Tak, przed Wami nowe opowiadanie. *___* Cieszę się, bo mam pomysł na coś większego. Chcę to rozbić na jakieś 15 rozdziałów, mam nadzieję, że się uda, a może nawet więcej. Na razie prolog. Zapraszam do czytania!
_____________________________________________________
Ludzie
stawiają sobie w życiu wiele pytań. O wiarę, sens istnienia, miłość, przyjaźń…
Mnie one nie dotyczą. Ja zadaję sobie tylko jedno, na które nikt nie potrafiłby
mi odpowiedzieć: dlaczego? Dlaczego wszyscy mnie tak bardzo nienawidzą? Co zrobiłem
źle, że każdy ma o mnie wyrobioną i konkretną opinię – Chester to śmieć? Budząc
się każdego dnia, pragnę by ten dzień się już skończył. Nie mam znajomych,
przyjaciół, nie mam nawet rodziny. Gdy miałem dwa lata rodzice zostawili mnie
przed drzwiami domu dziecka. Wiele godzin, nieprzespanych nocy zastanawiałem
się, jak bardzo mnie nie kochali i z jakiego powodu oddali bezbronne dziecko,
które nawet nie potrafi mówić. Po prostu porzucili mnie na pastwę losu. To
takie żałosne… Rozumiem, można nie mieć kolegów, dziewczyny, ale rodziny…
Nawet, pozornie najbliższe mi osoby na świecie w momencie narodzin, nie chciały
mieć ze mną do czynienia. Teraz mam siedemnaście lat i mieszkam w domu
zastępczym w Los Angeles. Nie wiem jak tu trafiłem, dlaczego wybrali akurat
mnie. Gdy miałem dwanaście lat po prostu starsza pani z domu dziecka przyszła
do mnie i powiedziała: „Chester, wychodzisz. Los ma cię w swojej opiece, masz
szanse na nowe i lepsze życie. Nie zmarnuj jej.” Wtedy wierzyłem w jej słowa.
Byłem głupi. Los nie miał mnie w swojej opiece. Zmieniłem tylko adres
zamieszkania i środowisko, nic więcej. Byłem i będę tym samym
nieudacznikiem, którym jestem. A moi rodzina zastępcza? Nie wiem, co mogę o
nich powiedzieć. Chyba tylko to że są, że z nimi mieszkam. „Tata” pracuje jako
menadżer wielkiej firmy, co oznacza powroty do domu o godzinie dwudziestej drugiej,
nieustanne zabieganie, ciągłe zmęczenie.
„Mama” natomiast jest stewardesą – widzę ją średnio dwa razy na tydzień. Nie
widzę sensu w zaadoptowaniu mnie. Może chodzi o zwykłą i jakże ludzką chęć
posiadania? Słyszałem kiedyś ich rozmowę, że nie mogą mieć dzieci. A z reguły,
kiedy czegoś nie można mieć, najbardziej się tego pragnie. Podejrzewam, że
jestem właśnie chwilową zachcianką na posiadanie dziecka. A wyszło jak wyszło…
Na całym świecie jest tylko jedna osoba, z którą mam dobry kontakt. Którą kocham.
Na całym świecie jest tylko jedna osoba, z którą mam dobry kontakt. Którą kocham.
- Tej,
Chester, chodź tu!
Nie, nie,
nie. Zaczyna się... Myślałem sobie, że po prostu będę spokojnie szedł do
szkoły, rozważając o życiu bez żadnych zaczepek ze strony osiedlowych idiotów?
Marzenia.
- Kurwa,
chodź tu, bo sam do ciebie przyjdę! – krzyczy najwyższy z nich.
Co mi
pozostaje… muszę do nich podejść, co prawda do szkoły mam blisko, ale nie zdążę
uciec. Nie mam z nimi żadnych szans. Biorę głęboki oddech i ruszam przed
siebie.
Okazało się,
że jest ich tylko dwójka, pozostali z ekipy postanowili odejść, nie uznając
mnie za godnego uwagi. Wyższy – ten który się odezwał – ubrany jest w czarną
bluzę z jakimś napisem i obszerne dresy, jakby pięć numerów za duże, bo jest
dość szczupły. Jego kolega widać, że jest „nowy”. Upatrzył sobie
najgroźniejszego na osiedlu i robi mu za służącego, żeby tylko być bezpiecznym
i zgrywać tego silnego. Żałosne jest to, co robią ludzie, by podporządkować się
i przypodobać osobom, które i tak mają ich gdzieś.
- Czego nas
tak mierzysz, co? Kurwa, myślisz, że pozwolę, by jakiś gówniarz patrzył na mnie
z taką pogardą?! – szybkim krokiem podchodzi do mnie i z całej siły łapie barki. – Dawaj pieniądze.
Wiem, kim jesteś. Tatuś na pewno daje ci niezłe sumy. Nie licz, że cię wypuścimy.
Mam tego
dość. Nie jestem pieprzonym popychadłem. Muszę w końcu im to udowodnić.
- Pierdol
się – odpowiadam chłopakowi i wyrywam się z jego objęć.
Chyba
niepotrzebnie to zrobiłem. Już jego mina mówiła, że pożałuję. Zbliża się do
mnie i z całej siły uderza w twarz. O kurwa. Na chwilę tracę oddech i przed
oczami pojawiają mi się cienie. Osuwam się na ziemię, ledwo kontaktując. Czuję
smak krwi. Fakt, że mam w wardze kolczyka nie pomaga. Metalowa obrączka wbiła się
jeszcze głębiej, co powoduje ból. Wiem, że na tym nie koniec. Młodszy chłopak,
chcąc zaimponować swojemu koledze, uderza mnie. Silny cios w żołądek sprawia,
że nie daję już rady. Leżę na ziemi, czekając na dobicie.
I wtedy
słyszę donośny głos.
- Zostawcie
go. Co to kurwa jest? Chcecie go wykończyć? Opieprzcie się od niego albo
będziecie mieli ze mną do czynienia.
Oni
osłupieli. Pierwszy raz najwidoczniej jest ktoś, kogo i oni się boją.
Spoglądają na siebie po wypowiedzeniu kilku słów, których nie byłem w stanie
usłyszeć, najzwyczajniej w świecie uciekają.
Mój wybawca
podchodzi do mnie i pomaga mi wstać. Kładzie swoją ciepłą dłoń na moim ramieniu
i upewnia się, że wszystko w porządku. Niestety, nie mogę utrzymać się na
nogach i prawie upadam, jednak on był szybszy, zdążył mnie objąć. Przechodzi
mnie lekki dreszcz. Następnie wyciąga z kieszeni opakowanie chusteczek i podaje
jedną, bym mógł otrzeć krew.
- Spokojnie,
mam cię. Tak w ogóle to jestem Mike.
Dopiero
teraz, kiedy już jestem w stanie samodzielnie stanąć na nogi, przyglądam mu
się. Jest szczupłym chłopakiem średniego wzrostu. Ma nieco ciemniejszą karnację,
zdecydowanie wyróżnia się z tłumu. Ciemnobrązowe włosy ułożone na żel dodają mu
jeszcze kilka centymetrów. Lekki zarost sprawia, że wygląda na starszego niż za
pewne jest. I w końcu oczy. To spojrzenie… Zapamiętam je na zawsze.
- Hej, ja Chester
– odpowiadam nieśmiało. – Dziękuję, naprawdę.
- Miło cię
poznać, szkoda tylko, że w takich okolicznościach. I nie ma sprawy. Tamci
kolesie są żałośni, trzeba było coś z tym zrobić – odpowiada po czym prezentuje
najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem. – Dobrze się już czujesz?
- Powiedzmy,
że doszedłem już do siebie.
- Hmm,
chcesz może wyskoczyć na małe wagary? Bo chodzisz do tego liceum, nie?
Czy ja
dobrze słyszę? Pierwszy raz odkąd chodzę do tej szkoły ktoś zaproponował mi
wspólne wyjście. Pozostaje mi tylko jedna odpowiedź.
- Jasne,
czemu nie.
_____________________________________________________
Od razu mówię. To opowiadanie jest INNE. Życiorys i Mike i Chestera będzie zmieniony i całkowicie wykreowany przeze mnie. Niedługo pojawi się też więcej nowych postaci.
Zajebisty :D Kiedy kolejny rozdzial :D ?? Podoba mi sie to opowiadanie . I dobrze zgadujac mam do czynienia z Bennodą z czego jestem szczesliwa , wniebowzieta... . :D
OdpowiedzUsuńTak, tak, bennoda, ale taka no nie do końca. Zresztą zobaczyyycie. :3
UsuńJeszcze nie wiem, pewnie jakoś w przyszłym tygodniu środa/czwartek/piątek. :)
Fajny początek. To będzie coś zupełnie nowego, odmiana:) Bennoda prawda? Ciekawe co wykminisz, no to czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńłoo, Chaz i Mike jako nastolatkowie, mrr <3 zapowiada się ciekawie, teraz tylko czekać na więcej ;d trochę krótkie...
OdpowiedzUsuńbiedny Chester, jak mogłaś mu coś takiego zrobić? mam nadzieję, że jakoś Mike go obroni i będzie wszystko dobrze, a nie jak w przypadku ITE ;3
Ooo, no to mnie zainteresowałaś. Coś innego, zgadzam się, ale już od razu to polubiłam, czuję, że na prawdę będzie to moje jedno z ulubionych opowiadań :d
OdpowiedzUsuńAch, ten Mikey *.* Haha, rozpłynęłam się - dosłownie. Narobiłaś mi strasznego smaka, na serio. Faktycznie jest w tym opowiadaniu coś innego, ale niemal od razu da się lubić. Więc ja też zdecydowanie będę czekać na kolejny rozdział i dalsze losy młodego Chaz'a i Mike'a : d Jestem bardzo ciekawa co takiego wymyśliłaś i co masz na myśli mówiąc, że Bennoda, ale no tak nie do końca.
Pozdrawiam i czekam <3
No fajnie, fajnie:D Coś innego, zobaczymy jak wyjdzie:) Czekam na następny rozdział!^^
OdpowiedzUsuńMmm... zajebiste, ale krótkie! Czekam na następne, jestem ciekawa jak to rozegrasz. A i jak koleżanki wyżej, jestem strasznie ciekawa CO masz na myśli pisząc "Bennoda, ale nie do końca". Uwielbiam twoje opowiadania, więc nie każ mi na nie długo czekać! A i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, bo nie zamierzam ryczeć przez tydzień, jak w przypadku ITE :D :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny <3
Hej, u nas wyjątkowo szybko pojawił się rozdział 2:) Zapraszamy: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKrótkie, bardzo krótkie jak dla mnie...Ale to dlatego, że tak bardzo kocham twoje opowiadania :p Ciekawie się zaczyna :D Mam nadzieję, że szybko dodasz następny <3 Pięknie opisane to wszystko jest *_* Pozdrowienia i weny życzę, której mi brak... <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
-> and-we-could-run-away <-
Dobrze, że do mnie napisałaś, bo moja skleroza mnie kiedyś zabije. -.-
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, fakt, że jest całkiem inaczej, że zmieniłaś historię chłopaków sprawia, że jest to jeszcze ciekawsze, bo zaskakujesz czytelnika, nie wiemy, czego możemy się spodziewać. No i jest za czasów ich młodości, a strasznie podobają mi się opowiadania kilkanaście lat wstecz, a tak mało ich jest w internecie.
Szkoda mi Chestera, że się tak nad nim znęcają. No, ale od kiedy poznał Mike'a i ten go obronił, będzie miał swojego supermana i nikt go nie tknie, prawda? ;)
Czekam na rozdział, mam nadzieję, że będzie dłuższy. :p
Wiem, że krótkie, ale no. Prolog ma być krótki. :D Przynajmniej według mnie XD
OdpowiedzUsuń