niedziela, 2 września 2012

In The End: Rozdział VII

Heloł. Stwierdziłam, że dodam dzisiaj, taki akcent na zakończenie wakacji. :< W ogóle powiem Wam, że to były najlepsze wakacje mojego życia... Ale dobra, nie o tym. Standardowo - dzięki za opinie na twitterze i tutaj. : ) A! I troszkę źle oszacowałam. Rozdziałów wyjdzie nieco więcej. Więc nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale będziecie się dłużej ze mną męczyć! :D


_________________________________________________________________________________



Uśmiecham się pod nosem i delikatnie obracam Mike’a. Zarzucam mu jedną rękę na szyję, gładząc klatkę piersiową opuszkami palców, a drugą podaję mu, by zawrzeć uścisk.  Bierze moją dłoń w swoją. Delikatnie naciskając palcami, daje znać, że jest już gotowy. Nie chce żadnych wstępów, nalega bym zrobił to od razu, bez przygotowania. Mówi, że właśnie tego pragnie, byśmy jak najszybciej połączyli się w jedność. Jednak  zanim zacznę delikatnie obcałowuję jego szyję, później plecy. Czuję, jak jego mięśnie rozluźniają się. Wydaje się być zrelaksowany. Uznając to za dobry moment powoli, chcąc sprawić jak najmniejszy ból wchodzę w niego. Tak bardzo pragnę, żeby nie czuł się źle, żeby sprawić mu też jak największą satysfakcję… Zaczynamy powoli, jednak pod wpływem emocji narzucamy coraz szybsze tempo. Po mimice  Mike’a mogę wywnioskować, domyślić się, że mimo moich starań, sprawiłem mu lekki ból. Ale nie daje tego po sobie poznać. Jednak po chwili czuję, że  jest już dobrze. Mike wydaje z siebie głośne jęki, które potwierdzają moją opinię.
- Chester, n-nie przestawaj… Jeny, jak mi dobrze. Szybciej, błagam, szybciej!
Z głośników sączy się głośna muzyka.


And the walls were shakin', the earth was quakin',
My mind was achin', and we were makin' it and you-
Shook me all night long!
Yeah, you-
Shook me all night long!
Knocked me out and then you-
Shook me all night long!
You had me shakin' and you-
Shook me all night long!
Yeah, you shook me...
Well you took me! 
O tak. Idealnie dobrana piosenka w czasie. Podejrzewam, że zrobił to celowo. Mike ma specyficzne poczucie humoru. Uśmiecham się pod nosem.
Ale faktycznie, zgodnie z jego sugestią nasze ruchy stały się więc  coraz szybsze, odważniejsze. Oboje krzyczymy z rozkoszy, której właśnie doznajemy. Wysokie łóżko trzeszczy pod naszym ciężarem.  Jego dłonie ściskają moją rękę tak mocno, że wyraźnie czuję pulsującą tam krew. Przestrzeń naszego wielkiego domu wypełniają charakterystyczne odgłosy, które wydobywają się z gardeł przez odczuwane zadowolenie, orgazm. Jak mi dobrze. Nigdy wcześniej nie czułem się tak zadowolony podczas seksu. Nawet z moją żoną, kiedy jeszcze nie wiedziałem, że stanę się gejem. Nikt nigdy w życiu nie zapewnił mi takich doznań jak Mike. Jest niesamowity w każdym calu. Wszystko, czego się podejmie jest wprost wspaniałe.
Po kilku cudownych   minutach  kończymy i oboje rzucamy się na łóżko, głęboko oddychając i dysząc.  Nie odzywamy się do siebie, nie potrzeba słów, by określić stan, w jakim teraz się znajdujemy. Po chwili spędzonej w ciszy i Mike podnosi się i spogląda na mnie. Nie musi nic mówić. Również wstaję i zaczynam ponownie  go całować. Tym razem zamienimy się rolami.
 Czuję, że to będzie niezapomniana noc. A najpiękniejsza w tym wszystkim jest perspektywa obudzenia się jutro koło jego boku.


                    * * *
Otwieram oczy. Powoli rozglądam się dookoła. Na podłodze leżą porozrzucane ubrania oraz  nieco stęchłe już płatki magnolii. Uśmiecham się do siebie na wspomnienie wczorajszej nocy. Coś niesamowitego. Mam pewne obawy, czy to czasem nie był sen. To wszystko jest tak nierealne… zbyt idealne, by mogło być prawdziwe. A jednak. Kochaliśmy się wczoraj, i to nie raz, lecz prawie przez całą noc.  Najtrafniejszym potwierdzeniem jest Mike leżący tuż obok mnie na naszym wielkim łóżku. Wtulony w pościel z jedynie wystającą głową wygląda po prostu cudownie. Jak dziecko, które od razu wzbudza zaufanie. Nie chcąc go budzić, powoli wysuwam się z posłania i kieruję ku kuchni. Zrobię mu śniadanie do łóżka. Może chociaż tak odwdzięczę się mu w małym stopniu.


              * * *


Pochylam się nad nim i delikatnie całuję w usta. On lekko unosi  powieki i  spogląda na mnie z niedowierzaniem.
- I kto tu jest śpiochem, śpiochu? – mówię z nutką sarkazmu w głosie.
- Chester? – nadal niedowierza w to, że jestem przy nim.
- Tak mam na imię. Brawo, Mike. Zaimponowałeś mi, że zapamiętałeś ten nieistotny szczegół...
- Widzę, że dobry humor cię nie opuszcza  - teraz wygląda już na przebudzonego i gotowego do podjęcia rozmowy. – Wczorajsza noc… Była idealna. Kocham cię. Mógłbym to powtarzać całymi dniami.
- Ja też, Mike. Ja też. Ale koniec rozczulania się. Zachowujemy się jak trzydziestoletnie małżeństwo! Lepiej usiądź, bo zrobiłem ci śniadanie.
Mike wykonuje moje polecenie i zabiera się za naleśniki z sosem malinowym. Nagle rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Jedz, ja otworzę – rzucam  i  w pośpiechu nakładam wczorajszy T-shirt i czarne, podarte jeansy.
Szybko przebiegam dystans dzielący sypialnie i wejście. Otwieram drzwi, ale nie zastaję nikogo. Rozglądam się, ale na ulicy ani w pobliżu nie ma żadnego człowieka. Dziwne. Już chcę zamknąć dom i wrócić do Mike’a , ale coś mnie zatrzymuje. Zauważam postrzępioną, czarną kartkę niedbale przyklejoną do skrzynki pocztowej. Odrywam ją i wchodzę  do środka.
WIEM, ŻE TO BYŁEŚ TY.
Dostaję gęsiej skórki. To nie może być prawda…
- Chester, kto to? – dobiega mnie donośne wołanie Mike’a.
- Nic ważnego. Jakieś dzieciaki. Pomyłka i tyle – odpowiadam nerwowo, szybko zmyślając odpowiedź.
On się nie dowie. Drę kartkę na drobne części i wyrzucam do śmieci. Tamten rozdział w moim życiu już się skończył.
_________________________________________________________________________________
I know.. nie za długi rozdział, ale sami później zobaczycie, że ucięcie w tym miejscu było sensowne. :) Ciągle zapowiadam zwrot akcji, ale jeszcze nie teraz! Stwierdziłam, że skoro opowiadanie ma być dłuższe to trzeba wprowadzić jeszcze jeden wątek. Ale to w następnym rozdziale. Zapraszam do komentowania!
I teraz mała reklama - polecam Wam blog mojej koleżanki - <<klik>>

13 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! jakaś akcja się szykuje <3 mmmm nie mogę się doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki zajebisty opis stosunku seksualnego *.*
    Jak zwykle niesamowicie napisane.

    OdpowiedzUsuń
  3. No co tu dużo mówić ; no jak zwykle niesamowicie ;) wszystko wspaniale opisane zwłaszcza stosunek *.* mi też możesz zrobić reklamę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, zrobię reklamę przy kolejnym rozdziale! I Ty mi też możesz :D

      Usuń
  4. Dobra, czuje że będzie ostro.
    W każdym razie zajebiście xD
    Anka, kocham cie za ten cudowny Bennodowy świat xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu taki krótki odcinek? :( Ale ogólnie super. :D I akcja z kartką- świetna, uwielbiam takie rzeczy w opowiadaniach. :dd Jestem ciekawa co zrobi Mike kiedy się dowie o 'wybryku' Chestera, bo podejrzewam, że tak się niedługo stanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem,wiem, za krótki. Ale to było jedyne sensowne miejsce, żeby zakończyć rozdział. I już wkrótce się przekonasz. :D

      Usuń
  6. Coraz bardziej lubię to opowiadanie :D Rozdział krótki, ale ucięty w dobrym momencie :D
    A tak ogółem to:

    BYŁ SEKS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  7. wooooaaaaahh, genialne <3 co ten czester znowu tam nawywijał? dawaj szybko nastepny rozdział! i bardzo fajnie, że to opowiadanie będzie dłuższe! xd exponisse

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, jak rozumiem przy momencie z kartką chodzi o "pierwszy raz" Chestera, tak? Może lepiej byłoby, gdyby Chez powiedział o tym Mike'owi? Chociaż on i tak pewnie tego nie zrobi, więc... cóż mogę tylko czekać na dalszy rozwój akcji. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy wcześniej nie czytałam Twojego bloga, ten rozdział był moim pierwszym, ale nie ważne, ze jest krótki strasznie mi się podoba. Od teraz będę czytała < 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :3 Ale powiem Ci, że lepiej chociaż przejrzyj kolejne, bo potem nie będziesz wiedzieć, o co chodzi. :P

      Usuń
  10. łoj, łoj coś się dzieje o.o Podobało mi się, seks przy AC/CD zawsze spoko <3 No i nie mam nic do zarzucenia... No, może poza tymi czułymi słówkami Mike'a, bo to mi do nich jakos tak nie pasuje :P

    OdpowiedzUsuń