Heloł. Stwierdziłam, że dodam dzisiaj, taki akcent na zakończenie wakacji. :< W ogóle powiem Wam, że to były najlepsze wakacje mojego życia... Ale dobra, nie o tym. Standardowo - dzięki za opinie na twitterze i tutaj. : ) A! I troszkę źle oszacowałam. Rozdziałów wyjdzie nieco więcej. Więc nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale będziecie się dłużej ze mną męczyć! :D
_________________________________________________________________________________
Uśmiecham się pod nosem i delikatnie obracam Mike’a. Zarzucam
mu jedną rękę na szyję, gładząc klatkę piersiową opuszkami palców, a drugą
podaję mu, by zawrzeć uścisk. Bierze
moją dłoń w swoją. Delikatnie naciskając palcami, daje znać, że jest już
gotowy. Nie chce żadnych wstępów, nalega bym zrobił to od razu, bez
przygotowania. Mówi, że właśnie tego pragnie, byśmy jak najszybciej połączyli
się w jedność. Jednak zanim zacznę
delikatnie obcałowuję jego szyję, później plecy. Czuję, jak jego mięśnie
rozluźniają się. Wydaje się być zrelaksowany. Uznając to za dobry moment
powoli, chcąc sprawić jak najmniejszy ból wchodzę w niego. Tak bardzo pragnę,
żeby nie czuł się źle, żeby sprawić mu też jak największą satysfakcję…
Zaczynamy powoli, jednak pod wpływem emocji narzucamy coraz szybsze tempo. Po
mimice Mike’a mogę wywnioskować,
domyślić się, że mimo moich starań, sprawiłem mu lekki ból. Ale nie daje tego
po sobie poznać. Jednak po chwili czuję, że
jest już dobrze. Mike wydaje z siebie głośne jęki, które potwierdzają
moją opinię.
- Chester, n-nie przestawaj… Jeny, jak mi dobrze. Szybciej,
błagam, szybciej!
Z głośników sączy się głośna muzyka.
And the walls
were shakin', the earth was quakin',
My mind was
achin', and we were makin' it and you-
Shook me all
night long!
Yeah, you-
Shook me all
night long!
Knocked me
out and then you-
Shook me all
night long!
You had me
shakin' and you-
Shook me all
night long!
Yeah, you
shook me...
Well you took
me!
O tak. Idealnie dobrana piosenka w czasie. Podejrzewam, że
zrobił to celowo. Mike ma specyficzne poczucie humoru. Uśmiecham się pod nosem.
Ale faktycznie, zgodnie z jego sugestią nasze ruchy stały się
więc coraz szybsze, odważniejsze. Oboje
krzyczymy z rozkoszy, której właśnie doznajemy. Wysokie łóżko trzeszczy pod
naszym ciężarem. Jego dłonie ściskają
moją rękę tak mocno, że wyraźnie czuję pulsującą tam krew. Przestrzeń naszego
wielkiego domu wypełniają charakterystyczne odgłosy, które wydobywają się z
gardeł przez odczuwane zadowolenie, orgazm. Jak mi dobrze. Nigdy wcześniej nie
czułem się tak zadowolony podczas seksu. Nawet z moją żoną, kiedy jeszcze nie
wiedziałem, że stanę się gejem. Nikt nigdy w życiu nie zapewnił mi takich
doznań jak Mike. Jest niesamowity w każdym calu. Wszystko, czego się podejmie
jest wprost wspaniałe.
Po kilku cudownych
minutach kończymy i oboje rzucamy
się na łóżko, głęboko oddychając i dysząc. Nie odzywamy się do siebie, nie potrzeba słów,
by określić stan, w jakim teraz się znajdujemy. Po chwili spędzonej w ciszy i
Mike podnosi się i spogląda na mnie. Nie musi nic mówić. Również wstaję i
zaczynam ponownie go całować. Tym razem
zamienimy się rolami.
Czuję, że to będzie
niezapomniana noc. A najpiękniejsza w tym wszystkim jest perspektywa obudzenia
się jutro koło jego boku.
* * *
Otwieram oczy. Powoli rozglądam się dookoła. Na podłodze leżą
porozrzucane ubrania oraz nieco stęchłe
już płatki magnolii. Uśmiecham się do siebie na wspomnienie wczorajszej nocy.
Coś niesamowitego. Mam pewne obawy, czy to czasem nie był sen. To wszystko jest
tak nierealne… zbyt idealne, by mogło być prawdziwe. A jednak. Kochaliśmy się
wczoraj, i to nie raz, lecz prawie przez całą noc. Najtrafniejszym potwierdzeniem jest Mike
leżący tuż obok mnie na naszym wielkim łóżku. Wtulony w pościel z jedynie
wystającą głową wygląda po prostu cudownie. Jak dziecko, które od razu wzbudza
zaufanie. Nie chcąc go budzić, powoli wysuwam się z posłania i kieruję ku
kuchni. Zrobię mu śniadanie do łóżka. Może chociaż tak odwdzięczę się mu w
małym stopniu.
* * *
Pochylam się nad nim i delikatnie całuję w usta. On lekko
unosi powieki i spogląda na mnie z niedowierzaniem.
- I kto tu jest śpiochem, śpiochu? – mówię z nutką sarkazmu w
głosie.
- Chester? – nadal niedowierza w to, że jestem przy nim.
- Tak mam na imię. Brawo, Mike. Zaimponowałeś mi, że
zapamiętałeś ten nieistotny szczegół...
- Widzę, że dobry humor cię nie opuszcza - teraz wygląda już na przebudzonego i
gotowego do podjęcia rozmowy. – Wczorajsza noc… Była idealna. Kocham cię.
Mógłbym to powtarzać całymi dniami.
- Ja też, Mike. Ja też. Ale koniec rozczulania się.
Zachowujemy się jak trzydziestoletnie małżeństwo! Lepiej usiądź, bo zrobiłem ci
śniadanie.
Mike wykonuje moje polecenie i zabiera się za naleśniki z
sosem malinowym. Nagle rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Jedz, ja otworzę – rzucam
i w pośpiechu nakładam wczorajszy
T-shirt i czarne, podarte jeansy.
Szybko przebiegam dystans dzielący sypialnie i wejście. Otwieram
drzwi, ale nie zastaję nikogo. Rozglądam się, ale na ulicy ani w pobliżu nie ma
żadnego człowieka. Dziwne. Już chcę zamknąć dom i wrócić do Mike’a , ale coś
mnie zatrzymuje. Zauważam postrzępioną, czarną kartkę niedbale przyklejoną do
skrzynki pocztowej. Odrywam ją i wchodzę
do środka.
WIEM, ŻE TO BYŁEŚ TY.
Dostaję gęsiej skórki. To nie może być prawda…
- Chester, kto to? – dobiega mnie donośne wołanie
Mike’a.
- Nic ważnego. Jakieś dzieciaki. Pomyłka i tyle – odpowiadam
nerwowo, szybko zmyślając odpowiedź.
On się nie dowie. Drę kartkę na drobne części i wyrzucam do
śmieci. Tamten rozdział w moim życiu już się skończył.
_________________________________________________________________________________
I know.. nie za długi rozdział, ale sami później zobaczycie, że ucięcie w tym miejscu było sensowne. :) Ciągle zapowiadam zwrot akcji, ale jeszcze nie teraz! Stwierdziłam, że skoro opowiadanie ma być dłuższe to trzeba wprowadzić jeszcze jeden wątek. Ale to w następnym rozdziale. Zapraszam do komentowania!
I teraz mała reklama - polecam Wam blog mojej koleżanki - <<klik>>
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! jakaś akcja się szykuje <3 mmmm nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńJaki zajebisty opis stosunku seksualnego *.*
OdpowiedzUsuńJak zwykle niesamowicie napisane.
No co tu dużo mówić ; no jak zwykle niesamowicie ;) wszystko wspaniale opisane zwłaszcza stosunek *.* mi też możesz zrobić reklamę xD
OdpowiedzUsuńJasne, zrobię reklamę przy kolejnym rozdziale! I Ty mi też możesz :D
UsuńDobra, czuje że będzie ostro.
OdpowiedzUsuńW każdym razie zajebiście xD
Anka, kocham cie za ten cudowny Bennodowy świat xD
Czemu taki krótki odcinek? :( Ale ogólnie super. :D I akcja z kartką- świetna, uwielbiam takie rzeczy w opowiadaniach. :dd Jestem ciekawa co zrobi Mike kiedy się dowie o 'wybryku' Chestera, bo podejrzewam, że tak się niedługo stanie. ;)
OdpowiedzUsuńWiem,wiem, za krótki. Ale to było jedyne sensowne miejsce, żeby zakończyć rozdział. I już wkrótce się przekonasz. :D
UsuńCoraz bardziej lubię to opowiadanie :D Rozdział krótki, ale ucięty w dobrym momencie :D
OdpowiedzUsuńA tak ogółem to:
BYŁ SEKS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3<3<3<3<3
wooooaaaaahh, genialne <3 co ten czester znowu tam nawywijał? dawaj szybko nastepny rozdział! i bardzo fajnie, że to opowiadanie będzie dłuższe! xd exponisse
OdpowiedzUsuńWow, jak rozumiem przy momencie z kartką chodzi o "pierwszy raz" Chestera, tak? Może lepiej byłoby, gdyby Chez powiedział o tym Mike'owi? Chociaż on i tak pewnie tego nie zrobi, więc... cóż mogę tylko czekać na dalszy rozwój akcji. :)
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie czytałam Twojego bloga, ten rozdział był moim pierwszym, ale nie ważne, ze jest krótki strasznie mi się podoba. Od teraz będę czytała < 3
OdpowiedzUsuńCieszę się :3 Ale powiem Ci, że lepiej chociaż przejrzyj kolejne, bo potem nie będziesz wiedzieć, o co chodzi. :P
Usuńłoj, łoj coś się dzieje o.o Podobało mi się, seks przy AC/CD zawsze spoko <3 No i nie mam nic do zarzucenia... No, może poza tymi czułymi słówkami Mike'a, bo to mi do nich jakos tak nie pasuje :P
OdpowiedzUsuń