sobota, 15 września 2012

In The End: Rozdział X

     No to mamy w końcu okrągłą 10. :3 Postanowiłam przełamać siebie i dodałam nieco dłuższy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. I proszę o komentarze, jednocześnie dziękując za te poprzednie tutaj i na twitterze.
_____________________________________________________
   Nie wiem, ile czasu spędziłem stojąc przed wejściem. Godzinę, a może minutę. Miałem gdzieś, że jest mi zimno, że czuję się okropnie. Liczyła się tylko prawda. A ona często boli najbardziej. Szczególnie wtedy, gdy niespodziewanie wyjdzie na jaw.
  „CHESTER BENNINGTON. PERFEKCYJNY  MĄŻ, OJCIEC, ARTYSTA, CENIONY CZŁOWIEK. CZY W RZECZYWISTOŚCI TE SŁOWA GO KLASYFIKUJĄ? ODPOWIEDŹ NA TO PYTANIE ZNAJDZIECIE POD ARTYKUŁEM NA STRONIE 12. LEPIEJ USIĄDŹCIE, GDYŻ GWARANTUJEMY WAM, ŻE PRZEŻYJECIE SZOK.”
  Nagłówek gazety. Wielki, zajmujący praktycznie całą okładkę. Nie wierzę, że to się stało. Teraz, gdy wszystko wydawało się że jest na dobrej drodze. Gdy w końcu odnalazłem spokój, miłość i szczęście.
  Załamany, drżącymi dłońmi, otwieram gazetę na wspomnianej stronie 12. Boję się tego, co tam zobaczę.
„Kim jest Chester Bennington? Dla fanów zespołu Linkin Park – jest niczym ideał, wzór do naśladowania.  Dla kobiet – obiektem pożądania. Po ostatnim roku – dla wielu mężczyzn także. Dla krytyków muzycznych – artystą z niesamowitą barwą głosu, niezwykle uzdolnioną osobą. Ale czy to wszystko? Niestety nie. Specjalnie dla Was, drodzy Czytelnicy, postanowiliśmy odpowiedzieć na powyższe pytanie.


Wszystko zaczęło się od tego, że do naszej agencji zawitała   pewna kobieta, która zapewniał nas, że ma historię, która powinna nas zainteresować. Która wpłynęła na jej rodzinę i pragnie, by wszyscy usłyszeli prawdę.  My – jak za każdym razem, gdy dzieje się podobna sytuacja – odprawiliśmy ją, mówiąc, że nie chcemy plotek. Ale ona nie dała się. Powiedziała, że ma dowody. Po godzinach dyskusji zgodziliśmy się. Przedstawiła sprawę, udowodniła, że ma rację. Prawda jest lekko wstrząsająca, ale ludzie zasługują na to, by wiedzieć.
            Kwiecień, 2012 rok. Wieczór. Bar dla gejów w Los Angeles. Wtedy jeszcze zamężny z Talindą  – Chester Bennington – wchodzi do środka. Ewidentnie nie chce być rozpoznany. Skrywa się pod kapturem czarnej, obszernej bluzy. Podchodzi do młodego chłopaka, który przy barze popija drinka. W ordynarny sposób proponuje mu seks. Zdezorientowany młodzieniec pod wpływem emocji godzi się. Artysta osiągnął cel, zostaje nierozpoznany. Idą na górę. Chłopak nie wie, że osoba, z którą za chwilkę się prześpi, jest sławnym piosenkarzem współczesnej kapeli nu metalowej. Ich przygoda jest dość brutalna, trwa zaledwie pięć minut. Po zakończeniu tego  w niegodny sposób przez Benningtona, załamany mężczyzna oczekuje na wyjaśnienie. A jedyne co dostaje to złość, gniew i porzucenie.
            Wszystko byłoby  w porządku, sprawa by ucichła,  gdyby nie to, że był to pierwszy raz chłopaka. I że został on zarażony kiłą.* On sam – dwudziestodwulatek mieszkający w Los Angeles – nie chciał, by historia wyszła na jaw. Wiedział, że on też jest winny. Jeżeli by się nie zgodził, nie uprawiał seksu z nieznajomym, nic by się nie wydarzyło. Lecz jego matka – kobieta, która opowiedziała nam tę historię -  chciała sprawiedliwości. Prawdy. Dlatego na łamach gazety „Your Life” przedstawiamy Wam ją.
Naszym zadaniem jest jedynie zebranie potwierdzonych materiałów, publikacja. Nikogo nie osądzamy. Jedynie ukazujemy prawdę. A prawdą jest to, że Bennington zdradził żonę, uprawiał seks z obcą osobą, zarażając ją przy tym chorobą dróg płciowych i zatajając te wszystkie fakty przed swoim mężem, ale także rodziną. Co o tym pomyśli czytelnik, zależy tylko od niego.”
* Jak się później okazało, było to niegroźne zakażenie, sklasyfikowane na tyle szybko, by wyleczyć chłopaka- przyp. red.
  * * *


   W chwili gdy przeczytałem artykuł zdałem sobie sprawę, że moje życie straciło sens. Nie rozumiem, naprawdę, nie jestem w stanie pojąć, jak mogłem być tak okrutny i zachować się w ten sposób. Nie chodzi wcale o to, że prawda wyszła na jaw i nagle pojawiają się wyrzuty sumienia. Ja po prostu się siebie wstydzę. Upijam się, proponuję chłopakowi seks, po czym opuszczam go bez słowa wyjaśnienia, a w dodatku zaraziłem go kiłą… I to prawda… zdradziłem żonę! Cholera! Nawet o tym nie pomyślałem. Nie wierzę, po prostu nie wierzę. To już za dużo. A na domiar złego  nie mówię o tym mojemu chłopakowi, później mężowi…  Najgorsze jest to, że zapomniałem o tym. O całej sytuacji. Tak bardzo chciałem być szczęśliwy, że nie zauważyłem, ilu ludzi to mogło zranić. Po trupach do celu, jak to mówią…
  Tak bardzo boję się o Mike’a. Gdzie on teraz jest… Co sobie pomyśli? Czy kiedykolwiek mnie wysłucha? A co najważniejsze, czy dostanę szansę? Właśnie te pytania nurtują mnie. Przypomina mi się podobna sytuacja sprzed kilkunastu miesięcy. Wtedy myślałem, że jest źle. Gdybym wiedział, co będzie dalej nigdy nie rzucałbym tak słów na wiatr…
   Jestem okropną, niegodną osobą. Takich ludzi powinno się tępić. Ile razy słyszy się, że podstawą związku jest szczerość, zaufanie… A co robię ja? Okłamuję w oczy Mike’a. Pomijanie faktów w tym wypadku tak istotnym jest równe prawdziwemu kłamstwu. Nie mówię mu prawdy, podczas gdy on nigdy w życiu by mnie nie zranił. Zawsze był szczery, dobry, pełen zrozumienia… Tak bardzo bym chciał mieć szansę wyjaśnić mu to wszystko. Wiem, że na to nie zasługuję, ale wierzę w to, a raczej pragnę wierzyć, że dostanę choćby chwilkę jego czasu  na opowiedzenie tej historii. Chcę, aby usłyszał to z moich ust. Niezależnie od tego ile bólu i cierpienia to przyniesie, Mike zasługuje na to. Musi znać moją wersję. Dowiedzieć się, dlaczego nie powiedziałem mu prawdy.  Ja wiem, że słowa, dla niego pewnie pozbawione już sensu, nie zmienią naszej sytuacji, ale po tym wszystkim co przeszliśmy…
   Tak bardzo tego pragnę. Oddałbym wszystko! Majątek, karierę, sławę, dom… byleby tylko jeszcze raz go ujrzeć i wyjaśnić. I właśnie w tej chwili składam sobie obietnicę, że uczynię co tylko w mojej mocy, by przekonać go do wysłuchania mnie. Jest on tak wspaniałą i szlachetną osobą, że z całego serca wierzę w to, że pojawi się tutaj, gdy emocje opadną i udzieli mi głosu. Moje życie bez niego naprawdę nie ma najmniejszego sensu. On był dla mnie wszystkim… Budząc się każdego ranka, spoglądałem w jego oczy i wiedziałem, że jestem na właściwym miejscu. Wiedziałem, jak bardzo go kocham i że jego strata diametralnie odmieni moje życie. Na gorsze. Z drugiej strony, jeżeli on mi wybaczy… Domyślam się, że tak się nie stanie, a nawet gdyby miałby się wydarzyć cud, nigdy nie będzie jak dawniej. Bo ja nigdy sobie tego nie wybaczę… Jako dziecko byłem wykorzystywany seksualnie. Znęcano się nade mną. Po tym wszystkim, gdy dorosłem i zrozumiałem całe zło otaczające nas, przysięgłem sobie, że będę dobrym człowiekiem. Że będę nieść pomoc ludziom potrzebującym, że nigdy nie stanę się tyranem, ani kłamcą krzywdzącym ludzi… A kim jestem? Właśnie tamte słowa mnie określają. Kłamca. Zdrajca. Krzywdziciel. Jestem nikim. Nie zasługuję na to, by żyć.
* **
   Wiem, że postępuję źle. Niegodnie. Ale nie mogę tak dłużej… Nie ma go od 2 dni. Moja psychika nie potrafi temu sprostać. Budzę się każdego ranka, patrzę w lustro i czuję nienawiść. Nienawiść do samego siebie. Muszę oddalić się od tego, zapomnieć. Choć na jedną pieprzoną sekundę.
   Właśnie dlatego wkładam buty, narzucam kurtkę i biegnę do sklepu monopolowego.
   Nie zważam na wszystkie spojrzenia, którymi zarzucają mnie przechodni. Mam to gdzieś. Tak! Proszę bardzo! Idźcie do fotoreporterów, wrzućcie zdjęcia na serwisy plotkarskie. „Bennington  próbuje zatopić  smutki w alkoholu.” Proszę was bardzo, śmiało! Taka jest prawda. Nie potrafiąc sobie poradzić z otaczającą mnie rzeczywistością, sięgam po alkohol. On jest moją ucieczką. Wiem, że tak nie powinno być. Wiem, że miałem z tym problemy w przeszłości. Naprawdę, ja jestem tego wszystkiego świadom. Ale w tej chwili nie dbam o to zupełnie.
- Poproszę trzy litrowe butelki burbonu – rzucam szybko, wchodząc do sklepu.
- Oczywiście. Już, proszę. To będzie… - kobieta nie zdążyła dokończyć. Rzucam na ladę 300 dolarów i wychodzę, trzaskając drzwiami.
  Wystarczy jej na pewno. A w dodatku wyjdzie z tego duży napiwek. Ten gest i tak nic dla mnie nie znaczy… Co zmieni to, że pozwoliłem kobiecie zarobić parę groszy..? Nic. No właśnie. Nawet w najmniejszym stopniu nie odkupiło to moich win.
* * *
   Teraz, siedząc w pustym pokoju przy zasłoniętych roletach i wyłączonym świetle, sam na sam, jedynie z butelką burbonu w ręce, myślę, co dalej z moim życiem. Popijam kolejny łyk opróżnionej już do połowy butelki. Trunek rozgrzewa mnie od razu, czuję jak powoli przepływa przez przełyk. Zależy od niego każdy szczegół... Jeżeli Mike wróci, da mi szansę na wytłumaczenie… wszystko stanie się lepsze. Kolejny łyk – tym razem znacznie większy, a po nim kolejny. I jeszcze jeden. Przecieram oczy, chcąc pozbyć się mroczków. Odstawiam pustą butelkę w kąt. Jeżeli nie… Boję się nawet snuć przypuszczenia, co by było gdybym miał nigdy go już nie ujrzeć. Potrząsam głową tak, jakby w ten sposób miały się oddalić negatywne wspomnienia. O mało co nie przewracając się, wstaję powoli i idę do naszej sypialni. Podpieram się ścian, chcę zachować równowagę, choć wypity przed chwilą litr zdecydowanie nie pomaga…
   Przekraczam próg i od razu rzucam się na łóżko. Zamykam oczy, biorę głęboki oddech i zatracam się we wspomnieniach.
   Pierwszym, które pojawia mi się przed oczyma tuż po ich zamknięciu, jest nasz pierwszy raz. Wydaje się jakby to było dosłownie wczoraj. Nadal gdy się skupię i dobrze przypomnę, czuję jego pocałunki na ustach. Dotyk na skórze. Jego zapach. Nas – razem – połączonych w jedność… Przechodzi mnie lekki dreszcz.
   Teraz w marzeniach znajduję się w Polsce na festiwalu, na którym występowaliśmy w czerwcu 2 lata temu. Pamiętam, że tuż po udanym koncercie Mike rzucił mi się na szyję w niby-przyjacielskim uścisku z zadowolenia jak dobrze wyszło. Drobna rzecz, ale  znaczyło to dla mnie wiele. Wtedy mógł on być jedynie obiektem moich westchnień i fantazji.
   Kolejne wspomnienie – byliśmy gdzieś na trasie w Ameryce Południowej, nie pamiętam dokładnie gdzie to się zdarzyło. Po udzielonych wywiadach poszedłem z Shinodą nad jezioro. Gdzieś daleko, na zupełne odludzie. Tam, gdzie mogliśmy mieć spokój bez dziennikarzy, fanów… Nie wiem nawet jak to się stało, ale wyszło tak, że trafiliśmy tam sami. Sceneria była idealna. Piękne, dzikie krajobrazy. Zachód słońca. Szum wody i szelest liści. Mimo tego, że była to wczesna wiosna, poszliśmy się kąpać. Nie mieliśmy strojów, więc wskoczyliśmy w samej bieliźnie. Zachowywaliśmy się jak dzieci, topiąc się pod wodą, chlapiąc, goniąc… Wtedy było tak beztrosko. Żadnych problemów. Tylko ja i mój najlepszy przyjaciel.
   Rozmyślając tak, nasunęło mi się pewne pytanie. Tamtej pamiętnej nocy, gdy Mike pojawił się po swoim tygodniowym zniknięciu u mnie w domu, powiedział, że mnie kocha od zawsze. Odkąd się poznaliśmy. W tej kwestii myślałem tylko o sobie, nie zastanawiałem się, co on czuł. Bo na początku wcale mi się nie podobał. Znaczy uważałem go za bardzo przystojnego, ale nie patrzyłem na niego pod takim względem. To był mój po prostu najlepszy przyjaciel. A co on musiał czuć, gdy przez te wszystkie lata widział jak obściskuję się z Talindą? A, owszem. Widział to nie raz. Często razem gdzieś wychodziliśmy. On z Anną, ja z Tal. To sprowadza mnie do kolejnej refleksji – czy kiedykolwiek kochał swoją dziewczynę? Bo ja z ręką na sercu mogę odpowiedzieć, że kochałem moją byłą żonę. Szczerze i całym sercem. Choć teraz, z perspektywy czasu… wiem, że nie było to to samo uczucie, jakim darzę Mike’a. To dopiero jest prawdziwa miłość. Odkładam rozmyślania na ten temat na później, świadomość, że Mike już może mnie nie kochać, dobija. Zamiast tego zatracam się w kolejnych wspomnieniach.
   Sierpień ubiegłego roku. Scena wyjęta niczym z romansu. Mike wyjechał wtedy odwiedzić swoją dalszą rodzinę do Japonii, więc gdy miał wrócić, poszedłem go odebrać z lotniska i zrobić niespodziankę, gdyż nie tak się umawialiśmy. Miałem tylko czekać w domu. Gdy mnie zobaczył rzucił się na mnie i nie zważając na innych ludzi, zaczęliśmy się namiętnie całować. Potem wyszliśmy na zewnątrz – zaczęło lać, a okazało się, że nie ma paliwa w samochodzie, więc musieliśmy czekać dobre 15 minut na taksówkę. Pamiętam, że stojąc w deszczu, cali mokrzy, przemoczeni do suchej nitki, nie przejmując się otaczającą rzeczywistością po prostu się całowaliśmy. Jedynie co jakiś czas odrywając od siebie usta, by czule rzec: „kocham cię”. Brakuje mi tego…
  Ale nawet jeżeli to wszystko stracę, nikt nie odbierze mi jednego.  Wspomnień. One na zawsze będą tylko moje. Niezależnie, jak źle będzie, zawsze będę mógł przymknąć oczy i dzięki fantazji powrócić do przeszłości. Być w jego objęciach. Rozmawiać z nim. Przebywać w tym domu u jego boku. To na zawsze pozostanie ze mną.
 ___________________________________________________
   Przykro mi to mówić, ale muszę zawiesić bloga na jakiś czas. Nie na długo, obiecuję. Po prostu z gotowego materiału zostały mi tylko 2 strony, a mam bardzo mało czasu na pisanie, przepraszam, ale 3. klasa pochłania. :c
Aha, i czuję, że muszę coś wyjaśnić. Nie wiem, czy pamiętacie, ale mówiłam na samym początku, że Chaz ma problemy z psychiką, dlatego wszystko tak dogłębnie przeżywa. A zresztą czytajcie dalej to zobaczycie :).

15 komentarzy:

  1. strasznie smutny ten rozdział. cały ból Chestera, który tu opisałaś... wow. a dziennikarze to szmaty. :x mam nadzieję, że Mike wróci i jakoś się to wszystko ułoży. że darzą się tak wielkim uczuciem, że będzie potrafił mu to wybaczyć. aaa, mam nadzieję, że będziesz miała więcej czasu na pisanie, chociaż większość pochłania szkoła. :c

    OdpowiedzUsuń
  2. bożeee prawie się rozpłakałam :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, Boże i o Boże!
    Rozdział na prawdę smutny, pod koniec miałam totalnie łzy w oczach. Aż czułam ten cały ból w środku! Druga sprawa, błagam Cię, no... Mike musi mi wybaczyć, postąpił karygodnie, ale przecież, no... Go też trzeba zrozumieć, no i nie zdradził przecież Mike'a, kocha go. Mike przecież też go kocha, a Chester go potrzebuje. I to teraz, zaraz!
    A scena z lotniska, po prostu boska, rozpłynęłam się przy niej, cudowna, wręcz idealna.
    Aż normalnie, mnie nosi przed tym komputerem, błagam pisz kolejny rozdział! ;d
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. ze skrajności w skrajność, od szczęścia do totalnej katastrofy. podoba mi sie :) faktycznie ta cała kreacja Chazz'a od początku miała sens, gratulacje za konsekwencje.
    Jakoś Cie rozumiem, że nie masz kiedy pisać, klasa maturalna pozdrawia... w każdym razie i tak czekam na następny? Wybaczy mu? to nie może być takie proste:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, naturalna.. No dobra. Ja w 3 gim, ale i tak dużo roboty mam. Ale postaram się jak najszybciej dodać. W kolejnym wszystko się okaże...
      queen anna

      Usuń
  5. Nie wiem co napisać.. po prostu świetny rozdział *.*
    Nie czytałam poprzedniego, ale jak zaczęłam to nie mogłam przestać. Mówię sobie.. ale jak to już koniec? Przecież ja nie wiem czy on mu wybaczył.. ale mam nadzieję, że tak C: Szybko pisz następny < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. No heja, komentuję :D
    Sooł, nie umiem pisać komentarzy, przepraszam.
    Jednakże, Chester to dupa wołowa. Mieć tak wspaniałego mężczyznę u swojego boku i nie powiedzieć mu prawdy? Od razu? Przecież jest osobą publiczną, to było wiadome, że kiedyśtam się wyda. Gnojek.
    W każdym bądź razie, masz baardzo fajny styl pisania, i ta fabuła jest bardzo ciekawa i wciągająca. Aczkolwiek, jak na pierwsze opowiadanie typu Bennoda, *bo to Twoje pierwsze, prawda?* wyszło Ci rewelacyjnie i oby tak dalej :) Osobiście uważam, że po skończeniu tego, powinnaś zabrać się za coś jeszcze, jednakże wszystko zależy od Ciebie, ja tylko polecam :P
    //Zuu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No heja. Dziękuję. Tak 1 i ogólnie 1 takie dłuższe opowiadanie. Bardzo chętnie zabrałabym się za coś jeszcze,ale nie wiem jak z czasem. Ale kiedyś na pewno
      QA

      Usuń
  7. Informuję, że dodałam nowy rozdział - wiem, szybko je dodaje, ale wykorzystuje czas, póki go jeszcze mam, no i wenę xd
    A przy okazji, chciałam jeszcze pomęczyć i powiedzieć:
    PISZ KOLEJNY ROZDZIAŁ, DZIEWCZYNO! BŁAGAM CIĘ!
    No, to na tyle, dziękuję za uwagę xd
    Pozdrawiam,
    Devonne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham! Po prostu kocham, przeczytałam wszystko i tak mnie wciągnęło, że jestem zmuszona błagać o ciąg dalszy!
    Tak btw. znalazłam Twój blog, dziewczyny - Devonne - powyżej, ale może znasz jeszcze jakieś inne, które polecasz? Proszę o odpowiedź i kolejny rozdział!
    Tyśka ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3 Wiesz co znam jeszcze jednoczęściówkę na http://become-sonumb.blogspot.com/ i jest dobra, więc polecam! A tak poza Devonne to z bennody chyba nie. :c
      Postaram się w przyszłym tygodniu...

      Usuń
  9. Zaraz biegnę i czytam!
    Szkoda, że tak mało, ale lepsze to niż nic ;d
    W każdym bądź razie dziękuję i niecierpliwie czekam na nowy rozdział! ;d
    Tyśka.

    OdpowiedzUsuń
  10. informuję, iż dodałam nowy rozdział ;)
    co prawda akcja jeszcze nadal stoi trochę w miejscu... ;/
    ale obiecuję, że na pewno w kolejnym już się coś wydarzy! ;d
    czekam niecierpliwie na Twoją notkę, pozdrawiam.

    Devonne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem wielką fanką Twojego opowiadania i z niecierpliwością czekam na nowy odcinek. Bardzo podoba mi się Twój styl. Czytając kolejne rozdziały nie raz zdarzyło się, że płakałam, nie raz zdarzyło się, że śmiałam się w głos. I choć sama uważam, że Bennoda to coś obrzydliwego, odrzuca mnie, to jednak z wielką przyjemnością tutaj powracam.
    Dziękuję Ci za Bennoda Forever in Our Hearts! Oby kolejny rozdział pojawił się jak najszybciej ;)

    Chesterka

    OdpowiedzUsuń
  12. 32 years old Financial Analyst Abdul Goodoune, hailing from Keswick enjoys watching movies like Chimes at Midnight (Campanadas a medianoche) and Skydiving. Took a trip to Muskauer Park / Park Muzakowski and drives a Jaguar D-Type. myslalem o tym

    OdpowiedzUsuń