czwartek, 14 marca 2013

ONESHOT: Someday


ONA
Dzień jak każdy inny. Sobota, wieczór. Wieje lekki wiatr, powodując cichy szum liści. Mimo późnej pory, nadal utrzymuje się wysoka temperatura. Wysoka i szczupła dziewczyna idzie przed siebie z dumnie uniesioną głową. Beżowa krótka sukienka uwypukla jej największy atut – długie nogi, jakby do nieba. Jasnobrązowe koturny sprawiają, że wydają się one jeszcze dłuższe. Lubi, gdy ludzie na nią patrzą. W swoim chodzie stara się zachować jak najwięcej gracji, delikatności. I udaje jej się to. Czuje na sobie spojrzenia osób, które mija. Czy też mężczyzn, którzy są ślepo w nią wpatrzeni, jak w obrazek. Uśmiecha się sama do siebie i nie zwracając na nikogo uwagi, idzie dalej przed siebie. Słychać cichy stukot butów o betonowe podłoże. Dziewczyna rozgląda się nerwowo, mając nadzieję, że nie zabłądziła. Jest w Anglii, w jednej z biedniejszych dzielnic miasta jej marzeń – Londynu. Gdy rok temu – jeszcze w Polsce – myślała o swoim pobycie tutaj, wyobrażała sobie o wiele więcej. Patrząc oczyma wyobraźni, marzyła, że Londyn będzie jej ziemią obiecaną. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowe otoczenie. Wszystko nowe. Miała też nowe plany w związku przeprowadzką tutaj. Porzuciła wszystko. Rodzinę, przyjaciół, znajomych. To nie tak, że w Polsce było jej źle. Wiodła tam dobre życie. Jednak nie była spełniona. Żyjąc w pozornym szczęściu, była nieszczęśliwą osobą. Czego tak naprawdę oczekiwała, przewracając swoje życie do góry nogami? Zmian. Po prostu. Miała dość ciągłości, systematyczności w swoim życiu. A co tutaj zastała? Wynajmuje apartament ze znajomymi. Studiuje na jednej z najbardziej prestiżowych uczelni. Ubiega się o pracę modelki. Nawet jej się udało. Wylądowała już na kilku stronach gazet, które określiły ją jako: „dziewczynę z perspektywami”. Więc o co chodzi? Wszystko powinno się zgadzać. Praca, mieszkanie, znajomi, sukcesy. Ale jakby się przyjrzeć – jest coś czego jej brakuje: miłość. Co znaczą te wszystkie spojrzenia mężczyzn, wygląd, komentarze o jej urodzie, skoro gdy co do czego przyjdzie, nie ma nikogo bliskiego przy sobie. Wiele nocy spędziła na zastanawianiu się, co jest z nią nie tak. Dlaczego nie może znaleźć odpowiedniej osoby. Ma zaledwie dwadzieścia jeden lat, więc nie szuka mężczyzny na całe życie. Szuka tylko chłopaka, z którym mogłaby porozmawiać, wyżalić się, ale też spędzić niezapomniane chwile. I to jest jedna z tych nocy. Zrezygnowana już ciągłym brakiem bliskości w swoim życiu, idzie najzwyczajniej w świecie zatopić swoje problemy w alkoholu. Ma zasadę, że nie chodzi do tych znanych i wielkich londyńskich klubów. Woli spokojniejsze bary, gdzie po prostu usiądzie przy ladzie z kieliszkiem wódki, a w tle będzie sączyć się spokojna muzyka. Wyrywając się z zamyśleń, rozgląda się i przechodzi przez jezdnię, wchodząc do baru.

ON
Chłopak wybiega z pokoju hotelowego, trzaskając z całych sił drzwiami. Nie zważając na głosy przyjaciół, którzy chcą go zatrzymać biegnie przed siebie, chcąc jak najszybciej się stąd wydostać. Ma już tego dość. Ludzie myślą, że sława jest prosta. On też był tak naiwny. Wierzył, że będzie po prostu robić to, co kocha – śpiewać. Ale później stopniowo zaczynał rozumieć, że wielu ludzi nie interesuje twórczość zespołu, ale jego członkowie. Prasa przestała się interesować nową płytą, trasą koncertową. Padały pytania o prywatne życie, przeszłość. A ona nie świadczyła o nim dobrze. Chciał się od tego uwolnić. Nie był już tym samym człowiekiem, co pięć lat temu. Teraz zmienił się, był na dobrej drodze. Ale ich to nie obchodziło. Chcieli tylko wyciągnąć brudy jego przeszłości, wywołać sensacje. A co on robił w takiej sytuacji? Uciekał. Jego psychika nie była na tyle silna. Biegnąc przed siebie, myślał, dlaczego był tak głupi. Chciałby cofnąć czas i być zwyczajnym kolesiem, którym był zaledwie rok temu. Po prostu Louisem Tomlinsonem – studentem drugiego roku. Przez głowę przemknęła mu myśl – a czemu dzisiaj nie mógłbym tego zrobić? Na jego ustach pojawił się uśmiech i naciągnął mocniej kaptur na głowę. Jest jedno miejsce, do którego może się udać, by być sobą. Mały bar w spokojnej dzielnicy Londynu, gdzie nie ma tego całego zgiełku, aparatów, błysku fleszy. Wiedział, że alkohol to niekoniecznie dobre rozwiązanie, ale po prostu miał przeczucie, że dzisiejszej nocy naprawdę będzie mógł zapomnieć o problemach i tylko spędzić miło czas.

ONI
Otworzyła ciężkie hebanowe drzwi i weszła do środka. Kochała to miejsce. Niewielki bar podzielony był jakby na trzy części. Po lewej stronie znajdowała się lada z kilkoma wysokimi krzesłami. Naprzeciw niej coś a’la miniparkiet. Z reguły kilka par tańczyło, bujając się rytmicznie do dźwięków indie rockowej muzyki. W trzeciej części znajdował się jej ulubiony kącik. Nazywała go ‘miejscem spokoju’. Znajdowały się tam trzy kanapy i mały stolik. Uwielbiała po prostu siadać tam z kieliszkiem i spalać papierosa w cichej i refleksyjnej atmosferze. Lubiła też to miejsce ze względu na to, że było dla większości nieznane, nieodkryte. Dlatego gdy przychodzili tu ludzie, nie byli to nigdy rozwrzeszczeni nastolatkowie pragnący się nawalić, ani też grupa studentów urządzająca imprezę. Byli to ludzie tacy jak ona. Ze swoimi problemami, którzy w ciszy próbowali się z nimi uporać, ale też czasem o nich zapomnieć. Udała się prosto przed siebie od razu zamawiając trzy kieliszki wódki. Dzisiaj należała do tej drugiej grupy – chciała zapomnieć. Wypiła od razu dwa, lekko zakręciło jej się w głowie. Chwyciła kolejny. Czuła jak alkohol rozchodzi się w jej organizmie, wywołując charakterystyczne szczypanie gardła. Poprosiła kelnera tym razem o drinka – sex on the beach – i zostawiając napiwek, ruszyła na swoje ulubione miejsce. Cholera, zajęte – pomyślała. No trudno, może nie będzie miał nic przeciwko, by się dosiadła.
- Przepraszam, można – zapytała, wskazując głową na puste miejsce na kanapie obok chłopaka.
Ich spojrzenia się na chwilę spotkały. Widziała w szaro-niebieskich tęczówkach wiele emocji. Ujęło ją to. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Jeżeli to prawda, ten chłopak musiał mieć naprawdę piękną duszę. On – napotykając jej głębokie ciemnozielone spojrzenie – poczuł, jakby znał ją od zawsze. Trwali, patrząc na siebie kilka sekund, kiedy w końcu zdecydował się odezwać.
- Nie, nie można – odrzekł, wywołując u niej zdziwienie. – Nie można, bo idziesz ze mną zatańczyć.
Wstał i wyjął z jej dłoni drinka, po czym położył rękę na jej wąskiej talii. Nie wiedział, co ta dziewczyna ma w sobie, ale chciał ją poznać. Lub choćby przetańczyć z nią wieczór. W jej oczach widział, że jest inna. Nie rozpoznała go nawet. Cieszyło go to. Może jego małe marzenie się spełni? Będzie mógł po prostu być zwykłym chłopakiem.
Nie wiedziała, co ma myśleć. Z pewnością zaintrygował ją ten chłopak w kapturze o łagodnym niebieskim spojrzeniu. Chciała co prawda być sama. Ale nie mogła mu odmówić. I gdzieś w podświadomości wiedziała, że nie będzie tego żałować.
Chwyciła jego dłoń i ruszyła za nim w stronę parkietu. Leciała akurat jej ulubiona piosenka Coldplay – „The Scientist”. Znaleźli sobie miejsce w rogu, tuż przy ścianie. Chciała zdjąć jego kaptur, by mogła opleść ręce na jego smukłej szyi. On jednak ją uprzedził. Spojrzała na niego jeszcze raz. Tym razem w całej okazałości. Tak bardzo jej kogoś przypominał, jednak w tej chwili sama nie wiedziała kogo. Pomyślała, że to nieważne i zbliżyła się bardziej do niego. On swoje dłonie położył spowrotem na jej talii, jeszcze bardziej zmniejszając dystans między nimi. Nie wiedziała, jak on na to zareaguję, jednak zdecydowała się położyć głowę na jego ramieniu. Oderwał na chwilę dłoń od niej i pogładził delikatnie po włosach. Uśmiechnęła się. On też się uśmiechnął. Tańczyli wolnego przytulańca, każdy myśląc o tym drugim. On ją intrygował. Chciała go poznać, naprawdę. Na razie starała się cieszyć chwilą, delektując się lekkim zapachem chłopaka i wtulając się w jego szyję. On uważał, że jest piękna. Widział ją pierwszy raz w życiu, ale miał wrażenie, że wnętrze też ma piękne. Cała złość i frustracja dnia ich opuściła. Starali się zapomnieć i cieszyć sobą nawzajem. Zastanawiali się też, jak to możliwe, że czują do siebie taką więź, skoro widzą się pierwszy raz i nawet ze sobą nie rozmawiali. Piosenka się skończyła, jednak oni trwali dalej. „Alibi” – 30 Seconds to Mars – dziewczyna aż się wzruszyła. Kochała ten utwór. Oderwała na chwilę głowę od ciała chłopaka tak, że stali objęci naprzeciw siebie. Ich spojrzenia się konfrontowały. Bez słów zaglądali w swoje serca. I wtedy nastąpił ten moment. Bał się, jak zareaguje. Sam dziwił się, dlaczego chce to zrobić. Ale patrząc w jej oczy, nie mógł postąpić inaczej. Tak bardzo tego pragnął. Objął ją mocniej i przysunął jeszcze bliżej. Ona jak w hipnozie godziła się na każdy jego ruch. Teraz albo nigdy – pomyślał. Po raz ostatni zerknął na nią, po czym zbliżył swoje usta do jej. Nie odsunęła się. Ich wargi się lekko zetknęły. Był to bardzo zmysłowy pocałunek. Nigdy się tak nie czuła. Wzięła głęboki oddech, wdychając zapach swojego towarzysza. Dla niego to było też coś niesamowitego. Całował się z wieloma dziewczynami, ale nigdy nie odczuwał tego tak… głęboko. Ich usta rozdzieliły się na chwilę, ale tylko po to, by mogły złączyć się ponownie. Tym razem mocniej, dłużej i jeszcze bardziej zmysłowo. Poczuła jego język na swoich wargach. Nie był zbyt pochopny. Robił wszystko z wielką pasją. Odwzajemniła pocałunek, gładząc go lekko po plecach. Przez chwilę w jej głowie pojawiło się pytanie – co ja robię, dlaczego całuję się z obcym człowiekiem? Lecz nie chciała się nad tym zastanawiać. Nie interesowało ją, że się nie znają. Że nawet nie wie, jak on się nazywa. Potrzeba bliskości, którą dawał jej chłopak była większa. On nigdy by nie pomyślał, że tak fatalny dzień, może się tak cudownie skończyć. Co sobie wyobrażał, gdy pocałował obcą osobę? Sam dobrze nie wiedział. Ale był szczęśliwy, że to zrobił. Nie potrafił tego zrozumieć, dlaczego, ale czuł się niesamowicie, to była jedna z najpiękniejszych chwil w jego życiu.
Powoli oderwał usta od jej warg i z niepewnością spojrzał jeszcze raz w jej zielone oczy. Nie potrzebowała słów. Nie chciała burzyć tej atmosfery. Uśmiechnęła się do niego najpiękniej jak tylko potrafiła. On to odwzajemnił. Po raz kolejny tego wieczoru wtulił się w jej długie i lśniące włosy. Miały przyjemny zapach. Delektował się chwilą. Chwilą normalności w swoim życiu. Nie był teraz „gwiazdą”. Był tylko zwykłym facetem, który zakochał się od pierwszego wejrzenia. Nie myślała o swoich problemach teraz. Była tylko zwykłą dziewczyną, która zakochała się od pierwszego wejrzenia.
Gdyby ktoś jej powiedział, że pozna chłopaka w barze i przetańczy z nim zaledwie kilka minut i od razu zaczną się całować i odczuwać między sobą nierozerwalną więź… wyśmiałaby to. Ale teraz wie, że takie rzeczy mogą się zdarzyć. Że jest częścią czegoś wspaniałego. Wyrywa się z refleksji i kolejny raz skrada czuły pocałunek na jego ustach. Ich wargi są idealnie dopasowane. Ich języki delikatnie poruszają się jednakowym tempem. Nie ma pośpiechu i gwałtowności. Jest pasja i uczucie. Nie istnieją dla nich w tym momencie inni ludzie. Liczą się tylko zmysły. Jej usta smakują cudownie truskawkowa pomadką. On w czuły sposób gładzi jej włosy. Ona opuszkami palców dotyka jego odsłoniętego karku, wywołując dreszcze.
Żadne z nich nie wie, ile czasu spędzili w swoich ramionach, tańcząc na parkiecie. Bar już prawie opustoszał. Jakby w tej samej chwili stwierdzili, że czas na kolejny etap ich znajomości. Powolnym krokiem, cały czas trzymając się za ręce przeszli do jej ulubionej części. Tam, gdzie zaczęła się ich przygoda. Jak prawdziwy gentelman przepuszcza ją przodem, by wybrała miejsce. Ona kiwa głową i siada przy ścianie i wskazuje, by usiadł koło niej. Kilka minut spędzają w ciszy. Chyba nikt nie chce się odezwać pierwszy, żeby nie zburzyć atmosfery jakimś nieodpowiednim tekstem. Ona mu się przygląda. Wiedziała od początku, że kogoś jej przypomina. Gdy już go rozpoznała, omal nie zaczęła krzyczeć. Nie dlatego, że jest pseudofanką. Nie wierzyła po prostu, że takie rzeczy się mogą przytrafić zwykłej studentce. O kurwa, nie wierzę – to, co działo się teraz w jej głowie, było ciężkie do zdefiniowania. Po chwili uspokoiła się wewnętrznie i zrozumiała coś. On nie chciał być rozpoznanym. Gdyby mu zależało, poszedłby do wielkiego klubu w centrum. Ale jest tutaj. Siedzi koło nieznanej dziewczyny, która skradła mu serce. Nie zburzę tego. On jest inny. Widać, że potrzebuje normalności – pomyślała.
- Hm, chyba już czas przerwać tę ciszę – zagaduje nieśmiało chłopak.
Ona po chwili uświadamia sobie paradoks tej całej sytuacji i zaczyna się śmiać.
- Wiesz, to dość dziwne. Nie oszukujmy się, ale zrobiliśmy wszystko odwrotnie. Chyba najpierw powinniśmy się sobie przedstawić – puszcza do niego oczko i w zabawny sposób podaje mu rękę. – Ania. Miło mi.
On też zaczyna się cicho śmiać. Faktycznie. Ich znajomość przebiega w naprawdę dziwnym stylu.
- Mnie również. Ja jestem… - w tej chwili w jego głosie można wyczuć nutkę wahania. Dziewczyna nie chcąc wprowadzać go w zakłopotanie odzywa się od razu.
- Wiem, kim jesteś. Ale… - na jej twarzy pojawiają się rumieńce. – Po tym co było, gdy tańczyliśmy, sam wiesz… Nie chcę tego burzyć. Domyślam się, że ty też nie. Udawajmy, że nie jesteś sławny. Nie chcę poznać ciebie jako Louisa z One Direction. Chcę poznać chłopaka, który… - po raz kolejny nie wie, co powiedzieć. Wydaje jej się, że nie powinna odkrywać od razu przed nim swoich uczuć. Co jeśli dla niego to nic nie znaczy? – Z którym spędziłam miło czas.
- Jesteś inna. Dziękuję ci za to, co powiedziałaś. Więc… Jestem Louis. Ale bliskie osoby mówią na mnie Lou.
Podają sobie ręce na przywitanie, po czym oboje wybuchają śmiechem. W tym samym czasie.
- Skoro już wszystko robimy na opak… Powiedz mi coś o sobie. Chciałbym cię bliżej poznać.
- Zdecydowanie coś z nami nie tak. Jak zapewne wywnioskowałeś po imieniu – nie jestem stąd. Pochodzę z Polski, tu mieszkam od dwóch lat.
- Czemu się przeprowadziłaś?
Zastanawia się, co mu odpowiedzieć. Widzi, że naprawdę go to interesuje. Że ona go interesuje. Może jego uśmiech, a może ciepłe spojrzenie. Może to, co przeżyli zaledwie kilka minut temu skłania ją do powiedzenia całej prawdy. Opowiada mu wszystko, co powinien o niej wiedzieć. Nie przerywa jej. Słucha z uwagą. Cieszy się, że może poznać jej historię. Rozmawiają jakieś pół godziny, kiedy pada pytanie o jego przeszłość:
- Wiesz o mnie już dużo. Opowiedz mi teraz o sobie – przybliża się do niego i szepcze do ucha. Powiedz coś, czego nie wie nikt.
Nie zastanawia się nawet, czego to kwestia. Ale ufa jej. Nie jest mu łatwo, bo nie lubi mówić o swojej przeszłości. Ale czuje, że musi to kiedyś z siebie wyrzucić, potrzebuje tego. Bierze ją za rękę i zaczyna opowiadać. Cofają się o pięć lat. Kim on wtedy był? Chłopakiem pozbawionym wszelkich skrupułów i uzależnionym od narkotyków. W wieku osiemnastu lat wylądował na rok na odwyku. Wstydzi się tego. Wiele miesięcy próbował się wypierać. Lecz w końcu nadszedł ten moment w życiu, gdy zaakceptował swoje błędy i porażki. W końcu to one ukształtowały go człowiekiem, którym jest teraz.
- Dziękuję.
Chłopaka dziwi jej odpowiedź.
- Za co? – niepewnie pyta.
- Za wszystko. Za to, że powiedziałeś mi prawdę o sobie. Za to, że zaufałeś. Po prostu… za ocalenie tego dnia. Nie lubię mówić o uczuciach, ale chyba nie mam wiele do stracenia. Nie wiem, jak to się stało i dlaczego, ale czuję, jakbym cię znała całe życie. Mimo że zaczęliśmy od końca. Cieszę się, że tak się stało.
- Wiesz… Ja też ci dziękuję. Jesteś niezwykła. Nie patrzysz na to, kim jestem, ale jaki jestem. I coś jeszcze – niepewnie spogląda jej w oczy i bierze głęboki oddech – możemy wrócić do tego, od czego zaczęliśmy.
Uśmiech ponownie pojawia się na jej twarzy. Nie odpowiada. Po prostu wstaje ze swojego miejsca i siada mu na kolanach. Delikatnie obejmuje twarz i czule całuje w usta. Czyny mówią same za siebie. Spędzają kolejne kilka minut w nierozerwalnym pocałunku. Nie mają siebie dość. Przy każdym kolejnym zbliżeniu, jakby odkrywali siebie na nowo. Dziewczyna lekko drga pod wpływem zimna. On każe jej wstać i robi to samo, zdejmując swoją bluzę. Daje jej. Ona czuje się jak za czasów liceum, gdzie chodzenie w męskiej bluzie było spełnieniem. Dziękuje mu i pyta się, czy już wracają, bo zaraz trzecia w nocy – godzina zamknięcia. On smutno potakuje głową i bierze towarzyszkę pod rękę. Musi przyznać, że wygląda naprawdę pięknie. Oczy lśnią przez ekscytację, na twarzy pojawia się szeroki uśmiech, rozwiane włosy dodają jej uroku. Lekko zaczerwienione policzki sprawiają, że wygląda niewinnie, choć w jego bluzie, która przysłania całą sukienkę w rzeczywistości wygląda naprawdę seksownie. Szczupłe i długie nogi dodają jej tylko wdzięku. Wie, że niestety zaraz nastąpi pora pożegnania. Tak bardzo tego nie chce… Zatrzymuje dziewczynę. Najgorsze, co może się stać, to odmowa. A najlepsze… No właśnie. Warto zaryzykować.
- Poczekaj. Nie chcę się z tobą żegnać. Może to dziwne, ale… Nigdy żadna dziewczyna nie zrobiła ze mną czegoś takiego jak ty. Jesteś niesamowita, naprawdę… Wiem, że poznaliśmy się zaledwie kilka godzin temu i to, o co proszę jest może nieodpowiednie, ale muszę zapytać, inaczej bym żałował. Chcesz ze mną spędzić noc?
Po raz kolejny robi to samo. Bierze jego dłoń w swoją i szepcze prosto do ucha:
- Za nic nie mogłabym odmówić. I… ty też jesteś niesamowity. Nigdy bym nie pomyślała, że takie coś przytrafi się mnie.
By sprawnie dotrzeć do jego mieszkania biorą taksówkę. Po dwudziestu minutach są już na miejscu. Jego dom wywiera naprawdę duże wrażenie, choć teraz nie zwraca na to szczególnej uwagi. W jej głowie pojawiają się inne myśli…
Nie tracąc czasu, od razu idą do sypialni. Seks z dopiero co poznaną osobą? Gdyby zapytać ich o to wcześniej, odpowiedzieliby, że nigdy się na to nie zgodzą. Ale po czasie, który spędzili razem czują się tak, jakby znali się od zawsze. Znają już swoje sekrety, słabości. Teraz chcą się poznać w aspekcie fizycznym.
Dziewczyna, celowo patrząc w jego oczy, chcąc wzbudzić podniecenie, ściąga bluzę i powoli rozpina sukienkę, która po chwili ląduje na podłodze. Stoi przed nim w samej bieliźnie. Były chwile rozmów, czułości, teraz ma ochotę się zabawić. Chociaż jednocześnie wie, że naprawdę wiele czuje do tego chłopaka. Zmysłowo oblizuje swoje pełne wargi i podchodzi do niego. Cały czas patrząc prosto w oczy. On szybkim ruchem ściąga koszule, jednak to ona chce przejąć kontrolę. Delikatnie gładzi palcami jego klatkę piersiową, brzuch, zatrzymując ręce na klamrze od paska. Rozpina ją zdecydowanym ruchem i pozbawia go spodni. On w duchu uśmiecha się do siebie. Wie, że to będzie niezapomniana noc. Ona obraca się do niego plecami i zaczyna bawić się zapięciem od stanika. Celowo nie rozpina go od razu, chcąc zniecierpliwić Lou. On jednak ma dość jej pogrywania, za bardzo tego pragnie i podchodzi do niej i nagle łapie ją od tyłu i bierze na ręce, wskakując na łóżko. Ona wybucha głośnym śmiechem. Jest taka szczęśliwa… Kończąc swoją grę, pozwala mu odpiąć stanik, który od razu ląduje na podłodze. On przez chwilę nie rusza się. Podziwia jej idealne ciało. Ona widzi to i w duchu dziękuje, że gdy była nastolatką wzięła się za siebie, by tak teraz wyglądać.
- Koniec patrzenia, kolego – śmiało mówi i krzyżuje ręce.
Uwielbia się z nim droczyć. Jemu też to sprawia przyjemność. Również krzyżuje ręce i udaje obrażonego. Po zaledwie kilku sekundach, obraca się i znienacka łapie ją w talii przewracając na drugą stronę.
- Chcesz się przekonać, kto jest silniejszy? – ze śmiechem wypowiada te słowa prosto do jej ucha, przygniatając ją do łóżka.
Przez chwilę się szarpią, jednak to nie ma większego sensu.
- Dobra, wygrałeś, co chcesz w zamian? – pyta się Ania, zerkając na niego.
- Ciebie.
Teraz już przestają się droczyć i pogrywać ze sobą. Oboje są pełni pożądania, które przejmuje nad nimi górę. Chłopak wpija jej się w usta. Ten pocałunek różni się od ich poprzednich. Jest zdecydowanie bardziej namiętny. Obracają się i układają w wygodnej pozycji. Dziewczyna czuje, że ręka chłopaka wędruje od jej szyi coraz niżej. Zatrzymuje się na chwile na jej biuście. Odrywa usta od jej i zaczyna składać delikatne pocałunki na ciele dziewczyny. Obcałowuje każdy milimetr jej ciała. Jest w tym tak delikatne i zmysłowy, że wywołuje u niej gęsią skórkę. Wargami tworzy niewidzialne wzory na jej piersiach. Jeszcze nikt nie był w stosunku do niej tak czuły. Jednak po chwili zwalnia i zatrzymuje się na żebrach, jakby z zawahaniem. Z jednej strony to dziwne, ale nie chce tego zepsuć. Za wiele dla niego znaczy.
- Nie róbmy tego dzisiaj. Nie chcę, żeby to był przypadkowy seks. Żebyś to wspominała tylko jako przespanie się z praktycznie obcym człowiekiem…
- Nigdy bym tak nie pomyślała. Mimo że czasowo znam cię krótko, to wydaje się, jakby między nami była wielka więź. Ale chcesz tego?
- Nie będę kłamać, oczywiście, że chcę. Pragnę cię odkąd pierwszy raz spojrzałem w twoje oczy. Ale to ma coś znaczyć…
- Znaczy. Uwierz, jestem gotowa. Ale wiedz też, że to co powiedziałeś… Wow. Mało który facet w tym momencie zdobyłby się na coś takiego – całuje go w policzek w podzięce. – Hm… Ale nie sądzisz, że zrobiło się zbyt sentymentalnie? Widzę, że jesteś całkowicie napalony, nie oszukuj się! – wytyka język, chcąc go sprowokować.
On tylko wybucha śmiechem. Ta dziewczyna jest naprawdę niesamowita.
- Może troszkę. Ale ty chyba też nie jesteś całkowicie obojętna.
Nie pozwala jej już odpowiedzieć. Zajmuje jej usta czymś innym, powracając do gładzenia jej ciała. Tym razem nie ma żadnych oporów. Nie przerywając pocałunku, pozbawia ją pozostałej części bielizny. Ona też od razu ściąga jego bokserki. Oboje myślą w tym momencie o tym samym. Jakie to mieli cholerne szczęście, że się spotkali.