niedziela, 12 sierpnia 2012

In The End: Rozdział IV

Hej,hej :3 Standardowo - dziękuję za opinie tutaj i na twitterze. Pisanie w takich "warunkach" to czysta przyjemność. No nieważne, wiem, że rozdziały są krótkie, i przepraszam za to, ale samo opowiadanie nie należy do najdłuższych, a nie chcę go znów aż tak szybko kończyć, dlatego ucinam na krótkie części. :)
____________________________________________________


No to tutaj mnie  zaskoczył. Nie wiem, co mam odpowiedzieć… To oczywiste, że  kocham. I nie chodzi mi o to, co zrobił i że się ukrywał. To mogę wybaczyć. Ale chodzi o mnie… Czemu nie przyszedł dzień wcześniej?! On wyznaje mi miłość, w końcu. A ja… mam mu powiedzieć, że… przed chwilą pieprzyłem się z jakimś obcym kolesiem. I w dodatku zostawiłem go po wszystkim bez słowa wyjaśnienia. Jak największy cham i dupek na świecie.   Jeny, w życiu mi tego nie wybaczy… Sam sobie tego nie wybaczę.  Ale gdy patrzę w  jego oczy, które z utęsknieniem śledzą moje usta, każdy ruch, żeby zobaczyć, kiedy w końcu mu odpowiem. To ja nie mogę inaczej.
- Mike, ja ciebie też kocham. Kocham cię, tak strasznie cię kocham – szepczę do niego.
 * * *
Wtulam się w jego ramiona, próbując ocenić, czy to wszystko naprawdę się wydarzyło. Mam wrażenie, że zagubiłem się między rzeczywistością a fikcją. Delikatnie szczypię się w rękę. A jednak. To wszystko jest prawdą. Mike naprawdę wrócił i powiedział, że mnie kocha. Niestety, nie jest tak kolorowo, jak by mogło być.  Znowu spieprzyłem. Nie mogę wyjawić mu, co się stało przed jego przyjściem. Jeżeli to co o mnie mówił, a także o uczuciach wobec mnie jest prawdą, to z pewnością go zniszczy. Dlatego muszę zostawić to za sobą. Mike nigdy się nie dowie. Co wydarzyło się w przeszłości, musi tam zostać. Nie pozwolę, by zniszczyło to nasze wspólne życie. Nigdy. Ten sekret zabiorę ze sobą do grobu.
Czuję jego usta na moich. To pozwala zapomnieć. Teraz  na pewno wiem, że skończyłem z tym co było. Liczy się tu i teraz. A teraz całuję mojego najwspanialszego chłopaka. Nagle dobiega mnie cichy płacz. To  nie Mike, niemożliwe. O nie…
- Więc to tak? – szlocha moja żona i zwraca się do nas z wyrzutem. – Jak długo to trwa, Chester? Jak długo oszukujesz mnie, co? Próby do nocy… Ja w to głupia wierzyłam! Pewnie pieprzyłeś się z nim! – wskazuje roztrzęsioną dłonią na Mike’a. – Jeny… W życiu bym o tym nie pomyślała, że zdradzisz mnie ze swoim najlepszym przyjacielem! Jak możesz… jak możecie stać tu, w tym domu, moim domu, i całować się na środku pokoju?! Tak bardzo chciałeś mnie zranić? Bo poprzednio za mało mi dokopałeś, prawda? Wiesz co, Chester? Nawet nie tłumacz się, nie próbuj. Jutro o tej porze ma cię tutaj nie być, rozumiesz?! W tej chwili dla mnie nie istniejesz – szybko wykrzykuje i wybiega z pokoju.
Opuszczam Mike’a i biegnę za nią, próbując zatrzymać, przeprosić, wytłumaczyć… Przecież to nie było tak! Nigdy nie uprawiałem z nim seksu. Może i chciałem, fantazjowałem o tym, ale nigdy nie doszło do czynów! Ale o tym Talinda już się nie dowie. Rozumiem, że cierpi, więc pozwalam jej odejść. Jaki zresztą ma sens zatrzymywanie jej? Po to bym mógł powiedzieć, jak mi przykro, a potem rzucić się w objęcia chłopaka… Żadnego sensu. Dlatego pozwalam jej uciec, w duchu żegnając się i dziękując za to, że przez długi czas była moją żoną, którą kiedyś kochałem. A teraz jak widmo oddala się ode mnie.  W zwiewnej koszuli nocnej i rozwianych włosach biegnie przed siebie, jakby chciała zostawić całą przeszłość, jak i mnie, za sobą. Żegnaj, Talindo.

                                                    * * *
Pięć miesięcy później


- Cześć, śpiochu – rzuca Mike na powitanie, całując mnie przelotnie w policzek.
Patrzę na zegarek. Jest 11:30, więc faktycznie, można uznać mnie za śpiocha.
– Dobrze, że w końcu wstałeś. Dzisiaj jest nasze święto!
Święto? Czyżbym zapomniał o jego urodzinach lub innej ważnej okazji do świętowania… Hmmm. Nie, niemożliwe. Patrzę na niego z lekkim zwątpieniem.
- Mam nadzieję, że to przez to, że dopiero się zbudziłeś i jesteś roztargniony, kolego. Dzisiaj jest nasza miesięcznica. Już 3 miesiąc wytrzymałeś u mojego boku. Należą ci się gratulacje  – oznajmia, udając patetyczną radość.
I nagle wybucham donośnym śmiechem. Jego widok… Siedzi na moim łóżku w glanach, ciężkiej skórzanej kurtce, włosy ma nastroszone… Ubrał  wyjątkowo buntowniczo jak na swój styl codzienny, a budzi mnie pocałunkiem i rzuca gatkę o miesięcznicy. Jak jakiś szczeniak z liceum do swojej pierwszej dziewczyny.
- Jak coś ci się nie podoba, to wychodzę – odpowiada z  oburzeniem. – Ale wtedy nie dowiesz się, co zaplanowałem na wieczór.
- Oj, Mike. Chodź tu, nigdzie cię nie puszczę – przyciągam go do siebie. – Tylko proszę cię, zdejmij te buty, bo mi pościel pobrudzisz – dodaję, uśmiechając się szeroko. – Przepraszam, że się śmiałem oraz że zapomniałem o naszym „wielkim” święcie – chyba wyczuł nutkę ironii w moim głosie, ale mimo to, kontynuuję. -  No to dalej, mów, co zaplanowałeś.
- Chaz, czy nie znasz definicji słowa niespodzianka? Nie powiem. Ale wiem, że ci się spodoba. Ale najpierw musimy porozmawiać. Potem ewentualnie uchylę ci rąbka tajemnicy.
Zgodnie z moją prośbą, ściąga buty, kurtkę i wchodzi do mojego łóżka. Ugniata czarną pościel tak, by zrobić sobie więcej miejsca. W duchu dziękuję za to, że hotel, w którym aktualnie mieszkamy ma tak duże posłania. Rozmowa brzmi poważnie, ale gdyby chciał mnie zostawić, to raczej nie gadałby nic o niespodziankach i przede wszystkim nie całował się ze mną w moim łóżku. Choć no cóż. Mike Shinoda bywa nieprzewidywalny…
- O co chodzi? Bo przyznam szczerze, że mnie wystraszyłeś – wyjawiam mu, co czuję.
- Oj, nie bój się. Gdybym chciał cię porzucić, na pewno nie obmacywałbym się z tobą w pokoju hotelowym, który wynajmujesz – uśmiecha się. Jak widać, mamy podobny tok myślenia. – Chodzi o to, że odkąd zostawiłeś żonę, mieszkasz w hotelach, szwędasz się tu i tam. A każdy potrzebuje swojego miejsca w życiu. Nawet ty, Chester.
Wzdrygam się na wspomnienie zostawienia Talindy. Nadal mam wyrzuty sumienia, ale w żaden sposób nie da się tego naprawić. Jedynie trzeba czekać do zakończenia sprawy rozwodowej.
- Do czego zmierzasz? – przerywam mu, gdyż kieruje mną ciekawość.
- Wiem, że jeszcze nie podjęliśmy decyzji, kiedy, i czy w ogóle, chcemy się ujawnić, ale tak bardzo cię kocham… Tęsknie za tobą w każdej sekundzie, gdy nie jesteśmy razem, a to, że mieszkasz, czy raczej koczujesz w okolicznych hotelach nie ułatwia sprawy – bierze głęboki oddech i kontynuuje. – Dlatego pragnę, byśmy zamieszkali razem. W zasadzie powiem ci to od razu. Kupiłem dom. Dla nas. Zaskoczony?
Zaskoczony, czy nie, ignoruję pytanie i z wielką radością całuję go prosto w usta. On, jakby nie wiedział, co to oznacza, nie odwzajemnia pocałunku. Ale mam to gdzieś.
- Mike! Naprawdę? To najwspanialszy prezent! Kocham cię. Nie wierzę w to… Proszę, powtórz.
- No to chyba jesteśmy współlokatorami! Tak, Chester, zamieszkamy razem – odpowiada, widać, że jest cały w skowronkach. Zupełnie jak ja. – Ale… co z ludźmi? Wiesz jaka jest prasa. Od razu zaczną się plotki…
Marszczy czoło, widać, że głęboko się zastanawia, co odpowiem. Widzę cień wątpliwości w jego oczach.
- Pierdolić to. Niech myślą, co im się żywnie podoba. Chcą plotek… Proszę bardzo. Ale wiesz co, Mike? Mam tego dosyć. Ukrywania się przez prawie pół roku, hoteli, pilnowania się przy chłopakach z zespołu. Kocham cię i nie boję się tego wyjawić nikomu. Powiedzmy więc wszystkim. Ot tak.
- Zrobimy to – czuję bijącą od niego radość. - Nawet wiem, kiedy i jak. To będzie niezapomniany dzień – mówi Mike i wtajemnicza mnie w swój plan.
_______________________________________________________

Takie nijakie jakieś. Znaczy w zasadzie nic z tego rozdziału nie wynika, ale musi być jakiś przerywnik. :) No nic, ładnie proszę o komentarze. :3 
PS Jadę do Bułgarii w piątek, więc będzie 12 dniowa przerwa. :<  Ale postaram się jeszcze jeden rozdział zamieścić przed wyjazdem.

11 komentarzy:

  1. No co tu dużo mówić? Jak zwykle świetne ;)<3 ~Sugar_Venom

    OdpowiedzUsuń
  2. doczekałam sie!
    kobieto, jak to nie wynika? żone zostawił! a wlaściwie ona jego, ale mniejsza o to :) kocham to opowiadanie, kcem więcej!

    tak wspominasz że to opowiadanie jest krótkie... mam nadzieje że nie skończysz twórczości na tym jednym? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeny, nie. Z chęcią będę pisać więcej, ale w roku szkolnym będę zawalona (zajęcia dodatkowe, 3 klasa-egzaminy), ale bardzo się postaram. :)

      Usuń
  3. Daj następny ! juuuż ! popieram bluemonster nie mów że nie wynika jak dużo wynika :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Chce więcej ! miłych wakacji w Bułgarii życzę :) to jest straszne jak wszystko tak fajnie się czyta i fruu nagle się urywa :( no me gusta

    OdpowiedzUsuń
  5. awwww, już jestem ciekawa w jaki sposób oni mają zamiar ogłosić swój związek światu. :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra jesteś kochana! Wiesz co myślę o tym..ale piszesz serio pięknie,nawet jeśli chodzi o to. @Eaty97 :D xo

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno, kocham Cię! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, fajnie, ja Ciebie też :3 Haha, serio dzięki :)

      Usuń
  8. podoba mi się <3 takie urocze, że będą mieszkać razem :3 tylko takie króóóótkieeeee

    OdpowiedzUsuń