Zapowiadałam, że rozdziały nie będą tak często, ale w zasadzie teraz jeszcze na początku września nie dzieje się nic wielkiego, co spowodowałoby brak czasu, więc dodaję kolejny już dziś. :) Tylko nie zaśnijcie w tym momencie - ale muszę to powiedzieć - dziękuję. Wiem, że powtarzam to CIĄGLE, ale sprawia mi przyjemność to, że są osoby, które czytają bloga i im się to podoba. Nawet te, które nie komentują, a piszą na fb czy tt. Okej, teraz do rzeczy. A więc miłego czytania!
___________________________________
Minęły już dwa tygodnie odkąd zamieszkaliśmy razem. Nigdy w
życiu nie czułem się lepiej. Nigdy, przysięgam. Nawet podczas ślubu, miesiąca
miodowego, wydania pierwszej płyty, otrzymania pierwszej ważnej nagrody w
branży muzycznej… Mógłbym długo wymieniać. Dokładnie pół roku temu byłem pogrążony w rozpaczy, nie
potrafiłem sobie poradzić z błędami przeszłości. A przede wszystkim byłem
nieszczęśliwy, bo nie miałem przy sobie osoby, którą kocham nad życie. Nie było
Mike’a. A teraz… Mieszkam z moim chłopakiem w najpiękniejszym domu, jaki
kiedykolwiek postawiono na tym świecie. Wydaliśmy z zespołem kolejną płytę,
która zebrała same pozytywne opinie recenzentów i wyprzedała się w
zadziwiającej ilości. Działalność Linkin Park rozwija się z dnia na dzień, w
głowie mamy nowe pomysły już na kolejną płytę. Co prawda będzie trzeba je
odłożyć na później, gdyż nawet nie ruszyliśmy w trasę koncertową, która ma
porządnie wypromować „Living Things”. Ale nawet to wszystko traci znaczenie,
kiedy on pojawia się obok. Jest wiele twierdzeń na temat pierwszej prawdziwej
miłości. Kiedyś dla mnie to były tylko puste frazesy. Ale w tej chwili, kiedy
doświadczam tego wszystkiego na własnej skórze rozumiem, czym jest i jak wielką
ma potęgę miłość. Kiedy odnajdziesz
osobę, którą pokochasz, a i przy wielkim szczęściu, ona pokocha ciebie,
wszystko inne przestaje istnieć. Pieniądze, dobra materialne, sława, kariera…
Nic z tych rzeczy nie jest już potrzebne, by żyć i w zgodzie ze swoim sumieniem
powiedzieć: „jestem szczęśliwy”. Ja mogę. Wiadomo, że nie wszystko jest
idealnie… Skończyłem proces rozwodowy z teraz już byłą żoną, a przez to
ucierpiały moje kontakty z dziećmi. Ale wiem, że gdy dojrzeją, zrozumieją, czym
się kierowałem. Wierzę w to całym sercem.
W zasadzie jest jeszcze jedna rzecz… Ilekroć o tym myślę, mam
gęsią skórkę. Kartka, którą dostałem całkiem niedawno. Wydarzenia sprzed sześciu miesięcy. To nie daje mi spokoju. Choć za każdym razem
powtarzam sobie, że skończyłem z przeszłością, nie cofnę błędów, które
popełniłem, a mogę jedynie wyciągnąć z nich wnioski, nadal boję się. Ale wiem
też, że nie może tak być. Dlatego teraz, jak i za każdym razem, kiedy nachodzą
mnie wspomnienia, oddalam je i skupiam się na tym, co dzieje się teraz. Idzie
mi z tym coraz lepiej. Wymieniam wtedy w pamięci pozytywne strony życia. A owych u mnie nie brakuje. Choć do
osiągnięcia pełni szczęścia i zadowolenia brakuje mi jeszcze jednej rzeczy… Ślubu.
Nawet teraz, kiedy spaceruję po pełnym uroku parku, trzymając
Mike’a za rękę, myślę o tym, jak bardzo pragnę go poślubić. Chwytam jego dłoń i
zatrzymuję, by złożyć pocałunek na jego ustach. Na tę chwilę odkładam
rozważania na ten temat i czulę całuję
mojego chłopaka, który idzie tuż koło mnie. Nie obchodzi mnie, że jakaś starsza
pani w moherowym berecie prycha na nas i nerwowo kręci głową. Ani że młoda
blondynka nad stawem właśnie zrobiła nam zdjęcie, mimo że myśli, że tego nie
dostrzegłem. Ci wszyscy ludzie w tej chwili nie istnieją. Jestem ja i mój
chłopak. Uwielbiam to powtarzać, choć brzmi to niezbyt adekwatnie co do naszego
wieku, ale nie dbam o to. Jestem z moim chłopakiem. Cholera, jak to cudownie
brzmi.
* * *
Chyba
zwariowałem. Mam trzydzieści pięć lat, gromadę dzieci, dwie byłe żony, a
zachowuję się jak osoba o jakieś piętnaście lat młodsza. Ale długo o tym
rozmyślałem, właściwie przez cały czas… Chcę poślubić Mike’a. To nie tylko
marzenie, to cel. Niczego bardziej nie pragnę, odkąd wiem już, że tamten
chłopak od wiadomości dał mi spokój, gdyż nie odzywał się. Odkąd zakończyłem
sprawę rozwodową. Odkąd mieszkam z nim. Po prostu pragnę zalegalizować nasz związek. Niektórzy nie wierzą w
małżeństwo, twierdzą, że to tylko zbędna dokumentacja. Ale nie dla mnie. Jestem
może i trochę staroświecki, ale sądzę, że to zwieńczenie miłości. Dlatego też
mam zamiar oświadczyć się Mike’owi. By przypieczętować nasze uczucie, pokazać
całemu światu, jak bardzo go kocham. Wiem już nawet jak to rozegrać… Oświadczę
mu się w jego urodziny. Czyli dokładnie za dwa tygodnie - 11 lutego. Mam nadzieję, że kocha mnie tak samo lub
chociaż w połowie tak bardzo jak ja jego i spodoba mu się mój niecodzienny
„prezent”.
* * *
„Kocham cię. Jesteś dla mnie całym życiem. To tobie chce się
oddać na wieki. Wyjdź za mnie.” Nie, nie i jeszcze raz nie! To brzmi żałośnie.
Jak wycięte z najsłabszej komedii romantycznej. Nigdy wcześniej się tak nie
stresowałem. Ani przed ważnymi egzaminami, pierwszym publicznym wystąpieniem,
przesłuchaniem… Jest dokładnie 17:43. Za kilka minut Mike będzie w domu, a ja
zamierzam mu się oświadczyć. Dzisiaj
wypadają jego urodziny… Udawanie, że zapomniałem było cięższe niż się wydawało.
Ten ledwo dostrzegalny smutek i zawód w jego oczach, kiedy przez cały dzień nie
poruszyłem tego tematu… Coś potwornego. Ale mam nadzieję, że opłacało się. Że
dzisiejszy wieczór mu wszystko wynagrodzi. Cholera. Znowu nachodzą mnie
najczarniejsze myśli, że odmówi, wyśmieje mnie i zakończy nasz związek… To
byłoby okropne. Dobra, Chester, uspokój się – upominam sam siebie. Wszystko
będzie dobrze, musi być. Jesteśmy razem już bardzo długo, znamy się i
przyjaźnimy jeszcze dłużej. Ale nie, o kurde! Przecież nie wiem, co powiedzieć!
Ja… co jeśli stanę przed nim jak kretyn i ośmieszę się… Cały zestresowany
przemierzam pokój w jedną i w drugą stronę. Na tę okoliczność ozdobiłem salon
świecami, przygotowałem urodzinową kolację, zaaranżowałem niespodziankę dla
Mike’a – prezent z okazji jego święta. I nagle słyszę ciche kroki dobiegające z
korytarza. Jest tu. Cholera, nie może wejść do salonu, jeszcze nie teraz.
Biegnę, żeby go złapać, zanim zdąży cokolwiek zauważyć.
- Mike! Jesteś! – krzyczę, wpadając jak szybko jak błyskawica
na niego, by odwrócić uwagę.
- Jestem. Pozwól, że się przebiorę – odpowiada oschle i wysuwa się z mojego uścisku.
Nie, nie mogę tak dalej. To już najwyższa pora.
- Sto lat, sto lat,
niech żyje, żyje nam… - zaczynam śpiewać.
On obraca się i szeroko uśmiecha. Czeka aż skończę, a potem
podchodzi do mnie.
- Nie zapomniałeś…
- Nie mógłbym zapomnieć. Mike, proszę cię. Za bardzo cię
kocham, żeby zapomnieć.
- Dziękuję… Ja ciebie też – szepcze i całuje w policzek.
Zbieram całą swoją odwagę i lekko go odtrącam.
- Posłuchaj, Mike i proszę nie przerywaj – sam nie wiem, jak
to się dzieje, ale słowa same napływają mi do ust. – Zanim przyszedłeś,
odchodziłem od zmysłów, nie wiedząc jak się zachować, ani co powiedzieć… Próbowałem
przygotować jakąś przemowę, ale nic nie wyszło… Nadal nie wiem, co zrobię, ale
zdecydowałem, że postawię na szczerość. Więc oto prawda. Odkąd tylko cię ujrzałem,
wiedziałem, że jesteś niezwykłym człowiekiem. Każde kolejne spotkanie z tobą,
rozmowa utwierdzały mnie w tym przekonaniu. A teraz? Jesteśmy tutaj… Razem.
Mamy dom, w którym mieszkamy wspólnie od jakiegoś czasu. Nasz związek trwa
jeszcze dłużej… Długo się zastanawiałem, dokąd nas to doprowadzi. I wiem, do
czego chciałbym, aby doprowadziło… - biorę głęboki wdech, spoglądam w jego oczu
i klękam na kolano. – Kocham cię. Tak szalenie cię kocham. Każda minuta, której
nie spędzamy razem, jest poświęcona tylko tobie. Myślę o tobie nieustannie. Te
słowa, tylko puste słowa, nie potrafią wyrazić mojego oddania i wielkiej
miłości. Ale mam nadzieję, że zaufasz im i zgodzisz się. Mike, czy wyjdziesz za
mnie? – pytam i wyciągam z kieszeni marynarki czerwone pudełeczko.
_______________________________________________________
How sweet. Haha, teraz tak myślę, że chyba nigdy się nie doczekacie tego zwrotu akcji, który ciągle zapowiadam. A może i wcale go nie będzie? Trzeba Was potrzymać w napięciu. :3
I na sam koniec - polecam świetnego bloga ( tematyka jest inna, ale naprawdę warto zerknąć ) - <<klik>>
Coś za krótko i skupiłaś się na jednym wątku, ale nie zaprzeczam, uwielbiam ten blog *,* <3
OdpowiedzUsuńOMGGGGGGGGGGGGGG!!!!! <3 ciekawa jestem tego zwrotu akcji no!
OdpowiedzUsuńW takim momencie! I krótkie trochę, ale i tak kocham ten blog.
OdpowiedzUsuńwiesz co? nienawidzę Cię za to przerywanie w takich momentach! ale to jak Chester się denerwował i te wszystkie jego niepewności, jejku to jest takie słodkie, że az mogę Ci wybaczyć to zakończenie. :33 no to teraz czekamy tylko na odpowiedź Mike'a! (mam nadzieję, że będzie twierdząca, ofc. )
OdpowiedzUsuńJeju poryczałam się ;c <3 to jest takie cudne, a to jak on mu się oświadczał, te wszystkie słowa, które wypowiadał...*.* no magia <3 czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJak możesz w takim momencie! no jak ! czekam na kolejną część ^^ boże te słowa były piękne *-*
OdpowiedzUsuńRyczę nadal, chcę wziąć się w garść ale nie mogę. Rozwaliłaś mnie ale w pozytywny sposób < 3 Uwielbiam Ciebie za to jak fantastycznie piszesz, i pewnie nie ważne co się wydarzy nadal będę uwielbiała twojego bloga. Czekam na następny *.*
OdpowiedzUsuń