czwartek, 6 grudnia 2012

Love or hate? : Rozdział V

Jeeeestem. W końcu. Wam się pewnie wydaje, że olewam bloga i nie chce mi się pisać. A jest wręcz przeciwnie, tak bardzo chciałam już dodać, ale nie mogłam, bo miałam za dużo nauki. Ale już raczej to mam z głowy. Więc mam nadzieję, że teraz będę częściej pisać. :)
______________________________________________

- Mogę ci zadać jedno, ostatnie pytanie?
   Mike przytakuje głową i spogląda na mnie z zaciekawieniem.
- Jared… Cholera, głupio mi o to pytać, ale muszę.  Czy dobrze myślę? To ten JARED? Z 30 Seconds to Mars?
  Nie wiem, czemu o to pytam. Na świecie jest milion mężczyzn o takim imieniu, ale ciekawość nie daje mi spokoju. Zdziwiłbym się, jeśli to byłaby prawda. I to jak! Może nie przyjaźnimy się bardzo, jesteśmy po prostu dobrymi znajomymi i nie wiem wiele o jego życiu, ale jednak nie wyobrażam sobie tego… To wydaje się być takie… niedorzeczne. Nie oszukujmy się… Jared ma tyle fanek, kobiet, które za nim szaleją, że jestem pewien, że nie jednej z nich uległ.
   Chociaż zachowanie Mike’a sugeruje mi odpowiedź.
- Tak – wyszeptuje, po czym chowa twarz w dłoniach. Jestem idiotą, że zapytałem. Tylko pobudziłem jego wspomnienia, które teraz na pewno nie dają mu spokoju. Kładę rękę na jego umięśnionych plecach, chcąc dodać otuchy i pocieszyć.
- Przykro mi, naprawdę. Wiem, jak to jest, gdy bliska osoba wyrządzi krzywdę…
  Chester. Ty kretynie. Próbujesz pocieszyć przyjaciela, wypominając mu, że sprawił ci ból? Muszę się bardziej postarać…
- Przepraszam, nie to miałem na myśli.
- Wiem, już jest dobrze… Po prostu…. Nie mówiłem o tym nikomu. Wyrzuciłem go z mojej pamięci wtedy, gdy matka kazała mi to zrobić i obiecałem sobie, że nie będę do tego wracał. Ale to tylko chwilowy wstrząs. Rozumiem przecież, że to zamknięta sprawa. Mimo że widzimy się i spotykamy się na galach, czy innych wydarzeniach, zostawiliśmy to za sobą. Bardzo daleko… Ale i tak zawsze jak go widzę, to boli. Spojrzenia, które wymieniamy są pełne cierpienia, mimo że nasz związek nie istnieje i wiem, że nie będzie istniał. Zresztą dobrze wiesz, Chester, że nie przyszedłem tu po to, by żalić się  i opowiadać historie z przeszłości. Pogodziłem się ze stratą Jareda jakieś dziesięć lat temu. Teraz jesteś ty. Mój najlepszy i jedyny przyjaciel, którego zawiodłem. Którego wykorzystałem. Dlatego przepraszam cię z całego serca. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie… Czy jest szansa, że mi wybaczysz?
- Wybaczenie to wielkie słowo, Mike. Nie nadużywaj go. Gdybyś zabił moją matkę, mógłbyś prosić o wybaczenie, teraz wystarczy szczere wyjaśnienie i przeprosiny. A to mi już zagwarantowałeś – biorę go za rękę i kontynuuję. – Przyjmuję przeprosiny. Rozumiem już, co tobą kierowało. Chociaż boję się – rozluźniam uścisk i wstaję. Zaczynam nerwowo krążyć po pokoju. – Boję się, że to się stanie znowu. Że znowu mnie w jakimś stopniu wykorzystasz. Co teraz? Prześpimy się kolejny raz i na drugi dzień, po nocy pełnej przygód, znowu będziesz udawać, że nic się nie stało?
- Spieprzyłem tamtą sytuację i wiem, że masz podstawy, by mieć wątpliwości, ale proszę zrozum… Odkąd uświadomiłem sobie moje uczucia do ciebie, zmieniłem się. Nie pogrywam z ludźmi, nie bawię się uczuciami. Nie byłem w związku od jakiś 2 lat. Tak bardzo chciałem przyjść do ciebie wcześniej, porozmawiać, przeprosić. Ale nie było szans. Odgrodziłeś się ode mnie nienawiścią. Nie mam wyrzutów, po tym, co się stało, twoje zachowanie było oczywiste. Ale teraz jestem – jesteśmy -  tu. Ty i ja. I nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy mogli być razem – również wstaje, podchodzi do mnie i kładzie ręce na moich ramionach. – Przysięgam. Obiecuję, że nie zranię cię. Jestem pewny w stu procentach moich uczuć, dlatego proszę, zaufaj mi.
-  Zaufanie to coś poważnego. Wiedz, że chcę ci zaufać. Przecież „uganiałem” się za tobą od długiego czasu i teraz kiedy mamy szansę być razem, oczywiście, mój rozum wszystko psuje. Ta cholerna podświadomość zadaje mi ciągle pytania: „co jeśli znowu cię zostawi?”, „co jeśli kłamie?”. Skąd mam mieć pewność, Mike, że mówisz prawdę? W swoim życiu naprawdę wiele przeszedłem, zostałem wykorzystany nie tylko przez ciebie, kurwa mać, przeżyłem wiele. Możesz mnie uznać za jakiegoś popieprzonego paranoika, ale wydarzenia z przeszłości wpłynęły na to, kim jestem. Odgrodziłem się od uczuć, miłości, dlatego teraz nie wiem, co mam zrobić… Boję się żyć chwilą. Nie potrafię po prostu. Wszystko rozpatruję w kwestiach, czy na pewno się uda, czy może jest inna, lepsza opcja? A co jeśli taką opcją jest odcięcie się od tego wszystkiego…?
- Nie jesteś paranoikiem. Nie myśl tak o sobie. Cierpiałeś już jako dziecko, wiem, że to rzutuje na teraźniejszość. Ale nie umiem, cię zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Jedyne, co mogę ci powiedzieć, to żebyś kierował się sercem, a nie rozumem… A co ci podpowiada serce?
- Niekochane od dawna i odtrącone, pragnie miłości, przyjaźni…
- Właśnie, Chester. I możesz to mieć… My możemy to mieć. Proszę, daj mi odpowiedź. Przecież nikt się nie żeni, ani nie mówi o wielce poważnym związku. Tylko dwoje ludzi, którzy wiele dla siebie znaczą i którzy wiedzą o sobie wszystko.
- Spróbuję… Tak, kurwa, tak. Potrzebuję tego.  Nie poważnego związku ze zobowiązaniami. Chcę po prostu dobrej zabawy i przede wszystkim osoby,  do której mógłbym zadzwonić o trzeciej w nocy, kiedy będę czuł się źle .
   Uśmiecham się sam do siebie, przypominając sobie, że tak niedawno mówiłem, że właśnie tego mi brak. A teraz mogę to mieć. Otworzę się na nowe możliwości i na miłość, szczególnie na nią. Będę szczęśliwy. Nie wiem, ile przetrwa nasz związek, ale pieprzyć to. W tym momencie mam szansę być z osobą, za którą szaleję od dłuższego czasu. Dobrze, że w końcu to sobie uświadomiłem. Koniec z nieszczęśliwym Chesterem rozmyślającym jedynie o sensie swojego życia. Definitywny koniec.
- Dziękuję i przepraszam jeszcze raz, zachowałem się jak chuj. Cieszę się, że przyjąłeś moje przeprosiny.
- Okej, Mike, koniec z sentymentami, umówmy się, że nie wracamy do tego. Co się stało, to się nie odstanie. Żyjmy tu i teraz. Razem. Szczęśliwi.
- To co, idziemy się pieprzyć?
   Nasze spojrzenia się spotykają i wybuchamy donośnym  śmiechem. To cały Mike. Tak dawno się nie śmiałem… Teraz wiem na pewno, że podjąłem dobrą decyzję.
- Co cię tak bawi, Chaz, zła propozycja?
- Kurwa mać, ile razy mam ci mówić, żebyś mnie tak nie nazywał?! – odpowiadam mu ze śmiechem, po czym namiętnie go całuje w usta.
________________________________________________________ 
Ta daaam. Ostatni rozdział "Love or hate?". Mam do Was prośbę. Odpowiedzcie mi na pytanie - które opowiadanie było wg. Was lepsze? To czy poprzednie? Zależy mi na opinii. I na koniec oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście świetni. :3

17 komentarzy:

  1. haha, Twoja miłość do 30STM ujawnia się nawet w Bennodzie :D świetne, cieszy mnie szczęśliwe zakończenie ;3 szkoda tylko, że takie krótkie.
    do tego pierwszego opowiadania mam większy sentyment, więc nie umiem ich porównać. LOH było też niesamowite ♥ czekam na kolejne opo i też mam nadzieję, że będziesz miała więcej czasu na pisanie ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a jak. :3 Tak się zastanawiałam, wcisnąć Dziada, czy nie. Ale nie mogłam się oprzeć. :D Wiem, że krótkie, bo szczerze mówiąc, chciałam je już zakończyć i nie przyłożyłam się za bardzo. Ale tak jak Ci mówiłam, szykuję coś nowego. Znaczy na razie sam pomysł mam, ale niedługo się zabiorę za pisanie.

      Usuń
  2. TO JUŻ KONIEC : o
    Co tak szybko, no ja nie mogę... Ledwo zaczęłam je czytać, a tu BAH... I the end. Przynajmniej happy end, to mnie cieszy!
    Odpowiedź na Twoje pytanie: także mam większy sentyment do poprzedniego, ale to było strasznie miłą odskocznią, więc też jest świetne, żeby nie było.
    Co do samego rozdziału - krótko strasznie xd Ale przynajmniej śmiesznie, uroczo i słodko!
    Tekst Mike'a oczywiście najlepszy, ja na pewno bym tam nie odmówiła, hahha xd
    Fajnie wiedzieć, że startujesz z nowym opowiadaniem, bo sama też już mam nowe, na czarną godzinę, jeśli dopadnie mnie brak weny, bo zakończeniu obecnego opowiadania xd
    W sumie nie mogę się doczekać, żeby zacząć je publikować, bo strasznie mnie wciągnęło, ale... NIE O TYM MIAŁAM PISAĆ!
    Miało być o tym, jakże ostatnim, przecudownym rozdziale.
    Co prawda dużo dialogów, ale przynajmniej wszystko dosadnie zostało wyjaśnione.
    Kocham wszystkie Twoje opowiadania (dwa xd) i z niecierpliwością czekam na nowe! <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodziewałam się dalszego rozwoju akcji; coś typu ujawnienia tego, konfrontacja z zespołem, powiedzenie im co było kiedyś. Lubię czytać o tym jak reszcie kopara opada :D. Ogólnie co do opowiadań obydwa są rewelacyjne ; nie lubię złych zakończeń, a twoje wyjątkowo mnie poruszyło - masz moc w słowach. To opowiadanie było napisane w stylu jakim lubię, tylko trochę krótkie, nie spodziewałam się tu końca, trochę nie w twoim stylu. Zostaje mi tylko powiedzieć Z niecierpliwością czekam na następną Bennodę , życzę weny i dużo wolnego czasu :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że trochę bardziej to rozwiniesz.
    Znowu JAAAAAREDD.
    Nie, Jared + Mike = Jarke (?). Nie podoba mi się to połączenie, bo nie lubię Jareda, ale rozumiem. Kieruję się odczuciami i zdecydowanie wolałam In The End, było dłuższe, w pewnym sensie skomplikowane. Love or Hate jest również świetne, ale bynajmniej dla mnie czegoś tu brakuje, czegoś co było w In The End. Może to ten dramatyzm Benningtona. Nie potrafię tego ująć.
    Smutno mi, że to już koniec, tak króciutko :3
    Ale jak zwykle styl boski <3 Fabuła też, tylko tak jak mówiłam, to nie to samo.
    No cóż, życzę Ci weny na nowe cudowne opowiadanie.
    Pozdrawiam, Noddy.
    [http://i-am-the-mess-i-have-created.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  5. Wieeem, zrobiłam to trochę na odpieprz. Ale i tak wyszło za długie. W sensie jak na oneshota. Ale OS chyba nie umiem pisać, bo jest za dużo rzeczy do przekazania i jak to zmieścić na 3 stronach...
    I dziękuję :3
    No i przede wszystkim jakoś dziwnie mi się to pisało, jak Oliwia zauważyła niekoniecznie w moim stylu, ale po ITE chciałam czegoś innego. Kolejna bennoda będzie bardziej po mojemu, ale jednocześnie postaram się, żeby to było coś innego. :3

    OdpowiedzUsuń
  6. No to tak. Zacznijmy od tego, że rozdiał zły nie jest, ale czuć w nim już pośpiech do zakończenia. Co do kwestii Jareda to sie nie wypowiem, bo mnie Marsi są obojętni. Ciesze się, że happy end, bo jakoś tak mało ich, u mnie wiecznie praktycznie same nieszczęścia. -To co, idziemy się pieprzyć? przebiło wszystko i rozłożyło mnie na łopatki xD
    Tak myśle i porównuje to opowiadanie i In the end. No i stwierdzam, że jakoś nie moge:) To jest dla mnie bardziej shotem jest jedna konsekwentnie prowadzona historia, wątek, a w In the end jest więcej, bardziej skomplikowane i w ogóle. Szczęśliwy koniec i masakra i uśmiercanie bohatera z drugiej strony... Stylem bliższe mi ItE, formą LoH. Nie wiem, nie umiem wybrać pomiędzy nimi:) Ale jakby ktoś mnie zmuszał to minimalnie ItE:)

    pozdrawiam, Potwór.

    OdpowiedzUsuń
  7. to już koniec? o rany... szkoda :c fajne to było i w sumie bardzo dobrze, że tak sie skończyło ^^ a co do Twojego pytania to zdecydowanie lepsze było pierwsze opowiadanie, nie żeby to było gorsze czy coś, ale w tamtym ukazałaś wiele uczuć, ich emocje, relacje i chociaż był sad end to uważam tamtą historię za genialną ^^ ale do tej nic nie mam, żeby nie było

    OdpowiedzUsuń
  8. kurcze, fajnie wplotłaś do tego wszystkiego Dziada, serio. :D
    ale,mimo całej jego prezencji i w ogóle, za cholerę nie wyobrażam go sobie, jako geja! :D
    Rozdział dobry, chociaż też mi się wydaje, jakby był pisany trochę "żeby już skończyć". Mimo wszystko, podobał mi się i cieszę się z tego szczęśliwego zakończenia. Tekst Shinody na końcu zajebisty! :D
    Ale, jeśli miałabym wybierać, mimo wszystko In The End u mnie wygrywa. Po pierwsze, mam do niego sentyment, bo to pierwsza Bennoda, jaką kiedykolwiek przeczytałam, po drugie, jakoś tak bardziej zapadło mi w pamięć.
    A teraz najważniejsze - skoro Love or Hate się skończyło, to kiedy coś nowego? :D
    Czekaaaaamy. ^^
    I przepraszam, że z anonima, ale nie piszę ze swojego komputera, więc nie mogę się logować.
    Pozdrawiam,
    Kam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hah! Dziękuję za tak zajebisty prezent na Mikołajki! Rozdział po prostu omnomnom, a końcówka mnie rozwaliła totalnie :D "Idziemy się pieprzyć?" No normalnie propozycja nie do odrzucenia :D Ale krótki trochę ten rozdział, i dlatego mam nadzieję, że dodasz szybko, prawda? :D Zrób to dla mnie...Wiesz, jak bardzo cię kocham...Pewnie, że wiesz...A wiesz, jak bardzo uwielbiam twoje nowe notki i styl pisania i wgl wszystko? :3 Za każdym razem z niecierpliwością czekam, aż dodasz coś nowego... I wybacz, że wczoraj nie skomentowałam, ale po prostu nie miałam już czasu, a jak weszłam na kompa to było koło północy. Więc...Przepraszam za mój haniebny czyn i obiecuję, że się więcej nie powtórzy :D Codziennie wchodzą na twojego bloga, czyli powinnam się wywiązać z obietnicy :P Kocham cię i weny życzę!

    -> and-we-could-run-away <-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jeny, zawsze się szczerze jak idiotka do ekranu, jak widzę Twoje komentarze. :3
      Od razu odpowiadam na pytania: Dodam jak najszybciej. Mam teraz nieco ciężki tydzień w szkole, ale coś postaram się napisać, zwłaszcza że mam już jakiś pomysł. : )
      I to ja przepraszam, dawno nie byłam u Ciebie na blogu, mimo że także uwielbiam Twojego frerarda (teraz to jedyny, innych już dawno nie czytałam), ale byłam zajęta, nadrobię w najbliższym czasie. <3

      Usuń
  10. Am, no zapomniałam dodać, że mam nadzieję, że wkrótce pojawi się coś nowego, bo to było naprawdę świetne :D Daj, Daj, Daj :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na rozdział czternasty :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej, przeczytałam oba opowiadania, wszystkie rozdziały w niecałe 3 godziny popijając zieloną herbatkę i słuchając "Living Things".
    Cóż mogę Ci napisać - piszesz naprawdę niesamowicie, przede wszystkim uwielbiam to w jaki sposób opisujesz emocje.
    I chyba jednak wolę to pierwsze - taka opinia na świeżo :)
    Świetny blog, ale zastanawiam się jak będę teraz patrzeć na tę dwójkę... haha. Mam dziwną psychiką, zrytą ostro. :D
    W każdym razie czekam na coś nowego i cóż... mimo ostrego bólu oczu nie żałuję - piszesz naprawdę genialnie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3 Cieszy mnie jakaś "nowa osoba" która czyta bloga. Właśnie piszę oneshota, dzisiaj tu wyląduje.

      Usuń
  13. Ja liczyłam na trochę inne zakończenie... Nie wiem, ale Jared nie pasuje mi do roli geja o__O chociaż wszystko jest możliwe xD ale dobra, nie ryję sobie psychiki już :D opowiadanie super, chociaż nic nie przebije pierwszej Bennody... Chociaż Love or Hate jest dobre i oczekiwałam więcej rozdziałów i dłuższych przede wszystkim :C

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmm...ostatnio zaczelam czytac Twoje opowiadania, ale bardzo mi się podobaja *.* tu jest szczesliwe zakonczenie lecz strasznie krotkie ; o a w in the end czekalam na szczesliwe zakonczenie ;cc kurde..uwielbiam jak piszesz

    OdpowiedzUsuń