piątek, 14 grudnia 2012

Prolog: Weakness

Tak, przed Wami nowe opowiadanie. *___* Cieszę się, bo mam pomysł na coś większego. Chcę to rozbić na jakieś 15 rozdziałów, mam nadzieję, że się uda, a może nawet więcej. Na razie prolog. Zapraszam do czytania!
_____________________________________________________
        Ludzie stawiają sobie w życiu wiele pytań. O wiarę, sens istnienia, miłość, przyjaźń… Mnie one nie dotyczą. Ja zadaję sobie tylko jedno, na które nikt nie potrafiłby mi odpowiedzieć: dlaczego? Dlaczego wszyscy mnie tak bardzo nienawidzą? Co zrobiłem źle, że każdy ma o mnie wyrobioną  i konkretną opinię – Chester to śmieć? Budząc się każdego dnia, pragnę by ten dzień się już skończył. Nie mam znajomych, przyjaciół, nie mam nawet rodziny. Gdy miałem dwa lata rodzice zostawili mnie przed drzwiami domu dziecka. Wiele godzin, nieprzespanych nocy zastanawiałem się, jak bardzo mnie nie kochali i z jakiego powodu oddali bezbronne dziecko, które nawet nie potrafi mówić. Po prostu porzucili mnie na pastwę losu. To takie żałosne… Rozumiem, można nie mieć kolegów, dziewczyny, ale rodziny… Nawet, pozornie najbliższe mi osoby na świecie w momencie narodzin, nie chciały mieć ze mną do czynienia. Teraz mam siedemnaście lat i mieszkam w domu zastępczym w Los Angeles. Nie wiem jak tu trafiłem, dlaczego wybrali akurat mnie. Gdy miałem dwanaście lat po prostu starsza pani z domu dziecka przyszła do mnie i powiedziała: „Chester, wychodzisz. Los ma cię w swojej opiece, masz szanse na nowe i lepsze życie. Nie zmarnuj jej.” Wtedy wierzyłem w jej słowa. Byłem głupi. Los nie miał mnie w swojej opiece. Zmieniłem tylko adres zamieszkania i środowisko, nic więcej. Byłem i będę tym samym nieudacznikiem, którym jestem. A moi rodzina zastępcza? Nie wiem, co mogę o nich powiedzieć. Chyba tylko to że są, że z nimi mieszkam. „Tata” pracuje jako menadżer wielkiej firmy, co oznacza powroty do domu o godzinie dwudziestej drugiej, nieustanne zabieganie,  ciągłe zmęczenie. „Mama” natomiast jest stewardesą – widzę ją średnio dwa razy na tydzień. Nie widzę sensu w zaadoptowaniu mnie. Może chodzi o zwykłą i jakże ludzką chęć posiadania? Słyszałem kiedyś ich rozmowę, że nie mogą mieć dzieci. A z reguły, kiedy czegoś nie można mieć, najbardziej się tego pragnie. Podejrzewam, że jestem właśnie chwilową zachcianką na posiadanie dziecka. A wyszło jak wyszło…
Na całym świecie jest tylko jedna osoba, z którą mam dobry kontakt. Którą kocham.
- Tej, Chester, chodź tu!
Nie, nie, nie. Zaczyna się... Myślałem sobie, że po prostu będę spokojnie szedł do szkoły, rozważając o życiu bez żadnych zaczepek ze strony osiedlowych idiotów? Marzenia.
- Kurwa, chodź tu, bo sam do ciebie przyjdę! – krzyczy najwyższy z nich.
Co mi pozostaje… muszę do nich podejść, co prawda do szkoły mam blisko, ale nie zdążę uciec. Nie mam z nimi żadnych szans. Biorę głęboki oddech i ruszam przed siebie.
Okazało się, że jest ich tylko dwójka, pozostali z ekipy postanowili odejść, nie uznając mnie za godnego uwagi. Wyższy – ten który się odezwał – ubrany jest w czarną bluzę z jakimś napisem i obszerne dresy, jakby pięć numerów za duże, bo jest dość szczupły. Jego kolega widać, że jest „nowy”. Upatrzył sobie najgroźniejszego na osiedlu i robi mu za służącego, żeby tylko być bezpiecznym i zgrywać tego silnego. Żałosne jest to, co robią ludzie, by podporządkować się i przypodobać osobom, które i tak mają ich gdzieś.
- Czego nas tak mierzysz, co? Kurwa, myślisz, że pozwolę, by jakiś gówniarz patrzył na mnie z taką pogardą?! – szybkim krokiem podchodzi do mnie i  z całej siły łapie barki. – Dawaj pieniądze. Wiem, kim jesteś. Tatuś na pewno daje ci niezłe sumy. Nie licz, że cię wypuścimy.
Mam tego dość. Nie jestem pieprzonym popychadłem. Muszę w końcu im to udowodnić.
- Pierdol się – odpowiadam chłopakowi i wyrywam się z jego objęć.
Chyba niepotrzebnie to zrobiłem. Już jego mina mówiła, że pożałuję. Zbliża się do mnie i z całej siły uderza w twarz. O kurwa. Na chwilę tracę oddech i przed oczami pojawiają mi się cienie. Osuwam się na ziemię, ledwo kontaktując. Czuję smak krwi. Fakt, że mam w wardze kolczyka nie pomaga. Metalowa obrączka wbiła się jeszcze głębiej, co powoduje ból. Wiem, że na tym nie koniec. Młodszy chłopak, chcąc zaimponować swojemu koledze, uderza mnie. Silny cios w żołądek sprawia, że nie daję już rady. Leżę na ziemi, czekając na dobicie.
I wtedy słyszę donośny głos.
- Zostawcie go. Co to kurwa jest? Chcecie go wykończyć? Opieprzcie się od niego albo będziecie mieli ze mną do czynienia.
Oni osłupieli. Pierwszy raz najwidoczniej jest  ktoś, kogo i  oni się boją. Spoglądają na siebie po wypowiedzeniu kilku słów, których nie byłem w stanie usłyszeć, najzwyczajniej w świecie uciekają.
Mój wybawca podchodzi do mnie i pomaga mi wstać. Kładzie swoją ciepłą dłoń na moim ramieniu i upewnia się, że wszystko w porządku. Niestety, nie mogę utrzymać się na nogach i prawie upadam, jednak on był szybszy, zdążył mnie objąć. Przechodzi mnie lekki dreszcz. Następnie wyciąga z kieszeni opakowanie chusteczek i podaje jedną, bym mógł otrzeć krew.
- Spokojnie, mam cię. Tak w ogóle to  jestem Mike.
Dopiero teraz, kiedy już jestem w stanie samodzielnie stanąć na nogi, przyglądam mu się. Jest szczupłym chłopakiem  średniego wzrostu. Ma nieco ciemniejszą karnację, zdecydowanie  wyróżnia się z tłumu.  Ciemnobrązowe włosy ułożone na żel dodają mu jeszcze kilka centymetrów. Lekki zarost sprawia, że wygląda na starszego niż za pewne jest. I w końcu oczy. To spojrzenie… Zapamiętam je na zawsze.
- Hej, ja Chester – odpowiadam nieśmiało. – Dziękuję, naprawdę.
- Miło cię poznać, szkoda tylko, że w takich okolicznościach. I nie ma sprawy. Tamci kolesie są żałośni, trzeba było coś z tym zrobić – odpowiada po czym prezentuje najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem. – Dobrze się już czujesz?
- Powiedzmy, że doszedłem już do siebie.
- Hmm, chcesz może wyskoczyć na małe wagary? Bo chodzisz do tego liceum, nie?
Czy ja dobrze słyszę? Pierwszy raz odkąd chodzę do tej szkoły ktoś zaproponował mi wspólne wyjście. Pozostaje mi tylko jedna odpowiedź.
- Jasne, czemu nie.
_____________________________________________________
Od razu mówię. To opowiadanie jest INNE. Życiorys i Mike i Chestera będzie zmieniony i całkowicie wykreowany przeze mnie. Niedługo pojawi się też więcej nowych postaci.


12 komentarzy:

  1. Zajebisty :D Kiedy kolejny rozdzial :D ?? Podoba mi sie to opowiadanie . I dobrze zgadujac mam do czynienia z Bennodą z czego jestem szczesliwa , wniebowzieta... . :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, bennoda, ale taka no nie do końca. Zresztą zobaczyyycie. :3
      Jeszcze nie wiem, pewnie jakoś w przyszłym tygodniu środa/czwartek/piątek. :)

      Usuń
  2. Fajny początek. To będzie coś zupełnie nowego, odmiana:) Bennoda prawda? Ciekawe co wykminisz, no to czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. łoo, Chaz i Mike jako nastolatkowie, mrr <3 zapowiada się ciekawie, teraz tylko czekać na więcej ;d trochę krótkie...
    biedny Chester, jak mogłaś mu coś takiego zrobić? mam nadzieję, że jakoś Mike go obroni i będzie wszystko dobrze, a nie jak w przypadku ITE ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, no to mnie zainteresowałaś. Coś innego, zgadzam się, ale już od razu to polubiłam, czuję, że na prawdę będzie to moje jedno z ulubionych opowiadań :d
    Ach, ten Mikey *.* Haha, rozpłynęłam się - dosłownie. Narobiłaś mi strasznego smaka, na serio. Faktycznie jest w tym opowiadaniu coś innego, ale niemal od razu da się lubić. Więc ja też zdecydowanie będę czekać na kolejny rozdział i dalsze losy młodego Chaz'a i Mike'a : d Jestem bardzo ciekawa co takiego wymyśliłaś i co masz na myśli mówiąc, że Bennoda, ale no tak nie do końca.
    Pozdrawiam i czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No fajnie, fajnie:D Coś innego, zobaczymy jak wyjdzie:) Czekam na następny rozdział!^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Mmm... zajebiste, ale krótkie! Czekam na następne, jestem ciekawa jak to rozegrasz. A i jak koleżanki wyżej, jestem strasznie ciekawa CO masz na myśli pisząc "Bennoda, ale nie do końca". Uwielbiam twoje opowiadania, więc nie każ mi na nie długo czekać! A i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, bo nie zamierzam ryczeć przez tydzień, jak w przypadku ITE :D :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział :>
    Pozdrawiam i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, u nas wyjątkowo szybko pojawił się rozdział 2:) Zapraszamy: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Krótkie, bardzo krótkie jak dla mnie...Ale to dlatego, że tak bardzo kocham twoje opowiadania :p Ciekawie się zaczyna :D Mam nadzieję, że szybko dodasz następny <3 Pięknie opisane to wszystko jest *_* Pozdrowienia i weny życzę, której mi brak... <3
    Zapraszam do mnie:

    -> and-we-could-run-away <-

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że do mnie napisałaś, bo moja skleroza mnie kiedyś zabije. -.-
    Podoba mi się, fakt, że jest całkiem inaczej, że zmieniłaś historię chłopaków sprawia, że jest to jeszcze ciekawsze, bo zaskakujesz czytelnika, nie wiemy, czego możemy się spodziewać. No i jest za czasów ich młodości, a strasznie podobają mi się opowiadania kilkanaście lat wstecz, a tak mało ich jest w internecie.
    Szkoda mi Chestera, że się tak nad nim znęcają. No, ale od kiedy poznał Mike'a i ten go obronił, będzie miał swojego supermana i nikt go nie tknie, prawda? ;)
    Czekam na rozdział, mam nadzieję, że będzie dłuższy. :p

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem, że krótkie, ale no. Prolog ma być krótki. :D Przynajmniej według mnie XD

    OdpowiedzUsuń