Napisałam to, bo od dawna za mną chodziło przedstawienie wszystkiego z tej perspektywy, a dzisiaj miałam wenę. Nie wiem, jak na to zareagujecie. Szczerze mówiąc, boję się. Jest to raczej coś innego, nie jest to bennoda. A zresztą sami zobaczycie. Zapraszam do czytania. I bardzo mi zależy na Waszej opinii. Naprawdę, bardzo. Proszę piszcie, co sądzicie. Tutaj, na twitterze - jak wolicie.
_________________________________________________
"PRZESZŁOŚĆ NIE DAJE O SOBIE ZAPOMNIEĆ"
Dziecko. Samo w pokoju. Rozgląda się ze strachem wypisanym
na twarzy, czy na pewno tej nocy może być spokojne. Kończy modlitwę, przykrywa
się puchatą pościelą. Zamyka oczy, chce trafić do krainy snów. Jak najszybciej,
jak najprędzej… Drzwi. Ktoś je otworzył. Myśli, że mały śpi. Zakrada się.
Przestraszony chłopiec zaciska mocniej oczy, wierząc, że to tylko koszmar. Boi
się, że jednak tym razem to rzeczywistość.
Niestety, ma rację.
Zerwana pościel. Huk.
Trzask. Krzyk.
Mężczyzna zbliża się do niego. Jednym chaotycznym ruchem
zwala na podłogę całą zawartość łóżka: misie, poduszki, kocyk na podłogę. Sam
siada na posłaniu i pcha chłopca z całej
siły na ścianę.
Płacz. Błaganie.
Krzyczy, że ma się uspokoić. Swoją silną dłonią zatyka mu
usta. Mówi, że jak nie będzie robił tego, co starszy mu rozkaże, pożałuje. I to
bardzo. Wpatrując się w oczy chłopca rozpina rozporek i ściąga spodnie. Ciska
nimi w drugi kąt pokoju.
Strach. Niewiedza.
Przerażenie.
Następnie zwinnym ruchem, nadal nie ściągając dłoni z ust
małego, rozbiera go. On drży - jego wątłe ciało przeszywają silne dreszcze. Mężczyzna
przybliża się do chłopca. Napiera na niego swoim ciałem. I każe robić rzeczy,
które na zawsze zostaną w pamięci chłopca. Na zawsze…
Ból fizyczny. Ból
psychiczny.
Starszy każe mu wstać. Zdejmuje bieliznę. „Na kolana” –
znowu krzyczy do przerażonego chłopca.
Zniesmaczenie. Urazy
na całe życie.
Po kolejnej godzinie mężczyzna po raz ostatni zbliża swoją
twarz do małego. Spogląda mu w oczy. Głębokie, przenikliwe spojrzenie. Pełne
pogardy. Z przesłaniem, że dziecko jest zwykłym śmieciem, popychadłem w rękach
dorosłych. Że to oni rządzą w dzisiejszym świecie. Po kilku minutach ciszy i konfrontacji
na spojrzenia starszy uderza go w twarz. Z całej siły.
Krew. Cierpienie. Płacz.
Po czym wychodzi z pokoju z satysfakcją. Nie… Cofa się
jeszcze. Przechodzi przez lekko uchylone drzwi. „Jak komuś powiesz, twoje życie
się skończy. Jesteś nikim, Chester, zapamiętaj to sobie” – wypowiada te słowa
chłodnym głosem i wychodzi z pokoju.
Czy mały chłopiec może wiedzieć, czym jest zło? Czym jest
chęć zniszczenia drugiej osoby? On wiedział. Chester od tamtej pory wiedział…
Nienawiść, wielka,
wszechogarniająca nienawiść. Żądza zemsty.
* * *
To wydarzyło się dwadzieścia dziewięć lat temu. A do dzisiaj
nie daje mi spokoju. Każdej nocy mam identyczne sny. Koszmary. Tak, jestem Chesterem Benningtonem –
molestowanym i wykorzystywanym seksualnie
chłopcem, który po prawie trzydziestu latach chce się rozliczyć z
przeszłością.
Stoję przed wielkim domem na obrzeżach Nowego Jorku. Brązowo
– beżowe ściany, małe okna z widocznymi haftowanymi firanami w środku. Stromy,
spadzisty dach. Na parapetach rozmieszczone są piękne rośliny, w większości
kaktusy i magnolie. Na tyłach budynku znajduje się niewielki ogródek. Uprawiane
są w nim dzikie róże. Ogrodzony jest drewnianym płotem w ciemnych odcieniach
brązu. Jest naprawdę piękny i budzi podziw. Zdecydowanie wywiera największe
wrażenie, gdy porównuje się go do domków jednorodzinnych, które znajdują się w
pobliżu. Ale kto w nim mieszka? Osoba,
która powinna gnić w piekle.
Zaciskam dłoń. Staram się uspokoić oddech i ustabilizować
szybkie bicie serca. Tak bardzo się boję…
Nie, stop, muszę przestać. Planuję to od kilku lat. Nie
pozwolę by chwilowe zwątpienie zniweczyło moje plany.
Przeskakuję ogrodzenie i po chwili dochodzę do drzwi.
Upewniam się, że jestem na to gotowy. Ostatni głęboki oddech. Pukam. Czekam
około dwóch minut na pojawienie się osoby, która otworzy mi je. Słyszę
kroki. Okej, Chester, uspokój się.
- Tak? Czym mogę służyć? – mężczyzna, który nie zdążył mi
się dobrze przyjrzeć i nie rozpoznał mnie, na wejście od razu rzuca powitalną
formułkę.
Ja natomiast rozpoznałbym go wszędzie. Wysoki, dosyć
potężnie zbudowany. Z lekkim zarostem. Jest już w pełni wieku. Ma na pewno
ponad pięćdziesiąt lat, może nawet sześćdziesiąt. Nie odpowiadam, czekam tylko
kiedy nasze spojrzenia się zetkną.
W końcu nastąpił ten moment. Spogląda na mnie tym samym wzrokiem,
co wtedy. Zimne, budzące strach spojrzenie pary złowrogich oczu. I wtedy mnie
rozpoznaje. Odruchowo łapie się za głowę, nie wierząc w to, co widzi. Nie
wierząc, że stoję przed nim. Ja – kiedyś – chłopiec, którego wykorzystywał
seksualnie.
- Myślałeś, że wybaczę ci to, co zrobiłeś? Co?! Uważasz, że
zwykłe dziecko nie ma odczuć? Że po prostu mnie będziesz gwałcił i ujdzie ci to
na sucho, jebany skurwysynu?! – całe zdenerwowanie odeszło. Jest tylko nienawiść.
I nic więcej.
Mężczyzna szybkim ruchem chce zamknąć mi drzwi przed nosem,
jednak ja byłem szybszy. Butem zdążyłem zablokować je i następnie zwinnie wejść
do środka.
Wybucham śmiechem. Czuję się potężnie, jestem pewny siebie. Patrzę
na trzęsącego się ze strachu człowieka, nad którym wiem, że mam władzę.
- I co? Role się odwróciły… Nie powiesz mi teraz, że mam się
zamknąć?! Że mam paść na kolana? Że mnie zabijesz? Co się stało, nagle twoja
pewność siebie wyparowała? – nie mogę się oprzeć… muszę go jeszcze pomęczyć.
Chcę żeby wyrzuty sumienia nie dały mu spokoju. Może i jestem popieprzonym
szaleńcem zaślepionym przez żądzę zemsty… A może jestem człowiekiem, któremu
odebrano dzieciństwo, radość, spokój i który po tylu latach w końcu jest
gotowy, by zmierzyć się ze swoim krzywdzicielem.
Mimo wszystko czuję ból. Gdzieś w głębi serca wiem, że robię
źle, że będę tego żałował. Ale z drugiej – potrzebuję tego. Musze się nareszcie
odciąć od tego wszystkiego. Wyzwolić się od wiecznego strachu i nienawiści. Bo
to mnie niszczy. Nie potrafię się śmiać, żartować czy kochać. W ostatnim czasie
jedyną rzeczą, jaką potrafiłem robić było planowanie zemsty. A dzisiaj jest ten
dzień. Dzień, w którym rozliczę się z przeszłością.
- Nie masz mi nic do powiedzenia? – ponownie wybucham
złością i krzyczę ile sił.
On zaczyna płakać. Teraz wydaje się być bezbronnym i
niewinnym człowiekiem… Przez chwilę budzi się we mnie ziarenko współczucia.
Cholera, nie! Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie ma czasu na współczucie, rozmowy.
Wtedy mogę zmienić swoją decyzję.
- Przestań płakać. Jesteś żałosny. Co z tobą jest nie tak?!
Może teraz w końcu potrafisz sobie wyobrazić, co czułem, gdy to ty byłeś ‘panem’.
Gdy każdej nocy, przeraźliwie bojąc się, próbowałem zasnąć?! A potem pojawiałeś
się ty. Znowu. Krzywdziłeś mnie.
Zabrałeś mi połowę życia. Może i jestem chory psychicznie, proszę bardzo,
możesz tak uważać. Mam to gdzieś – teraz i ja nie potrafię powstrzymać łez,
które skapują na podłogę. Jedna po drugiej. Jednak mimo to muszę być silny. –
Cholera! Czym ty się w życiu kierowałeś?! Co dało ci molestowanie bezbronnego
chłopca?! Kurwa, trzeba było iść do jakiegoś burdelu, skoro byłeś tak
niewyżyty! Nie rozumiesz, jak bardzo mnie to boli… Jak bardzo nie chcę tego
robić?! Ale muszę. Nie chcę żyć już dłużej w ten sposób… Nie potrafię.
Szybkim ruchem wyciągam pistolet. Nie potrafiąc opanować drżenia
rąk, staram się mimo to wymierzyć w mojego przeciwnika. Prosto w serce.
- Nienawidzę cię… - orzekam głosem, nie dającym nadziei. Ten
głos – to głos jeszcze małego chłopca, który nadal jest we mnie, którego
wspomnienia są nadal żywe.
Przez kilka sekund wpatruję mu się w oczy, chcąc przekazać,
ile cierpienia mnie to kosztuje…
- Błagam cię, wybacz mi – to ostatnie słowa, jakie mężczyzna
zdążył wypowiedzieć.
Ale było już za późno.
Strzał.
ŚMIERĆ.
Jak zwykle mnie nie zawiodłaś. Rewelacja. w bardzo fajny sposób opisałaś wspomnienie z dzieciństwa. Mimo, że toleruję TYLKO Bennody, to rewelacja. Lubie opowiadania z nimi w rolach głównych. Pozostaje mi powiedzieć : Czekam na twoje nowe opowiadanie i mam nadzieję, że nie skończysz go tak ja "In the end". - Całuję - LESS :*
OdpowiedzUsuńciężki temat. trudny do opisania i w przekazie z resztą też. stylem mi się podoba, ale trochę zabrakło w nim konsekwecji, dużo krótkich urywanych zdań (fajnie budują napięcie, groze itp) ale zaraz wcina się gdzieś dłuższe zdanie, nie wiem tak jakoś zaburzające równowagę. w zemście odrobina chaosu. ale ogólnie bardzo dobrze napisane:) lubie to czytać i mówcie sobie co chcecie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, bluemonster:)
No i się poryczałam ;____; Ja sobie tak bardzo wyobraziłam, jak on się musiał czuć. Że Chester to NAPRAWDĘ kiedyś przeszedł. Że teraz wciąż może go to prześladować... Za dużo myśli, za dużo emocji, nie potrafię teraz tego sensownie skomentować. ♥
OdpowiedzUsuńSmutny temat . Ale ogolnie bardzo zajebisty one-shot :D Biedny Chester . Czasem gdy mysle co on musial przezyc bedac dzieckiem . Az sie plakac chce . A wracajac...Czemu ja zaproszenia na Twitterze nie dostalam ?? Przez takie rzeczy mam wrazenie ze jestem tylko duchem . Niewidzialna powloka czlowieka . Moze powinnam napisac o tym shot'a ?? Hmm...zobacze . Na przyszlosc prosze o mnie pamietac .
OdpowiedzUsuńOczywiście, przepraszam, następnym razem oznaczę, po prostu nie wiedziałam, czy czytasz, a nie chciałam Ci zaśmiecać. :)
UsuńI dziękuję Wam wszystkim.
Niesamowicie ciężki temat. Miałam pomysł na opowiadanie z tym wątkiem, ale za każdym razem, kiedy próbowałam je pisać ogarniał mnie płacz. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co w młodości przeszedł Chester i podziwiam ludzi, którzy nie boją poruszyć się tego ciężkiego tematu. I jak zwykle mnie nie zawiodłaś - tak, tak. Podzielam opinię innych czytelników.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłej niedzieli życzę ;*.
Smutne. Powiem Ci, że nie podjęłabym się takiego tematu, bardzo trudny do opisania, ale poradziłaś sobie świetnie. Ten cały strach, ból i przerażenie małego dziecka, a potem chęć zemsty. Kurcze, nawet nie potrafię określić tego, co czułam czytając tego oneshota. Dobra robota. :)
OdpowiedzUsuńJa też nie potrafię sobie wyrazić tego jak on się czuł, bo cholera, gdybym spotkała go na ulicy, takiego uśmiechniętego, radosnego to w życiu nie powiedziałabym, że spotkało go coś tak okropnego. Jestem pełna podziwu, bo po prostu ja sobie nie wyobrażam życia z tymi wszystkimi emocjami, z takim koszmarem. Świetnie opisane, na prawdę. Było można wyczuć to napięcie i po prostu, BOŻE NO, skąd biorą się takie skurwysyny na tym świecie, nie pojmuję tego. Sama z chęcią bym takich wymordowała.
OdpowiedzUsuńKawał dobrej roboty i zgadzam się z innymi, bo temat jest na prawdę ciężki, ale dałaś radę. Ehh, muszę się ogarnąć, bo po prostu jestem rozdarta i wściekła jednocześnie, bo nie pojmuję czemu niektórych ludzi spotyka taka niesprawiedliwość.
dużo osób wraca do przeszłości Chestera, jednak jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim dokładnym opisem. dobry pomysł ; ) trudno mi sobie wyobrazić Chestera jako mordercę, zwłaszcza po tej wczorajszej animacji z języczkiem ;3 ogólnie wykonanie bardzo dobre, co jest u Ciebie normalnie i nie zostaje mi nic innego, jak słodzić Ci po raz kolejny. jak już mówiłam - uwielbiam Cię, serio ;3
OdpowiedzUsuńNa wstępnie podsumuje jednym słowem... KURWA! Hahaha, dziewczyno - ile razy ma ci mówić, że masz talent!? Wszyscy w sumie wyrazili wcześniej, to co teraz czuje ja. Strasznie mnie wciągnęło. Mam nadzieję, że to rozwiniesz ;_;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Noddy.
[http://i-am-the-mess-i-have-created.blogspot.com/]
powtórzę za innymi osobami, że wybrałaś dość trudny temat. nie wiem czy to do mnie przemówiło. hm, te krótkie zdania nie były złe, bo one mają za zadanie nadać dynamikę akcji, o ile są dobrze dobrane, a tutaj... no tak w połowie ci się to udało, może gdyby cały rozdział był utrzymany w takim klimacie, to byłoby okay. hm, to spotkanie Chestera ze swoim oprawcą.. no dobra, źle nie było, mogłabym sobie takie coś wyobrazić w realu, chociaż odrobinę naciągane dialogi. wrażenie całego shota potęguje jednak fakt, że Chester przeżył takie coś naprawdę i jedynie to jakoś pomogło mi bardziej wczuć sie w ten rozdział.. no ale spróbowałaś i liczą się chęci, ogólnie źle nie było (;
OdpowiedzUsuńPiękne. Strasznie mi się to podoba, bardzo fajnie opisałaś uczucia Chestera, przez chwilę stałam się Chazem. Gratuluję talentu :)
OdpowiedzUsuńo.O Jestem zaskoczona...Nie potrafię ogarnąć tego wszystkiego do kupy i tym samym napisać normalnego komentarza. Co do stylu pisania, to jak zwykle: świetny <3 A co do fabuły...Przerażająca, psychiczna i ta końcówka...Podoba mi się :3 I mojemu zrytemu umysłowi tez :D
OdpowiedzUsuń-> and-we-could-run-away <-
Zajebiste, zajebiste i jeszcze raz zajebiste! <3
OdpowiedzUsuńBardzo trudny temat, nie ogarnęłabym tego, popłakałabym się milion razy, a Ty niesamowicie to napisałaś, ujęłaś.
Z tego co tu czytałam to te opowiadanie jest chyba nawet najlepsze, wolę to niż "Bennodę", aczkolwiek tamte również są świetne!
Brawo, niesamowity talent!
Ok, wiem, że trochę późno, ale dopiero teraz potrafię wszystko ogarnąć. WOW. Zdecydowanie mnie zaszokowałaś. Chester. Kurwa mać, mój słownik jest pusty, nie wiem co napisać. Świetnie to wszystko opisałaś, a na dodatek ten oneshot jest cudownie smutno zajebisty. Tyle.
OdpowiedzUsuńWow, naprawdę świetny rozdział... Ciężki temat, oj ciężki:/ Współczuję Chaz'owi dzieciństwa i nie życzę tego nikomu:(
OdpowiedzUsuńChciałaś być informowana o nowych postach, zapraszam: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/