sobota, 22 grudnia 2012

Weakness: Rozdział II

CZEŚĆ! :3 Macie rozdział drugi. Od razu wam powiem, że musi wam wystarczyć na ten czas, bo raczej nic nie dodam w przerwę świąteczną. Miłego czytania. 
______________________________________________________
  
On odwzajemnia mój uścisk. Nie potrafię powiedzieć nic, co mogłoby mu w tym momencie pomóc, więc po prostu głaszczę go łagodnie po plecach. Nie wiem, ile trwamy w tej pozycji. Nie czujemy presji czasu. Skoro to mu może pomóc, dlaczego przerywać? W zasadzie mi też to pomaga. Przez to że Jake chodzi do szkoły znajdującej się w innym mieście, nie jesteśmy w stanie widzieć się za często. I to boli. Ale teraz nagle znikąd pojawia się Mike. Chłopak, który nie znając mnie, uznał, że warto pomóc, wyciągnąć rękę. Przez te kilka godzin już się z nim zżyłem. Czuję, że pasujemy do siebie jako koledzy – od razu znaleźliśmy wspólny język. W dodatku łączą nas te same problemy…  Jednak potrzeba bliskości drzemie w każdym człowieku bez wyjątków. Nie chodzi nawet o potrzebę miłości, a przyjaźni. Jednak przyjaciel to zdecydowanie za duże słowo w tej sytuacji. Wręcz absurdalne. W tej chwili mogę Mike’a  określić  – z perspektywy czasu – jako nowo poznanego znajomego. A z perspektywy charakteru –  dobrego kolegę. Ale na tę chwilę koniec. Przyjaciel to osoba, do której możesz się zwrócić o każdej porze dnia i nocy z każdym problemem, a ona zawsze znajdzie sposób, żebyś poczuł się lepiej. To osoba, dla której jesteś w stanie poświęcić wszystko i jednocześnie zdobyć każdą rzecz, by tylko była szczęśliwa. Niezależnie jak źle jest, zawsze będzie warto wierzyć i walczyć o drugą osobę. Kłótnie nie będą ‘gwoździem do trumny’. Będą umocnieniem i zrozumieniem, że mimo dzielących różnic, nie istnieje żadna przeszkoda, by rozdzielić to uczucie. W tej chwili mogę jedną osobę na całym świecie nazwać tym mianem. Jake’a. Ale w duchu wierzę, gdy niedługo ktoś mnie zapyta – Kim dla ciebie jest ten facet? Będę mógł odpowiedzieć: „Mike Shinoda to mój przyjaciel.”
Po chwili czuję silne ramiona, które odsuwają mnie na pewien dystans.
- Dzięki. Czasem słowa nie są potrzebne. Pomogłeś mi, Chaz. Nikomu wcześniej tego nie mówiłem.
- Nie ma za co. Przecież nie zrobiłem nic wielkiego – uśmiecham się, chcąc pocieszyć pół-Japończyka.
- Zrobiłeś. Dałeś możliwość do wyrzucenia z siebie tego wszystkiego.
- Okej. Więc jeśli kiedykolwiek będziesz chciał porozmawiać, wiesz, do kogo się zgłosić.
- Zapamiętam z pewnością. Zgłoszę się do małego idioty, który myśli, że jak ma kolczyka w wardze to jest cool – puszcza mi oczko i śmieje się. – Ale teraz tak na serio – jak byś chciał pogadać, też jestem do usług.
- Ej! Zostaw mojego kolczyka w spokoju, jest zajebisty. No tak, dzięki. Też zapamiętam, żeby w razie potrzeby zgłosić się do chłopaka rasy nieokreślonej z toną żelu na włosach.  
- Dobra, zignoruję tę wypowiedź, chociaż nie nakładam aż tak dużo żelu, nie przesadzaj! A tak już na poważnie… To jaka jest twoja historia? Moją znasz, wiesz coś, czego nie wie nikt, nie licząc mojej rodziny.
- Nie jest aż tak… smutna i przejmująca, jednak nie mogę uznać siebie za szczęściarza. Nie mam rodziny. Jestem sam, zupełnie. Gdy miałem dwa lata biologiczni rodzice podrzucili mnie do domu dziecka. Tam się wychowałem. Było ciężko. Do dwunastego roku życia każdy dzień był swojego rodzaju katorgą. Ból, płacz i tęsknota za prawdziwym domem zżerały mnie od środka. Ale potem poznałem Jake’a  - przerywam na chwilę, chcąc uporządkować myśli. Nie mam odwagi powiedzieć mu, że jestem gejem. Przynajmniej nie w tym momencie. Nie znam go na tyle dobrze, by stwierdzić, czy jest homofobem, a lepiej nie ryzykować utraty kolegi. – Do dzisiaj się… przyjaźnimy. Bardzo. Potem jakoś szło z górki. Pewnego dnia powiedziano mi, że jakaś para chce mnie adoptować. No i jestem. Mieszkam niedaleko  ciebie w zasadzie. Ale mimo „rodziny” nadal jestem sam. Ci ludzie zapewnili mi tylko dach nad głową i pieniądze, na których mi szczerze mówiąc nie zależy. A zresztą widziałeś. Nie należę do tych ‘popularnych’. Jestem tylko zwykłym samotnikiem wychowanym w domu dziecka.
- Przykro mi też to słyszeć. Nie mów, że nie jest smutna i przejmująca. Takich historii nie da się pogrupować. Osoby wychowane bez rodziny zawsze cierpią, niezależnie jak ją straciły.
- Dzięki. I miałeś racje, wygadanie się pomogło.
  On jako odpowiedź posyła mi uśmiech, który przekazuje więcej niż słowa.
- Stop. Kurwa. Zrobiło się zbyt sentymentalnie, jak na moje. Ledwo się znamy, a już wiemy wszystko o swoich rodzinach. Na dzisiaj pas.
- Haha, no tak, dobrze gadasz. Hmm, Mike, mogę zapalić?
- Chester, nie wkurwiaj mnie. Wiesz, jak tego nienawidzę. Rzucisz to cholerstwo.
- Jeny, spokojnie, mamo. Ostatni raz się pytam, następnym razem po prostu to zrobię!
- Wal się. Nie zrobisz.
- Dobra, skończmy ten temat. Wow. Już dwudziesta, muszę się zbierać. Wątpię, że obstawa uwierzy, że lekcje się tak przedłużyły, a pilnują mnie tam jak przedszkolaka.
- Czekaj, nie nadążam, jaka obstawa?
- Taa, no cóż. Mówiłem, że nie dbam o pieniądze. Naprawdę tak jest, chociaż zastępczy mają ich potąd – gestykulując, pokazuję mu, co mam na myśli. – Obstawą nazywam babkę od sprzątania i ochroniarza. W zasadzie to z nimi mam lepszy kontakt, niż z ojcem i matką, ale drażni mnie ich podejście. Mimo że nie mam wielu znajomych i jestem samotnikiem, to nie będę wiecznie tkwić w domu. Choćbym miał sam iść do baru, na spacer, do kina.. gdziekolwiek to i tak jest wywiad. Gdzie byłem, co robiłem... Lisa – tak nazywa się opiekunka – w bardzo idiotyczny sposób zawsze mnie sprawdza, czy piłem. Myśli, że jak wpatruje się w moje źrenice i w nagłym przypływie miłości przytula na powitanie, próbując wyczuć alkohol, to tego nie widzę. Na szczęście chociaż przywykła do tego, że palę. Dorośli mają wyjebane na mnie całkowicie, więc ich to nie obchodzi. Ona na początku chciała mi ‘matkować’, ale powiedziałem jej, że to moje życie i nie może za mnie podejmować decyzji, że zrobię ze swoim organizmem co tylko będę chciał. Ale dobra, cholera, koniec gadania, lecę już, serio. 
- Szkoda, że już. Ale luz, szykuj się, że będę cię męczył w szkole i na pewno jeszcze nie raz na siebie trafimy, bo serio zajebiście się z tobą gada.
Męczył? Jakkolwiek by to nie zabrzmiało… Mike może ze mną zrobić, co tylko mu się podoba.
- Już się boję… Okej. No to w takim razie jeszcze tylko jedno pytanie – do jakiej chodzisz klasy?
- Trzecia C – profil artystyczno-medialny.
- Wow. Niezły zbieg okoliczności, ja do drugiej C o tym samym profilu. No nic, jak następnym razem się spotkamy koniecznie mi musisz opowiedzieć, co z ciebie za artysta, skoro chodzisz do takiej klasy.
- Pewnie, ty też.
- No to lecę. Do jutra!
- No siema. Złapię cię jakoś na długiej przerwie. Bądź przy automacie.
          Kiwam głową na potwierdzenie i wychodzę na zewnątrz. Cholera, nie wierzę. Chester Bennington będzie miał z kim spędzać przerwę. Coś niebywałego. Wyciągam z plecaka paczkę i zapalniczkę,  po czym zaciągając się moimi ulubionymi mentolowymi papierosami  z uśmiechem wspominam dzisiejszy dzień.
* * *
- Bennington, cioto! – z daleka dobiega mnie nierozpoznany głos. Świetnie. Witam w moim szkolnym świecie. Obracam się i ze zdziwieniem spoglądam na osobę, która się pojawiła.
- Mike! Ogarnij się.
- Spokojnie, przecież żartuję, nie jesteś przecież ciotą – puszcza mi oczko z tą charakterystyczną dla siebie zadziornością.
   No cóż. Ups, Mike, pomyliłeś się. Jeśli przez ciotę masz na myśli geja – rozczarujesz się, bo jednak nim jestem. Właśnie taka myśl pojawia mi się od razu w głowie. On zdecydowanie nie może się dowiedzieć teraz o moim chłopaku. Jake jest częścią mnie i kocham go, ale to za szybko. Muszę kiedyś wybadać, jakie w rzeczywistości są odczucia Shinody w stosunku do homoseksualistów. Na razie nie chcę ryzykować.  Przecież nie mówienie wszystkiego, nie jest kłamstwem…
- Czemu jakiś zamulony jesteś, Chester, pobudka, już 12.30 – z zamyśleń wyrywa mnie głos towarzysza.
- Zamyśliłem się, nieważne. To co, wracając do wczorajszego tematu, czemu poszedłeś do artystycznej?
- Bo matematykę, biologię i historię mam gdzieś, a jakąś klasę trzeba było wybrać. Ale tak serio – to naprawdę może to wydać się jakimś kretyńskim i dziecinnym marzeniem, ale chciałbym kiedyś zajmować się czymś pod tym kątem. Tworzyć muzykę…
- Przestań, każdy ma prawo do marzeń, niezależnie jak niemożliwe mogłyby się wydawać.
- Może i tak. A ty jak tam trafiłeś?
- Z tego samego powodu. Kocham muzykę i chcę w przyszłości zostać właśnie muzykiem. I wiem, że to skok na głęboką wodę, ale tak się stanie. Obiecałem sobie w domu dziecka, że nieważne jak ciężko by nie było, zrobię wszystko, by zrealizować to marzenie. I jeszcze zobaczysz… Kiedyś będę artystą… Kiedyś na pewno.
_________________________________________________
Okej, to na tyle. Teraz, jako że zbliża się mój ulubiony okres w roku (razem z wakacjami), chciałabym wam złożyć życzenia. :3 Wesołych świąt w niesamowitej i rodzinnej atmosferze, trafionych prezentów i szalonego, niezapomnianego Sylwestra do białego rana. Tylko nie przesadzajcie. :D I dziękuję, że czytacie tego bloga. Te pięć miesięcy razem z wami wiele dla mnie znaczy.


10 komentarzy:

  1. nie ma to jak miło zacząć święta ; ) dobrze się czyta i ma się ochotę na więcej, na pewno nikt nie miałby nic przeciwko, żebyś pisała dłuższe ;p fajnie, że Mike i Chaz się tak dobrze dogadują i pewnie niedługo już wpadną na pomysł założenia zespołu ;p jestem ciekawa, co będzie z tym chłopakiem Chestera. szkoda, że już niczego nie wstawisz w święta, bo już nie mogę się doczekać co będzie dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku ich rozmowy napisane wrecz genialnie, zakochalam sie w dialogah, serio! No i mam nadzieje, ze Mike nie ma nic przeciwko gejom, no nie? :D ale pojecze, bo za krotko. I chcialabym wreszcie poznac Jake'a. Kurcze, profil artystyczno-medialny, marzy mi sie takie cos w naszych szkolach, niestety na razie musi mi wystarczyc humanisczny. xd
    Ogolnie calosc mi sie podoba, pomimontych smutnych historii z zycia chlopakow to cale opowiadanie wydaje mi sie byc lekkie i przyjemne. No i te slowa Chestera 'Mike moze ze mna robic, co tylko mu sie podoba' mrr. Hahaha, jakkolwiek to mialo nie zabrzmiec mi i tak sie skojarzylo, to juz jest chyba choroba, powinnam isc do psychologa. xD no ale dobra, to nie miejsce na opisywanie moich problemow psychicznych, wiec zakonczmy to. xD
    Zycze Ci wesolych swiat, szczesliwego nowego roku, spelnienia marzen, koncertow LP, Marsow i kogo tam jeszcze chcesz i czego sobie tylko wymarzysz. No i nieopuszczajacej weny oczywiscie. :)
    I czekam na nowy rozdzial. :p
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaw :3 Dziękuję. A koncert Marsów już niedługo <3
      Też chcę wam już przedstawić Jake'a, bo go lubię. W końcu postać, którą mogę całkowicie wykreować i która jest nieprzewidywalna! Będzie w przyszłym lub za 2 rozdziały.
      PS Cierpię chyba na tę samą chorobę XD

      Usuń
  3. Z całą pewnością mam tą samą chorobę co i Wy, bo jak tylko przeczytałam to zdanie to... to śmiałam się do laptopa, a brat uznał mnie za wariatke xD.
    A może niech Mike ma coś do gejów? Byłoby ciekawie xD ale jak bennoda to bennoda ^^

    Duuużo weny życze, udanych świąt.

    i trasy Linkinów, która nie ominie Polski życzę nam wszystkim! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm...dziekuje i Wesolych Swiat ! Tez u siebie niedlugo dodam :D Rozzdial zajebisty ! Uwielbiam , zakochalam sie ♥ Mmm..jak ja uwielbiam ich ! Przystojniacy...to co porywamy nie ? Mama nadzieje ze wszystko sie ulozy PO MOJEJ mysli :D BO JAK NIE...to zamkne sie w sobie XD A tak na serio i tak skonczy sie pewnie podobnie do moich mysli...czekam z niecierpliwoscia na pieprzenie na...np.stole bo kanapa ma prawa autorskie ( czytaj : @monsterofblue ) :D XD Do nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie. Strasznie podoba mi się ten moment: " Bo matematykę, biologię i historię mam gdzieś, a jakąś klasę trzeba było wybrać" - u mnie tylko pierwszy i ostatni się pokrywają, bo jestem w klasie lingwistycznej z dużą ilością elementów z humana. Co do klasy artystycznej; nie pogardziłabym taką alternatywą w naszych polskich szkołach.
    Bardzo fajny rozdział, miło się go czyta.
    Zapraszam do siebie, nowy rozdział już jest: http://little-things-from-the-notebook.blogspot.com/

    Wesołych Swiąt!

    OdpowiedzUsuń
  6. To było cudowne...I jak pomyślę sobie, że będziesz miała przerwę świąteczną to mi się płakać chce ;_; (a sama mam xD) Będzie mi przez ten tydzień i kilka dni brakować twoich rozdziałów, bo naprawdę wciągnęłam się w to opowiadanie. Lubię takie szkolne sprawy...Hah :P Podobnie jak ty jestem bezduszna i liczę, że pobiją Chestera, czy coś...Ale tylko po to, żeby Mike mógł go pocieszyć i przytulić, ewentualnie coś więcej...If you know what i mean... Ni i długa ta notka *u* Bardzo mi się podoba <3 Weny ci życzę, chociaż po przeczytaniu tego powyżej, widzę, że ci jej nie brakuje :P Wesołych Świąt! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. jak zwykle rozdział bardzo przyjemnie się czytało. W tym akurat może trochę mniej akcji, ale ciekawe a zarazem smutne historie chłopaków. I chyba jak każdy jestem ciekawa postaci Jake'a :D z niecierpliwością czekam na kolejny, a tymczasem życzę Wesołych Świąt spędzonych z rodzinką, dużo spokoju, wielu koncertów oraz góry prezentów pod choinką :-) Pozdrawiam @elmerek

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajnie się czyta ;D Chce mieć taki talent jak ty !
    Ekstra, że pokazujesz chłopaków jak są młodzi. To jest zajebiste ;D Nie mogę sie doczekać kolejnych rozdziałów. Szkoda , że masz przerwę ale każdy musi kiedyś odpocząć ;D życzę weny ^^
    pozdrawiam, ChazyChaz

    http://i-will-never-feel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Okej, dorwałam się do neta, więc jestem i komentuję!
    Świetnie, że są, aż dwa rozdziały - to tak na wstępie xd
    Co do treści, to cholera. Jak tu kompleksów nie mieć? Co ja mogę powiedzieć? Tylko tyle, że świetne. Wszystko robi się na prawdę coraz bardziej ciekawe. No i te ich teksty, no po prostu wymiękam! <3 hahha.
    No i oboje kochają muzykę!
    Szkoda mi tylko Chaz'a, no bo kurczę, biedny jest, no.
    Ale Mikey się tak słodko zachował *.*
    Dobra, lecę komentować następny, szykuj się na opieprz! XD

    OdpowiedzUsuń