ONA
Dzień
jak każdy inny. Sobota, wieczór. Wieje lekki wiatr, powodując
cichy szum liści. Mimo późnej pory, nadal utrzymuje się wysoka
temperatura. Wysoka i szczupła dziewczyna idzie przed siebie z
dumnie uniesioną głową. Beżowa krótka sukienka uwypukla jej
największy atut – długie nogi, jakby do nieba. Jasnobrązowe
koturny sprawiają, że wydają się one jeszcze dłuższe. Lubi, gdy
ludzie na nią patrzą. W swoim chodzie stara się zachować jak
najwięcej gracji, delikatności. I udaje jej się to. Czuje na sobie
spojrzenia osób, które mija. Czy też mężczyzn, którzy są ślepo
w nią wpatrzeni, jak w obrazek. Uśmiecha się sama do siebie i nie
zwracając na nikogo uwagi, idzie dalej przed siebie. Słychać cichy
stukot butów o betonowe podłoże. Dziewczyna rozgląda się
nerwowo, mając nadzieję, że nie zabłądziła. Jest w Anglii, w
jednej z biedniejszych dzielnic miasta jej marzeń – Londynu. Gdy
rok temu – jeszcze w Polsce – myślała o swoim pobycie tutaj,
wyobrażała sobie o wiele więcej. Patrząc oczyma wyobraźni,
marzyła, że Londyn będzie jej ziemią obiecaną. Nowe miejsce,
nowi ludzie, nowe otoczenie. Wszystko nowe. Miała też nowe plany w
związku przeprowadzką tutaj. Porzuciła wszystko. Rodzinę,
przyjaciół, znajomych. To nie tak, że w Polsce było jej źle.
Wiodła tam dobre życie. Jednak nie była spełniona. Żyjąc w
pozornym szczęściu, była nieszczęśliwą osobą. Czego tak
naprawdę oczekiwała, przewracając swoje życie do góry nogami?
Zmian. Po prostu. Miała dość ciągłości, systematyczności w
swoim życiu. A co tutaj zastała? Wynajmuje apartament ze znajomymi.
Studiuje na jednej z najbardziej prestiżowych uczelni. Ubiega się o
pracę modelki. Nawet jej się udało. Wylądowała już na kilku
stronach gazet, które określiły ją jako: „dziewczynę z
perspektywami”. Więc o co chodzi? Wszystko powinno się zgadzać.
Praca, mieszkanie, znajomi, sukcesy. Ale jakby się przyjrzeć –
jest coś czego jej brakuje: miłość. Co znaczą te wszystkie
spojrzenia mężczyzn, wygląd, komentarze o jej urodzie, skoro gdy
co do czego przyjdzie, nie ma nikogo bliskiego przy sobie. Wiele nocy
spędziła na zastanawianiu się, co jest z nią nie tak. Dlaczego
nie może znaleźć odpowiedniej osoby. Ma zaledwie dwadzieścia
jeden lat, więc nie szuka mężczyzny na całe życie. Szuka tylko
chłopaka, z którym mogłaby porozmawiać, wyżalić się, ale też
spędzić niezapomniane chwile. I to jest jedna z tych nocy.
Zrezygnowana już ciągłym brakiem bliskości w swoim życiu, idzie
najzwyczajniej w świecie zatopić swoje problemy w alkoholu. Ma
zasadę, że nie chodzi do tych znanych i wielkich londyńskich
klubów. Woli spokojniejsze bary, gdzie po prostu usiądzie przy
ladzie z kieliszkiem wódki, a w tle będzie sączyć się spokojna
muzyka. Wyrywając się z zamyśleń, rozgląda się i przechodzi
przez jezdnię, wchodząc do baru.
ON
Chłopak wybiega z
pokoju hotelowego, trzaskając z całych sił drzwiami. Nie zważając
na głosy przyjaciół, którzy chcą go zatrzymać biegnie przed
siebie, chcąc jak najszybciej się stąd wydostać. Ma już tego
dość. Ludzie myślą, że sława jest prosta. On też był tak
naiwny. Wierzył, że będzie po prostu robić to, co kocha –
śpiewać. Ale później stopniowo zaczynał rozumieć, że wielu
ludzi nie interesuje twórczość zespołu, ale jego członkowie.
Prasa przestała się interesować nową płytą, trasą koncertową.
Padały pytania o prywatne życie, przeszłość. A ona nie
świadczyła o nim dobrze. Chciał się od tego uwolnić. Nie był
już tym samym człowiekiem, co pięć lat temu. Teraz zmienił się,
był na dobrej drodze. Ale ich to nie obchodziło. Chcieli tylko
wyciągnąć brudy jego przeszłości, wywołać sensacje. A co on
robił w takiej sytuacji? Uciekał. Jego psychika nie była na tyle
silna. Biegnąc przed siebie, myślał, dlaczego był tak głupi.
Chciałby cofnąć czas i być zwyczajnym kolesiem, którym był
zaledwie rok temu. Po prostu Louisem Tomlinsonem – studentem
drugiego roku. Przez głowę przemknęła mu myśl – a czemu
dzisiaj nie mógłbym tego zrobić? Na jego ustach pojawił się
uśmiech i naciągnął mocniej kaptur na głowę. Jest jedno
miejsce, do którego może się udać, by być sobą. Mały bar w
spokojnej dzielnicy Londynu, gdzie nie ma tego całego zgiełku,
aparatów, błysku fleszy. Wiedział, że alkohol to niekoniecznie
dobre rozwiązanie, ale po prostu miał przeczucie, że dzisiejszej
nocy naprawdę będzie mógł zapomnieć o problemach i tylko spędzić
miło czas.
ONI
Otworzyła ciężkie
hebanowe drzwi i weszła do środka. Kochała to miejsce. Niewielki
bar podzielony był jakby na trzy części. Po lewej stronie
znajdowała się lada z kilkoma wysokimi krzesłami. Naprzeciw niej
coś a’la miniparkiet. Z reguły kilka par tańczyło, bujając się
rytmicznie do dźwięków indie rockowej muzyki. W trzeciej części
znajdował się jej ulubiony kącik. Nazywała go ‘miejscem
spokoju’. Znajdowały się tam trzy kanapy i mały stolik.
Uwielbiała po prostu siadać tam z kieliszkiem i spalać papierosa w
cichej i refleksyjnej atmosferze. Lubiła też to miejsce ze względu
na to, że było dla większości nieznane, nieodkryte. Dlatego gdy
przychodzili tu ludzie, nie byli to nigdy rozwrzeszczeni
nastolatkowie pragnący się nawalić, ani też grupa studentów
urządzająca imprezę. Byli to ludzie tacy jak ona. Ze swoimi
problemami, którzy w ciszy próbowali się z nimi uporać, ale też
czasem o nich zapomnieć. Udała się prosto przed siebie od razu
zamawiając trzy kieliszki wódki. Dzisiaj należała do tej drugiej
grupy – chciała zapomnieć. Wypiła od razu dwa, lekko zakręciło
jej się w głowie. Chwyciła kolejny. Czuła jak alkohol rozchodzi
się w jej organizmie, wywołując charakterystyczne szczypanie
gardła. Poprosiła kelnera tym razem o drinka – sex on the beach –
i zostawiając napiwek, ruszyła na swoje ulubione miejsce. Cholera,
zajęte – pomyślała. No trudno, może nie będzie miał nic
przeciwko, by się dosiadła.
- Przepraszam, można
– zapytała, wskazując głową na puste miejsce na kanapie obok
chłopaka.
Ich spojrzenia się na
chwilę spotkały. Widziała w szaro-niebieskich tęczówkach wiele
emocji. Ujęło ją to. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy.
Jeżeli to prawda, ten chłopak musiał mieć naprawdę piękną
duszę. On – napotykając jej głębokie ciemnozielone spojrzenie –
poczuł, jakby znał ją od zawsze. Trwali, patrząc na siebie kilka
sekund, kiedy w końcu zdecydował się odezwać.
- Nie, nie można
– odrzekł, wywołując u niej zdziwienie. – Nie można, bo
idziesz ze mną zatańczyć.
Wstał i wyjął z jej
dłoni drinka, po czym położył rękę na jej wąskiej talii. Nie
wiedział, co ta dziewczyna ma w sobie, ale chciał ją poznać. Lub
choćby przetańczyć z nią wieczór. W jej oczach widział, że
jest inna. Nie rozpoznała go nawet. Cieszyło go to. Może jego małe
marzenie się spełni? Będzie mógł po prostu być zwykłym
chłopakiem.
Nie wiedziała, co ma
myśleć. Z pewnością zaintrygował ją ten chłopak w kapturze o
łagodnym niebieskim spojrzeniu. Chciała co prawda być sama. Ale
nie mogła mu odmówić. I gdzieś w podświadomości wiedziała, że
nie będzie tego żałować.
Chwyciła jego dłoń i
ruszyła za nim w stronę parkietu. Leciała akurat jej ulubiona
piosenka Coldplay – „The Scientist”. Znaleźli sobie miejsce w
rogu, tuż przy ścianie. Chciała zdjąć jego kaptur, by mogła
opleść ręce na jego smukłej szyi. On jednak ją uprzedził.
Spojrzała na niego jeszcze raz. Tym razem w całej okazałości. Tak
bardzo jej kogoś przypominał, jednak w tej chwili sama nie
wiedziała kogo. Pomyślała, że to nieważne i zbliżyła się
bardziej do niego. On swoje dłonie położył spowrotem na jej
talii, jeszcze bardziej zmniejszając dystans między nimi. Nie
wiedziała, jak on na to zareaguję, jednak zdecydowała się położyć
głowę na jego ramieniu. Oderwał na chwilę dłoń od niej i
pogładził delikatnie po włosach. Uśmiechnęła się. On też się
uśmiechnął. Tańczyli wolnego przytulańca, każdy myśląc o tym
drugim. On ją intrygował. Chciała go poznać, naprawdę. Na razie
starała się cieszyć chwilą, delektując się lekkim zapachem
chłopaka i wtulając się w jego szyję. On uważał, że jest
piękna. Widział ją pierwszy raz w życiu, ale miał wrażenie, że
wnętrze też ma piękne. Cała złość i frustracja dnia ich
opuściła. Starali się zapomnieć i cieszyć sobą nawzajem.
Zastanawiali się też, jak to możliwe, że czują do siebie taką
więź, skoro widzą się pierwszy raz i nawet ze sobą nie
rozmawiali. Piosenka się skończyła, jednak oni trwali dalej.
„Alibi” – 30 Seconds to Mars – dziewczyna aż się wzruszyła.
Kochała ten utwór. Oderwała na chwilę głowę od ciała chłopaka
tak, że stali objęci naprzeciw siebie. Ich spojrzenia się
konfrontowały. Bez słów zaglądali w swoje serca. I wtedy nastąpił
ten moment. Bał się, jak zareaguje. Sam dziwił się,
dlaczego chce to zrobić. Ale patrząc w jej oczy, nie mógł
postąpić inaczej. Tak bardzo tego pragnął. Objął ją mocniej i
przysunął jeszcze bliżej. Ona jak w hipnozie godziła się na
każdy jego ruch. Teraz albo nigdy – pomyślał. Po raz
ostatni zerknął na nią, po czym zbliżył swoje usta do jej. Nie
odsunęła się. Ich wargi się lekko zetknęły. Był to bardzo
zmysłowy pocałunek. Nigdy się tak nie czuła. Wzięła głęboki
oddech, wdychając zapach swojego towarzysza. Dla niego to było też
coś niesamowitego. Całował się z wieloma dziewczynami, ale nigdy
nie odczuwał tego tak… głęboko. Ich usta rozdzieliły się na
chwilę, ale tylko po to, by mogły złączyć się ponownie. Tym
razem mocniej, dłużej i jeszcze bardziej zmysłowo. Poczuła jego
język na swoich wargach. Nie był zbyt pochopny. Robił wszystko z
wielką pasją. Odwzajemniła pocałunek, gładząc go lekko po
plecach. Przez chwilę w jej głowie pojawiło się pytanie – co
ja robię, dlaczego całuję się z obcym człowiekiem? Lecz nie
chciała się nad tym zastanawiać. Nie interesowało ją, że się
nie znają. Że nawet nie wie, jak on się nazywa. Potrzeba
bliskości, którą dawał jej chłopak była większa. On nigdy by
nie pomyślał, że tak fatalny dzień, może się tak cudownie
skończyć. Co sobie wyobrażał, gdy pocałował obcą osobę? Sam
dobrze nie wiedział. Ale był szczęśliwy, że to zrobił. Nie
potrafił tego zrozumieć, dlaczego, ale czuł się niesamowicie, to
była jedna z najpiękniejszych chwil w jego życiu.
Powoli oderwał usta od
jej warg i z niepewnością spojrzał jeszcze raz w jej zielone oczy.
Nie potrzebowała słów. Nie chciała burzyć tej atmosfery.
Uśmiechnęła się do niego najpiękniej jak tylko potrafiła. On to
odwzajemnił. Po raz kolejny tego wieczoru wtulił się w jej długie
i lśniące włosy. Miały przyjemny zapach. Delektował się chwilą.
Chwilą normalności w swoim życiu. Nie był teraz „gwiazdą”.
Był tylko zwykłym facetem, który zakochał się od pierwszego
wejrzenia. Nie myślała o swoich problemach teraz. Była tylko
zwykłą dziewczyną, która zakochała się od pierwszego wejrzenia.
Gdyby ktoś jej
powiedział, że pozna chłopaka w barze i przetańczy z nim zaledwie
kilka minut i od razu zaczną się całować i odczuwać między sobą
nierozerwalną więź… wyśmiałaby to. Ale teraz wie, że takie
rzeczy mogą się zdarzyć. Że jest częścią czegoś wspaniałego.
Wyrywa się z refleksji i kolejny raz skrada czuły pocałunek na
jego ustach. Ich wargi są idealnie dopasowane. Ich języki
delikatnie poruszają się jednakowym tempem. Nie ma pośpiechu i
gwałtowności. Jest pasja i uczucie. Nie istnieją dla nich w tym
momencie inni ludzie. Liczą się tylko zmysły. Jej usta smakują
cudownie truskawkowa pomadką. On w czuły sposób gładzi jej włosy.
Ona opuszkami palców dotyka jego odsłoniętego karku, wywołując
dreszcze.
Żadne z nich nie wie,
ile czasu spędzili w swoich ramionach, tańcząc na parkiecie. Bar
już prawie opustoszał. Jakby w tej samej chwili stwierdzili, że
czas na kolejny etap ich znajomości. Powolnym krokiem, cały czas
trzymając się za ręce przeszli do jej ulubionej części. Tam,
gdzie zaczęła się ich przygoda. Jak prawdziwy gentelman
przepuszcza ją przodem, by wybrała miejsce. Ona kiwa głową i
siada przy ścianie i wskazuje, by usiadł koło niej. Kilka minut
spędzają w ciszy. Chyba nikt nie chce się odezwać pierwszy, żeby
nie zburzyć atmosfery jakimś nieodpowiednim tekstem. Ona mu się
przygląda. Wiedziała od początku, że kogoś jej przypomina. Gdy
już go rozpoznała, omal nie zaczęła krzyczeć. Nie dlatego, że
jest pseudofanką. Nie wierzyła po prostu, że takie rzeczy się
mogą przytrafić zwykłej studentce. O kurwa, nie wierzę –
to, co działo się teraz w jej głowie, było ciężkie do
zdefiniowania. Po chwili uspokoiła się wewnętrznie i zrozumiała
coś. On nie chciał być rozpoznanym. Gdyby mu zależało, poszedłby
do wielkiego klubu w centrum. Ale jest tutaj. Siedzi koło nieznanej
dziewczyny, która skradła mu serce. Nie zburzę tego. On jest
inny. Widać, że potrzebuje normalności – pomyślała.
- Hm, chyba już czas
przerwać tę ciszę – zagaduje nieśmiało chłopak.
Ona po chwili uświadamia
sobie paradoks tej całej sytuacji i zaczyna się śmiać.
- Wiesz, to dość
dziwne. Nie oszukujmy się, ale zrobiliśmy wszystko odwrotnie. Chyba
najpierw powinniśmy się sobie przedstawić – puszcza do niego
oczko i w zabawny sposób podaje mu rękę. – Ania. Miło mi.
On też zaczyna się
cicho śmiać. Faktycznie. Ich znajomość przebiega w naprawdę
dziwnym stylu.
- Mnie również. Ja
jestem… - w tej chwili w jego głosie można wyczuć nutkę
wahania. Dziewczyna nie chcąc wprowadzać go w zakłopotanie odzywa
się od razu.
- Wiem, kim jesteś.
Ale… - na jej twarzy pojawiają się rumieńce. – Po tym
co było, gdy tańczyliśmy, sam wiesz… Nie chcę tego burzyć.
Domyślam się, że ty też nie. Udawajmy, że nie jesteś sławny.
Nie chcę poznać ciebie jako Louisa z One Direction. Chcę poznać
chłopaka, który… - po raz kolejny nie wie, co powiedzieć.
Wydaje jej się, że nie powinna odkrywać od razu przed nim swoich
uczuć. Co jeśli dla niego to nic nie znaczy? – Z którym
spędziłam miło czas.
- Jesteś inna.
Dziękuję ci za to, co powiedziałaś. Więc… Jestem Louis. Ale
bliskie osoby mówią na mnie Lou.
Podają sobie ręce na
przywitanie, po czym oboje wybuchają śmiechem. W tym samym czasie.
- Skoro już wszystko
robimy na opak… Powiedz mi coś o sobie. Chciałbym cię bliżej
poznać.
- Zdecydowanie coś z
nami nie tak. Jak zapewne wywnioskowałeś po imieniu – nie jestem
stąd. Pochodzę z Polski, tu mieszkam od dwóch lat.
- Czemu się
przeprowadziłaś?
Zastanawia się, co mu
odpowiedzieć. Widzi, że naprawdę go to interesuje. Że ona go
interesuje. Może jego uśmiech, a może ciepłe spojrzenie. Może
to, co przeżyli zaledwie kilka minut temu skłania ją do
powiedzenia całej prawdy. Opowiada mu wszystko, co powinien o niej
wiedzieć. Nie przerywa jej. Słucha z uwagą. Cieszy się, że może
poznać jej historię. Rozmawiają jakieś pół godziny, kiedy pada
pytanie o jego przeszłość:
- Wiesz o mnie już
dużo. Opowiedz mi teraz o sobie – przybliża się do niego i
szepcze do ucha. Powiedz coś, czego nie wie nikt.
Nie zastanawia się
nawet, czego to kwestia. Ale ufa jej. Nie jest mu łatwo, bo nie lubi
mówić o swojej przeszłości. Ale czuje, że musi to kiedyś z
siebie wyrzucić, potrzebuje tego. Bierze ją za rękę i zaczyna
opowiadać. Cofają się o pięć lat. Kim on wtedy był? Chłopakiem
pozbawionym wszelkich skrupułów i uzależnionym od narkotyków. W
wieku osiemnastu lat wylądował na rok na odwyku. Wstydzi się tego.
Wiele miesięcy próbował się wypierać. Lecz w końcu nadszedł
ten moment w życiu, gdy zaakceptował swoje błędy i porażki. W
końcu to one ukształtowały go człowiekiem, którym jest teraz.
- Dziękuję.
Chłopaka dziwi jej
odpowiedź.
- Za co? –
niepewnie pyta.
- Za wszystko. Za to,
że powiedziałeś mi prawdę o sobie. Za to, że zaufałeś. Po
prostu… za ocalenie tego dnia. Nie lubię mówić o uczuciach, ale
chyba nie mam wiele do stracenia. Nie wiem, jak to się stało i
dlaczego, ale czuję, jakbym cię znała całe życie. Mimo że
zaczęliśmy od końca. Cieszę się, że tak się stało.
- Wiesz… Ja też ci
dziękuję. Jesteś niezwykła. Nie patrzysz na to, kim jestem, ale
jaki jestem. I coś jeszcze – niepewnie spogląda jej w oczy i
bierze głęboki oddech – możemy wrócić do tego, od czego
zaczęliśmy.
Uśmiech ponownie pojawia
się na jej twarzy. Nie odpowiada. Po prostu wstaje ze swojego
miejsca i siada mu na kolanach. Delikatnie obejmuje twarz i czule
całuje w usta. Czyny mówią same za siebie. Spędzają kolejne
kilka minut w nierozerwalnym pocałunku. Nie mają siebie dość.
Przy każdym kolejnym zbliżeniu, jakby odkrywali siebie na nowo.
Dziewczyna lekko drga pod wpływem zimna. On każe jej wstać i robi
to samo, zdejmując swoją bluzę. Daje jej. Ona czuje się jak za
czasów liceum, gdzie chodzenie w męskiej bluzie było spełnieniem.
Dziękuje mu i pyta się, czy już wracają, bo zaraz trzecia w nocy
– godzina zamknięcia. On smutno potakuje głową i bierze
towarzyszkę pod rękę. Musi przyznać, że wygląda naprawdę
pięknie. Oczy lśnią przez ekscytację, na twarzy pojawia się
szeroki uśmiech, rozwiane włosy dodają jej uroku. Lekko
zaczerwienione policzki sprawiają, że wygląda niewinnie, choć w
jego bluzie, która przysłania całą sukienkę w rzeczywistości
wygląda naprawdę seksownie. Szczupłe i długie nogi dodają jej
tylko wdzięku. Wie, że niestety zaraz nastąpi pora pożegnania.
Tak bardzo tego nie chce… Zatrzymuje dziewczynę. Najgorsze, co
może się stać, to odmowa. A najlepsze… No właśnie. Warto
zaryzykować.
- Poczekaj. Nie chcę
się z tobą żegnać. Może to dziwne, ale… Nigdy żadna
dziewczyna nie zrobiła ze mną czegoś takiego jak ty. Jesteś
niesamowita, naprawdę… Wiem, że poznaliśmy się zaledwie kilka
godzin temu i to, o co proszę jest może nieodpowiednie, ale muszę
zapytać, inaczej bym żałował. Chcesz ze mną spędzić noc?
Po raz kolejny robi to
samo. Bierze jego dłoń w swoją i szepcze prosto do ucha:
- Za nic nie mogłabym
odmówić. I… ty też jesteś niesamowity. Nigdy bym nie pomyślała,
że takie coś przytrafi się mnie.
By sprawnie dotrzeć do
jego mieszkania biorą taksówkę. Po dwudziestu minutach są już na
miejscu. Jego dom wywiera naprawdę duże wrażenie, choć teraz nie
zwraca na to szczególnej uwagi. W jej głowie pojawiają się inne
myśli…
Nie tracąc czasu, od
razu idą do sypialni. Seks z dopiero co poznaną osobą? Gdyby
zapytać ich o to wcześniej, odpowiedzieliby, że nigdy się na to
nie zgodzą. Ale po czasie, który spędzili razem czują się tak,
jakby znali się od zawsze. Znają już swoje sekrety, słabości.
Teraz chcą się poznać w aspekcie fizycznym.
Dziewczyna, celowo
patrząc w jego oczy, chcąc wzbudzić podniecenie, ściąga bluzę i
powoli rozpina sukienkę, która po chwili ląduje na podłodze. Stoi
przed nim w samej bieliźnie. Były chwile rozmów, czułości, teraz
ma ochotę się zabawić. Chociaż jednocześnie wie, że naprawdę
wiele czuje do tego chłopaka. Zmysłowo oblizuje swoje pełne wargi
i podchodzi do niego. Cały czas patrząc prosto w oczy. On szybkim
ruchem ściąga koszule, jednak to ona chce przejąć kontrolę.
Delikatnie gładzi palcami jego klatkę piersiową, brzuch,
zatrzymując ręce na klamrze od paska. Rozpina ją zdecydowanym
ruchem i pozbawia go spodni. On w duchu uśmiecha się do siebie.
Wie, że to będzie niezapomniana noc. Ona obraca się do niego
plecami i zaczyna bawić się zapięciem od stanika. Celowo nie
rozpina go od razu, chcąc zniecierpliwić Lou. On jednak ma dość
jej pogrywania, za bardzo tego pragnie i podchodzi do niej i nagle
łapie ją od tyłu i bierze na ręce, wskakując na łóżko. Ona
wybucha głośnym śmiechem. Jest taka szczęśliwa… Kończąc
swoją grę, pozwala mu odpiąć stanik, który od razu ląduje na
podłodze. On przez chwilę nie rusza się. Podziwia jej idealne
ciało. Ona widzi to i w duchu dziękuje, że gdy była nastolatką
wzięła się za siebie, by tak teraz wyglądać.
- Koniec patrzenia,
kolego – śmiało mówi i krzyżuje ręce.
Uwielbia się z nim
droczyć. Jemu też to sprawia przyjemność. Również krzyżuje
ręce i udaje obrażonego. Po zaledwie kilku sekundach, obraca się i
znienacka łapie ją w talii przewracając na drugą stronę.
- Chcesz się przekonać,
kto jest silniejszy? – ze śmiechem wypowiada te słowa prosto do
jej ucha, przygniatając ją do łóżka.
Przez chwilę się
szarpią, jednak to nie ma większego sensu.
- Dobra, wygrałeś,
co chcesz w zamian? – pyta się Ania, zerkając na niego.
- Ciebie.
Teraz już przestają się
droczyć i pogrywać ze sobą. Oboje są pełni pożądania, które
przejmuje nad nimi górę. Chłopak wpija jej się w usta. Ten
pocałunek różni się od ich poprzednich. Jest zdecydowanie
bardziej namiętny. Obracają się i układają w wygodnej pozycji.
Dziewczyna czuje, że ręka chłopaka wędruje od jej szyi coraz
niżej. Zatrzymuje się na chwile na jej biuście. Odrywa usta od jej
i zaczyna składać delikatne pocałunki na ciele dziewczyny.
Obcałowuje każdy milimetr jej ciała. Jest w tym tak delikatne i
zmysłowy, że wywołuje u niej gęsią skórkę. Wargami tworzy
niewidzialne wzory na jej piersiach. Jeszcze nikt nie był w stosunku
do niej tak czuły. Jednak po chwili zwalnia i zatrzymuje się na
żebrach, jakby z zawahaniem. Z jednej strony to dziwne, ale nie chce
tego zepsuć. Za wiele dla niego znaczy.
- Nie róbmy tego
dzisiaj. Nie chcę, żeby to był przypadkowy seks. Żebyś to
wspominała tylko jako przespanie się z praktycznie obcym
człowiekiem…
- Nigdy bym tak nie
pomyślała. Mimo że czasowo znam cię krótko, to wydaje się,
jakby między nami była wielka więź. Ale chcesz tego?
- Nie będę kłamać,
oczywiście, że chcę. Pragnę cię odkąd pierwszy raz spojrzałem
w twoje oczy. Ale to ma coś znaczyć…
- Znaczy. Uwierz,
jestem gotowa. Ale wiedz też, że to co powiedziałeś… Wow. Mało
który facet w tym momencie zdobyłby się na coś takiego – całuje
go w policzek w podzięce. – Hm… Ale nie sądzisz, że zrobiło
się zbyt sentymentalnie? Widzę, że jesteś całkowicie napalony,
nie oszukuj się! – wytyka język, chcąc go sprowokować.
On tylko wybucha
śmiechem. Ta dziewczyna jest naprawdę niesamowita.
- Może troszkę. Ale
ty chyba też nie jesteś całkowicie obojętna.
Nie pozwala jej już
odpowiedzieć. Zajmuje jej usta czymś innym, powracając do
gładzenia jej ciała. Tym razem nie ma żadnych oporów. Nie
przerywając pocałunku, pozbawia ją pozostałej części bielizny.
Ona też od razu ściąga jego bokserki. Oboje myślą w tym momencie
o tym samym. Jakie to mieli cholerne szczęście, że się spotkali.