
Woah-oh oh oh
Po chwili chwytam Amy za rękę i podnosimy się z podłogi. Ona kładzie
ręce na moje biodra, ja – na jej odkrytą szyję i zaczynamy tańczyć. Musi to
naprawdę komicznie wyglądać. Ja jestem pijany, ona – jeszcze bardziej, więc nie
potrafimy utrzymać prostych ruchów, po prostu kołyszemy się chwiejnym krokiem. Muszę podziękować Mike’owi za to, że namówił mnie na przyjście tutaj. Jest
zajebiście.
No właśnie, ciekawy jestem, gdzie Mike. Przecieram oczy,
chcąc pozbyć się cieni i rozglądam się po klubie. Po chwili go
lokalizuję. Też tańczy na parkiecie z Blair uczepioną na szyi. Widać, że też
się dobrze bawią. Odwracam wzrok i kieruję go na moją partnerkę.
- Papierosa? – pytam, jednocześnie wyciągając paczkę i
zapalniczkę z kieszeni jeansów.
- Nie, dzięki – odpowiada i ponownie zaczyna tańczyć na swój
sposób.
Widząc, że inni też palą w pomieszczeniu, biorę papierosa do
ust i podpalam. Zaciągam się głęboko, delektując się tym wszystkim. Głośną,
huczącą muzyką, alkoholem, dobrą zabawą, towarzystwem. Mam ochotę wykrzyczeć,
jak dobrze się bawię!
Amy nie przeszkadza to że palę i nadal trzyma mnie na
wysokości bioder. Wydaje mi się, że coś mówi, ale przez głośną muzykę nie
jestem w stanie usłyszeć, więc zbliżam swoją twarz do jej.
- Albo może jednak się skuszę – wyciąga rękę po papierosa,
którego wypaliłem już do połowy i zaciąga się nim. – Ale tylko z tobą.
Zaciąga się drugi raz i zbliża swoje usta do moich. To
wszystko stało się tak szybko, że nie zdążyłem zareagować. Ona – ledwie
muskając moje wargi – delikatnie wdmuchuje dym do moich ust. Po czym przybliża
się jeszcze bardziej, tak że nie ma pomiędzy nami żadnej wolnej przestrzeni… i całuje
mnie. Jej wargi z wielkim zaangażowaniem napierają na moje. Jest tak blisko, że
czuję ją wszędzie. Zapach jej ciała, jej włosów, kwiatowe perfumy… Nie wiem, czy to
kwesta alkoholu i tego, że dawno nie widziałem się ze swoim chłopakiem, ale
poddaję się temu pocałunkowi. Smak jej ust – wiśniowa pomadka – miesza się ze
smakiem dymu, tworząc ciekawą mieszankę. Wplata swoją dłoń w moje włosy,
napierając coraz bardziej. Jej język delikatnie błądzi po moim podniebieniu, co
wywołuje rozkosz. To mój pierwszy pocałunek z dziewczyną. No właśnie. Kurwa,
kurwa, kurwa! Co ja robię! Jestem gejem, a w tej chwili wykorzystuję swoją koleżankę, która prawdopodobnie nie
będzie tego nawet pamiętała! Zdecydowanie muszę to zakończyć!
Rozdzielam nasze usta i lekko odpycham ją. Kurwa mać, co ja mam teraz
zrobić?
Ona jak widać nie rozumie mojej odmowy i ponownie zakłada mi
ręce na szyje, zbliżając twarz i całując mnie subtelnie w szyję. Przechodzą
mnie lekkie dreszcze. Nie… To się musi skończyć.
Tym razem nieco brutalniej odtrącam ją na większą odległość.
- Kurwa, Amy, przestań! – krzyczę jak najgłośniej, chcąc
przebić się przez muzykę.
Ona spogląda na mnie spode łba. Jej źrenice są tak małe, że
aż prawie niewidoczne.
- Co, kurwa?! Nie podobało ci się?! To po chuja pozwoliłeś
mi na to? Co? Trzeba było od razu powiedzieć, że nie jesteś zainteresowany, a nie
dajesz nadzieję i zachowujesz się jak zwykły chuj, który tylko chce się
przelizać na jebanej imprezie – również podnosi głos i patrzy mi prosto w oczy.
Mimo złości, widzę, że jest smutna. Cholera jasna, nie chcę jej ranić. Nie
chodzi o to, że ją wykorzystałem…
- Ja pieprzę! Ty nic nie rozumiesz!
- Czego tu nie rozumieć?! Znudziło ci się? Teraz pójdziesz do
innej, co? Szukaj sobie nowych wrażeń, ale wiesz co, spodziewałam się po tobie
czegoś więcej. Najwyraźniej się myliłam.
- Amy, czekaj – biorę głęboki oddech i krzyczę, by mnie
dobrze usłyszała. – Kurwa… Proszę bardzo, powiem ci prawdę: jestem gejem!
I oczywiście dokładnie w tym momencie z głośników wydobywają
się dźwięki spokojnej ballady. Co oznacza, że nie potrzebnie krzyczałem. Bo
teraz każdy mógł to usłyszeć…I tak też się stało. Wszystkie oczy zwrócone są w moją stronę.
Ona z niedowierzaniem patrzy na mnie, jakby nie potrafiła w
to uwierzyć.
- Kim, kurwa, jesteś?! – zza pleców dobiega mnie głos Mike’a. Obracam się.
– Ja pierdolę. Nie wierzę, Chester… - te słowa wypowiada mi już prosto w twarz,
po czym wybiega na zewnątrz.
_________________________________________________
KURWA ! MIKE WRACAJ TAM DO JASNEJ CHOLERY ! Co to bedzie, co to będzie...mam nadzieje,że skończy się to szczęśliwie...a przynajmniej Amy mu wybaczy a Mike znów bedzie go traktował jak przyjaciela :D Kurwa...tak bardzo nie mogę się doczekac co póżniej będzie iż chyba dzis nie zasne Xd To do nastepnego i duzo weny :D
OdpowiedzUsuńNo fajnie, fajnie. Ciekawa jestem, jak rozegrasz to wszystko dalej. Czy Chester przyzna się do tego kim jest, czy np. będzie za wszelką cenę wmawiał, że to tylko dlatego, żeby ona dała mu spokój. Nie mogę się doczekać jak potoczy się to wszystko dalej. Czekam na następne i życzę weny, czasu i chęci :3
OdpowiedzUsuńzanim zapomnę, chciałam Ci powiedzieć, że jesteś niesamowita w opisywaniu tych refleksji czy zachowań, robisz to naprawdę świetnie i własnie na Tobie się wzoruję ; )
OdpowiedzUsuńok, to przechodzę do rzeczy. tak sobie myślę, że słodzę Ci zdecydowanie za dużo i chyba czas to ograniczyć. ale z drugiej strony, nie mogę, bo nie widzę u Ciebie żadnych błędów, naprawdę D: piszesz doskonale, serio. jak już kiedyś mówiłam, całe miejsce tej historii mi odpowiada, prowadzą ciekawe życie ; ) szczerze mówiąc, po ostatnim rozdziale zastanawiałam się, czy na imprezie nie będzie jakiegoś Bennodowania i w sumie cieszę się, że niczego takiego nie było. jeszcze będzie czas, teraz jest ciekawiej ;p fajnie, ze Mike wreszcie dowiedział się o orientacji Chestera, chociaż mógł w jakiś inny sposób... zastanawiam się, co teraz zrobi, no i oczywiście czekam na opis postaci chłopaka Chestera ;d mam nadzieję, że Mike nie okaże się homofobem!
no nic, czekam na kolejny, jak zawsze zresztą ;p
Jasna cholera! Wow, to było świetne!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Mike wróci do Chaza i mu wybaczy... to samo Amy. Ale, ale... brak mi słów, serio. Warto było czekać.
Nie pasuje mi tylko jedno, że Chester jest tak krytyczny wobec siebie, on się ewidentnie nie docenia.
O błędy (głównie ortograficzne) czepiać się nie będę, bo nie o to tu chodzi.
Czekam na więcej, życząc Ci dużo weny!
Dzięki :D
UsuńA za błędy przepraszam, po prostu pisane na szybko, bo zaraz muszę schodzić z komputera, ale później przejrzę jeszcze raz i mam nadzieję, że uda mi się je poprawić.
Powiem tak. Spodziewałam się tego, że coś zajdzie między Amy a Chazem, o czym oczywiście wiesz :D Ale nie spodziewałam się tego, że Bennington zacznie się drzeć, że jest gejem :O Takie rzeczy, raczej się mówi na ucho czy tez w odosobnieniu, a nie drze się japy na imprezie, pełnej ludzi ze szkoły. Dał czadu, nie ma co. A Mike, mógłby być troche bardziej wyrozumiały...no bo serio, chyba lepsze jest to, że dowiedział się na początki, a nie po latach, co zapewne przyjąłby jeszcze gorzej. Uff...ja i moje komentarze.
OdpowiedzUsuńPrzyprawiłaś mnie o przyspieszone bicie serca, a rozdział jak sama się pewnie domyśliłaś, czytając mój komentarz, wyszedł Ci mega :3 Po prostu...wielbię!
Życzę codziennych odwiedzin, cioci Weny :*
Mike, please. Boże, tylko, żeby nie był homofobem. Ale może Mike nic nie pił i dlatego. Jakby się wstawił, to już by się na parkiecie rozbierali *-* przez to, że im namąciłaś w życiu, chcę szybciej następnego <3
OdpowiedzUsuńo kurde!!!! pisz dalej szybko błaaaaagaam!! :D
OdpowiedzUsuń(tak,dalej czytam!) :P
Zawał. Zawał. Zawał. (z góry przepraszam z krótkie streszczenie, ale nie umiem inaczej opisać xD) Zaczęłam czytać spokojnie, bez nerwów, potem już troszkę nie spodobało mi się, że Chester idzie napić się z Amy. Potem jak na siebie upadli, myślałam, że jej oczy wydrapie, a jeszcze później tańczyli. Ok..Zwykły taniec przyjaciół, a tu nagle jeb! Pocałowała go..Ale brawo Chezz, dobrze, że ją odepchnąłeś, tylko nie trzeba było krzyczeć :( Reakcja Mike'a mnie trochę zdziwiła...Niby najlepsi kumple, a on krzyczy na Chestera i ucieka. Zrozumiem, jakby to był mały szok i w następnym rozdziale już by się ogarnął, a co jeśli tak nie będzie? I next za ponad tydzień?! I jeszcze kończysz w takim momencie?! Zginiesz marnie... :P
OdpowiedzUsuń-> and-we-could-run-away <-
a może Mike jest zaskoczony bo coś poczuł do Chaza wcześniej ale kryje się z tym i teraz jak się dowiedział to nie może w to uwierzyć i po prostu wybiegł stamtąd ... ; >
OdpowiedzUsuńKońcówka rządzi:D matko, Chaz chyba się spalił ze wstydu...:P biedny, mógł nie krzyczeć..;/ A ta Amy też jakaś dziwna, ale ok, ok:D Super to było! Dodawaj następną część*.*
OdpowiedzUsuńPojawił się nowy rozdział: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/
ojapierdolę, ja nie mogę. Reakcja Mike'a powaliła mnie po prostu na kolana, to jak wypalił z tym tekstem "Kim, kurwa, jesteś?!" no i te jego "Ja pierdole" jeszcze no normalnie, kurde! Czemu tak zareagował? xd Ja rozumiem, że to mógł być szok, no ale żeby wybiegać i go tam zostawiać? I to jeszcze na dodatek z oczami wszystkich skierowanymi na niego, no po prostu chamstwo! >.<
OdpowiedzUsuńA Chaz to też zaszalał, dobrze, że się w porę opanował i odepchnął Amy, bo skopałabym tyłek i to porządnie.
Cholera, musiałaś kończyć w takim momencie? JA CHCĘ WIEDZIEĆ CO BĘDZIE DALEJ! Mike musi do niego wrócić, czy coś, no... UGH xd Chyba mnie poniosło.
Ale to nie moja wina, bo kurde świetnie piszesz i człowiek wszystko to przeżywa razem z Chazz'em, no i po prostu cudownie *rozpływa się* xD
Pozdrawiam i czekam na kolejny. Oby jak najszybciej :3
No nie. Kurwa, ale Mike'owi przejdzie prawda? Przecież ... no kurwa. :c Ale ta akcja z Amy mnie zabiła. Fajna laska, szkoda tylko, że spodobał jej się nieodpowiedni chłopak. ;c Przepraszam, że tak późno dodaję komentarz, ale nie wyrobiłam się szybciej. No i serio, mam nadzieję, że sytuacja między Mike'iem, a Chesterem się wyjaśni i będzie wszystko ok. A miała być taka fajna impreza, a tutaj takie smutne zakończenie. No nic, czekam na kolejny rozdział, czekam, aż pojawi się chłopak Chazz'a i czekam, aż Mike i Chester sobie wszystko wyjaśnią. :>
OdpowiedzUsuń