niedziela, 7 października 2012

In The End: Rozdział XIV

Wiem, że w tygodniu na pewno nie będę miała czasu, więc postanowiłam się spiąć i dodaję teraz. Miłego czytania.
_____________________________________________________________________

Bierze moją dłoń i szybkim gestem pokazuje, że mam wstać. Robię to automatycznie, po prostu wykonuje jego polecenia jak robot. Właściwie nie wiem, co to znaczy. To całego jedno pojawienie się… Nie wiem, czy wybaczył mi. Nie wiem, co się dzieje w tej chwili. Nic tak naprawdę nie wiem. Mike nie odzywa się do mnie w ogóle. Ciągle trzymając się za ręce  w lekkim uścisku, trwamy w ciszy. Prowadzi mnie do łazienki. W końcu słyszę jego subtelny głos.



- Zostań tu, zaraz wrócę.
Kiwam głową, że spełnię jego prośbę i siadam na podłodze, czekając na jego powrót. Zastanawiam się, co to wszystko znaczy… Przynajmniej się do mnie odezwał. Nie były to co prawda wylewne i szczere słowa dotyczące naszej przyszłości, ale zawsze coś. Nawet te cztery proste i nic nieznaczące słowa – w tym  momencie i tej sytuacji – znaczą dla mnie wiele.
Mike wraca do mnie z apteczką. Spoglądając na mnie, kręci głową i smutno przewraca oczami. No tak… żałosny widok. Dorosły mężczyzna siedzący na podłodze z zakrwawionymi i poranionymi rękoma. Nie dziwie mu się. Tragedia.
Siedzę na tej cholernej podłodze jak w transie. Wykonuje tylko polecenia Shinody. Każe mi zdjąć bluzkę. Ta, gdybym był w lepszym nastroju i na pewno potraktowałbym to z lepszym nastawieniem. Ściągam zniszczony T-shirt. Mike bierze bandaż i bez słowa owija nim pokaleczone miejsca. Jest tak delikatny… Jakby wkładał w to całe swoje serce. Już zapomniałem, jak dobrze jest czuć jego dotyk na skórze. Ciepłe dłonie gładzące moje ciało…
- Wstawaj, Chester. Musisz iść się położyć do sypialni, kręgosłup ci siądzie, jeżeli zaśniesz na kafelkowej podłodze – z rozmarzań wyrywa mnie jego oschły głos.
- Już wstaję – odpowiadam niechętnie.
Mike odeskortował mnie do pokoju i położył do łóżka. Czuję, że muszę wykorzystać tę chwilę. Spróbować ten jedyny raz, więcej takiej szansy mogę nie mieć. Teraz albo nigdy!
- Mike, zaczekaj, proszę – szepczę do niego i ostatkiem sił chwytam za ramię. – Porozmawiamy rano? Błagam cię, zostań do jutra… Proszę, obiecaj. Tak wiele muszę ci wyjaśnić, powiedzieć…wytłumaczyć.
Przez ten ułamek sekundy, w którym nasze spojrzenia się spotkały, widzę ból. Jednak mimo tego po chwili słyszę odpowiedź.
- Dobrze, Chester, obiecuję – odpowiada smutno i uwalnia się z mojego uścisku.
- Czekaj! – krzyczę, by usłyszał i zatrzymał się. – Dziękuję. Dziękuję za pomoc w przetrwaniu dzisiejszego wieczora. Nie wiem, co bym zrobił, gdybyś nie przyszedł.
Odwraca się i lekko uśmiecha, następnie wychodząc z pokoju.
Nadzieja. To odczucie wypełnia mnie od środka. Po raz pierwszy od kilku dni czuję, że może być lepiej. Że mogę mieć cień szansy. Ten uśmiech… ledwo widoczny znak, dla większości niewarty nic, ale dla mnie… W tej chwili oznacza wszystko. Dzisiejszej nocy mogę być spokojny. Bo wiem, że gdy się obudzę, Mike będzie czekał. Obiecał mi to.
Z tym przeświadczeniem spokojnie zasypiam.

* * *
Powoli otwieram zapuchnięte oczy i rozglądam się po pokoju. Mój wzrok zatrzymuje się na zegarku. Kurwa! Już 12:30. Jak mogłem tyle spać, wiedząc, że w pokoju obok czeka na mnie miłość mojego życia! Krzyczę na siebie w myślach, zrywając się z łóżka. Narzucam pierwszą lepszą koszulkę i znoszone spodnie, szybko myję zęby i jestem gotowy – gotowy do rozmowy, która zaważy o mojej przyszłości.


Dosłownie biegnę po domu i niczym huragan wpadam do pokoju, w którym siedzi Mike. On nawet mnie nie zauważa. Wykorzystuję tę chwilę na podziwianie go…
Wygląda tak pięknie… Leży na sofie bez koszulki w samych jeansach. Jego klatka piersiowa unosi się przy każdym oddechu. Mięśnie napinają się. Z zaabsorbowaniem czyta jakąś książkę. Uśmiecha się sam do siebie. Może to jakaś lekka komedia… A zresztą nieważne! Nie mam czasu na wywody, jaką to lekturę może czytać Mike. Okej, Chester, spokojnie, wszystko pójdzie po twojej myśli – dodaję sobie otuchy i wchodzę do salonu.
- Cześć… - nieśmiało zagaduję.
- Witaj, Chester, czekałem na ciebie, tak jak obiecałem. Wiem, że masz mi „coś” do powiedzenia. I wierzę, że gdy będzie odpowiednia pora, wysłucham cię. Ale ja tobie też chcę coś oznajmić i właśnie po to przyszedłem wczoraj wieczorem, ale powiedzmy, że nie byłeś w stanie ze mną poważnie rozmawiać – bagatelizuje sprawę . – Nie jestem tu po to, by roztrząsać to, co się stało. Długo nad tym myślałem i nie teraz… jeszcze nie – bierze głęboki oddech. - Nie jestem gotowy do przebaczenia. Ani do wysłuchania ciebie. Naprawdę, próbowałem. Tak bardzo chciałem to sobie poukładać, Chester, uwierz mi, ale… w  tej chwili nie widzę dla nas żadnej przyszłości – wypowiada te słowa z wielkim bólem. On. Ale czym one są dla mnie? Niczym gwóźdź do trumny. Boli mnie to tysiąc razy bardziej niż jego.  Cholera jasna! Czemu…czemu się łudziłem?! To by było za piękne, by mogło być prawdziwe. Mike chyba widzi, jak bardzo dobił mnie tymi słowami, dlatego spogląda mi w oczy i prosi, bym wysłuchał go do końca. – Wiem, że nie tego się spodziewałeś. Wiem też, że to boli. Ale jest jeszcze za szybko. Nie potrafię zapomnieć o tym, co zrobiłeś. Ale błagam cię… nie rozmawiajmy o tym. Przynajmniej nie teraz, bo nie po to tu jestem. Spróbuj mnie wysłuchać, proszę.
Nie jestem w stanie odpowiedzieć, przez gardło nie przejdą mi żadne słowa w tym momencie….Tylko potakuję z gotowością do wysłuchania tego, co ma mi do powiedzenia.
- Dwa słowa. Linkin Park. Pamiętasz – na początku naszego związku obiecywaliśmy chłopakom, że nasz związek NIGDY nie wpłynie na działalność zespołu. Nie przewidzieliśmy, że tak sprawa się potoczy… ale… mimo wszystko nadal tkwimy w tym razem. Nie poddamy się! Nie możemy. Ten zespół to za wiele. Nie możemy tego stracić, a przede wszystkim, nie możemy być egoistami, musimy mieć na uwadze dobro chłopaków. I naszych fanów. Za wiele im zawdzięczamy.  Już i tak dużo straciliśmy, nie koncertując przez ostatnie dwa tygodnie. Dlatego przyszedłem, by powiedzieć ci, że za trzy dni gramy koncert. I wiem, o czym myślisz, więc przestań!  Zaśpiewasz tam, człowieku, choćbym miał cię siłą wciągnąć na scenę. Jesteś to winny chłopakom.
- Ale…ale Mike. Przecież oni mnie nienawidzą – ledwo wypowiadam te słowa, cudem powstrzymując łzy, które tak bardzo chcą się uwolnić po słowach Mike’a głoszących, że mi nie wybaczył…
- Nie, Chester. Oni cię kochają. Nadal jesteś wspaniałym i utalentowanym artystą z niesamowitym głosem! Mogą cię nie szanować jako człowieka. Mają do tego podstawy… - świetne pocieszenie Mike! – Ale jako piosenkarza mają cię wielbić. I jestem pewien, że prawdziwi fani to wiedzą. Już raz mnie zawiodłeś, nie zrobisz tego drugi raz, prawda?
Może i ma rację. Nie wiem… Ale tak bardzo boję się, że publika mnie nie zaakceptuje. Że Linkin Park ucierpi przez moje pieprzone błędy…
Ale Mike mówi prawdę. Nie mogę zawieść jeszcze bardziej go, ani chłopaków. I tak wiele jestem im winien… Przez ostatnie tygodnie zachowywałem się jak pieprzony egoista, nie zważałem w ogóle na dobro zespołu. Ale oni są dla mnie jak rodzina. A na rodzinie powinno się polegać. Udowodnię im i każdemu z osobna, że potrafię. Że można mi ufać. Że dam radę. Może wtedy Mike da mi szansę… może to jest rodzaj testu. Jeżeli tak, to to najważniejszy test w moim życiu. I zamierzam go zdać.
- Mike, ja ci to udowodnię. Możesz mi zaufać, nie zawiodę cię. Już nigdy.
_____________________________________________________________________


To na tyle. A, zapomniałabym. Jeżeli macie twittera, to odzywajcie się - Victimized - moja nazwa.
Nie pytajcie, kiedy kolejny, bo szczerze nie mam pojęcia! :)

16 komentarzy:

  1. no i sie nie zawiodłam xD gdzieś tam moja wyobraźnia by chciała, żeby szybciutko do siebie wrócili i żeby było po sprawie, ale nie na tym rzecz polega:) fajnie, że sie nie rzucili sobie w ramiona, bo tak w życiu nie ma i w ogóle. podoba mi sie konsekwencja i to "wnikanie" w bohatera:) im dalej tym lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyobrazam sobie, jak w tym momencie musi czuc sie Chester ale przez jego rozpacz przez ostatnie kilka rozdzialow, calkowicie zapomnialam o biednym Mike'u, ktory rowniez musi czuc sie okropnie, przeciez to w koncu on zostalzdradzony i to na niego bardziej wszystko spadlo, w koncu do tej pory jego ukochany wydawal sie byc idealny.. Tak naprawde to podziwiam chlopakow, nie umialabym chyba normalnie funkcjonowac w poblizu milosci mojego zycia i wiedziec, ze nie moge jej przytulic, czy pocalowac... No ale ja nadal wierze, ze Mikey mu jednak wybaczy.
    A poza tym to uwielbiam jak opisujesz uczucia Chestera, naprawde swietnie Ci to wychodzi to wszystko jest takie szczere i prawdziwe, az mozna poczuc jego bol.
    Pozdrawiam i zycze weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o boże, to było... to było idealne i teraz jak myślę o tych rozdziałach, które ja napisałam to zastanawiam sie z czym ja w ogóle do ludzi idę.. :c tak genialnie opisujesz uczucia Chestera, że czuję sie, jakbym to ja rozpaczała po odejściu Mike'a... tylko pogratulować ci takiego talentu ^^ nie myśl, że słodzę. jest ledwo 8 rano i o tej porze nigdy nie słodzę, jedynie łyżeczkę cukru do herbaty daję ^^ mówię szczerze, jak czytam opowiadania od..6 lat tak nigdy nie spotkałam sie z tak genialnym opisem uczuć głównego bohatera.. współczuję Chesterowi i wiesz co? twoje opowiadanie daje mi wiele do myślenia, więc wit.. czas sie zmienić dla kogoś.. taaak. dziękuję za to opowiadanie chociaż wiem, że to jeszcze nie koniec i nie ostatni raz, kiedy dziękuję (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję. Nigdy bym się nie spodziewała, że usłyszę tak miłe słowa od kogoś. Serio... Cieszę się. Ale Twoje opowiadanie czytam i też jest świetne, masz styl i talent przede wszystkim!
      Pozdrawiam i czekam na następny z Twojej strony.

      Usuń
  4. Ahh, słodki Jezu! Co za rozdział! Cudowny! CU-DO-WNY!
    Też gdzieś tam w głębi miałam nadzieję, że Mike mu wybaczy, bo za nim tęskniła, no ale... To było by za piękne. Takie rzeczy zdarzają się tylko w bajkach, a Twoje jakże przecudowne opowiadanie zawiera w sobie tyle z prawdziwego życia, że grzechem byłoby pogodzić ich tak szybko. Co oczywście nie zmienia tego, że gdzieś tam głęboko bardzo tego pragnęłam ; D
    Zgadzam się też z pozostałymi, świetnie opisujesz uczucia, które targają Chester'em. Z resztą Ty to wiesz, bo pisałam już to wcześniej, więc nie będę się powtarzała, hah xd
    Co jeszcze chciałam powiedzieć - wybacz, nie mogłam sobie tego odmówić xd - to, to że Mike oczywiście musi być tym rozsądnym! No ja nie wiem co to ma być! *żartuje*
    Przez ostatnie rozdziały, tak bardzo byłam skupiona na Chesterze, że faktycznie zapomniałam o pozostałych; zapomniałam o Linkin Park, aż wstyd się przyznać!
    Dobra, rozpisałam się dziś jak cholera, koniec tego ;d
    Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny i czasu ;)
    Devonne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ania, co ja mam ci powiedzieć, jak wszyscy wyjęli mi słowa z ust? Naprawdę - chciałabym pisać emocjonalnie tak jak ty. Czytając twoje rozdziały podchodzę do nich bardzo uczuciowo, wczytuje się w każdą linijkę i tak cholernie czuje ten ból który kręci się wokół Benningtona, że sama zaczynam prawie płakać co u mnie jest rzadkie. Uświadamiasz mi tym ff dużo rzeczy, nie wiem ile razy będę ci dziękować, ale otworzyłaś w pewnym sensie moje oczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego ty jesteś dla nich taka okrutna? :cccccccccccccc Oni mają ze sobą być, no kuuuuuuurdeeee. XD
    Mike jest okropny, moim zdaniem to on próbuje Chestera i prędzej czy później nie wytrzyma i mu wybaczy, prawda? Praaawdaaaaaaaaaaaaaa?
    Mam nadzieję, że to prawda. ;D
    Przepraszam za tą dużą ilość powtórzonych liter, ale jestem rozemocjonowana, ja się nie zgadzam na takie traktowanie Chestera i Mike'a. :P

    OdpowiedzUsuń
  7. dzisiaj na przerwie sobie weszłam na bloga na telefonie, patrzę - komentarz, Queen Anna dodała nowy post. oczywiście nie mogłam przeczyać od razu, lubię się delektować Twoją Bennodą, także cały czas niecierpliwie czekałam na powrót do domu. -.- po czym stwierdzam, że jestem absolutnie uzależniona od tego opowiadania ;p
    ale mniejsza z tym, przechodzę do rzeczy. z Twojego bloga wiele się uczę, np. rozpisywania się z opisami uczuć, miejsc itd. jeszcze tego nie wprowadziłam w życie, ale powoli zaczynam ;> no i właśnie dzisiaj wyłapałam, że muszę się zacząć trzymać tego, co zaczęłam.
    kurde, miałam przejść do rzeczy! no więc - oczywiście myślałąm, że Mikey mu od razu wybaczy, ale przecież Ty (w przeciwieństwie do mnie) nie rezygnujesz z zaczętego tematu. ;d strasznie mi żal Chestera ;c tym bardziej, że ja bym od razu mu to wybaczyła na miejscy Mike'a. ;p ale cóż, widocznie musi się jeszcze pomęczyć. mam nadzieję, że dzięki koncertom i próbom się pogodzą ;>
    i jeszcze jedno pytanie - jak już skończysz, to zabierasz się za następne opowiadanie?
    aaa właśnie, nie chcę już Ci spamować w komentarzach, więc uprzedzam, że jutro lub w środę dodam takie jakby wyjaśnienie co do mojego poprzedniego one-shota, bo po przemyśleniu uznałam, że skończyłam w nieodpowiednim miejscu, bez żadnych wyjaśnień, także zapraszam ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Jasne że wpadnę, pisz jak dodasz! :D
    uwierz, że jeżeli chodzi o te opisy to też nie od razu mi to przyszło. :p
    Powiem szczerze, że jak to zakończę (co nastąpi już niedługo :c) to zrobię sobie przerwę. Ale obiecuję, że na pewno powstanie jeszcze jedna bennoda. Nie wiem tylko kiedy, ale też się uzależniłam od tego świata, więc myślę, że mimo tej przerwy to i tak nie będę kazała długo czekać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoje opowiadanie jest piękne!

    OdpowiedzUsuń
  10. serdecznie informuję o nowym rozdziale ;) uprzedzam jednak, że wyszedł mi długi, więc może trochę zniechęcić do czytania xd
    pozdrawiam i życzę weny i czasu ;)
    Devonne. [i-am-about-to-break.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  11. mam nadzieję, że Twoja przerwa będzie bardzo krótką przerwą! ;> już jestem ciekawa, co będzie się działo w kolejnej bennodzie ;d
    tak jak zapowiadałam, wyjaśnienie już opublikowane, więc zapraszam na icutyououtnowsetmefree.
    czekam na rozdział XV i pozdrawiam również ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję i postaram się coś w weekend napisać. :)
      Już weszłam i napisałam, co sądzę. :)

      Usuń
  12. Ten rozdział podsumowałam na dwa sposoby - płaczem i słowem "ja pierdolę"... no przepiękny rozdział.. Tak mi się zrobiło szkoda Chestera, że sobie nie wyobrażasz. No poryczałam się przy czytaniu "Nie jestem tu po to, by roztrząsać to, co się stało. Długo nad tym myślałem i nie teraz… jeszcze nie – bierze głęboki oddech. - Nie jestem gotowy do przebaczenia. Ani do wysłuchania ciebie. Naprawdę, próbowałem. Tak bardzo chciałem to sobie poukładać, Chester, uwierz mi, ale… w tej chwili nie widzę dla nas żadnej przyszłości." A JA JUŻ TAK LICZYŁAM NA HAPPY END A TU DUPA! :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Twój talent plus osoby które bóstwie - mieszanka idealna ;).
    Twitt mi nawala i nie mogłam Ci napisać, więc mam prośę , odezwij się do mnie na GG to mój nr 28919868

    OdpowiedzUsuń
  14. Popłakałam się.. Jezu, Twoje opowiadanie jest tak pełne emocji.. ;(

    OdpowiedzUsuń