czwartek, 22 sierpnia 2013

Weakness: Rozdział XI

Hello. Możecie być ze mnie dumni. Pierwszy raz od dłuższego czasu udało mi się zebrać i tak szybko dodać kolejny rozdział. :) A to wszystko dzięki twitterowi. :) Ale nie o tym. Chciałam wam podziękować, bo weszłam sobie w statystyki i mamy ponad 22tysiące wyświetleń, co mi się w głowie nie mieści. Ale jednocześnie mam prośbę - coraz mniej osób komentuje. Najpierw było was dużo, a potem się rozleniwiliście. Więc naprawdę proszę - jeżeli już tu jesteś - zostaw po sobie ślad. Nawet w postaci króciutkiego komentarza. Dla mnie każda opinia jest ważna. :)
______________________________________
Czym jest zdrada? Według najpowszechniejszego źródła, Wikipedii, jest to, w ogólnym znaczeniu, świadome i intencjonalne zawiedzenie zaufania danego przez osobę, która z tego powodu ponosi straty tudzież tak uważa. Zdrada jest zwykle moralnie potępiana społecznie. To wszystko zgadza się, ale brakuje jednej podstawowej informacji. Czemu nikt nigdy nie wspomniał, że po niej człowiek czuję się jak największy na świecie chuj? Że to boli tak, jakby ktoś w środku wypalał wnętrzności? Że gdy patrzy się w lustro, widzi się tylko popełnione błędy? Że mijając na ulicy ludzi, ma się wrażenie jakby każdy patrzył tak samo oskarżycielskim wzrokiem? Tego nikt nie dodał w definicji… A to to jest kluczową częścią zdrady.

Za każdym razem, gdy oglądałem jakiś film, czy czytałem książkę i pojawiał się ten wątek, zastanawiałem się: dlaczego? Czemu ludzie robią to, skoro  (być może pozornie…) są szczęśliwi? Wszystko im się układa, mają drugą połówkę. Lecz potem wkracza ta trzecia osoba. Czasami nie musi nic robić, ona po prostu jest. Swym zachowaniem, sposobem bycia nieświadomie prowokuje do popełnienia czynu, którego potem się żałuje. Czy tak było w moim przypadku? Czy Mike pociągał mnie od samego początku, a w jego urodziny to wszystko się skumulowało? Szczerze mówiąc, boję się odpowiedzi na to pytanie. I chyba nie chcę jej znać. Powód jest prosty, to dobije mnie jeszcze bardziej, chociaż gdzieś tam głęboko moja podświadomość krzyczy, jaka jest prawda. Choć w tym samym momencie moje serce wydziera się w niebogłosy z jednym prostym słowem – imieniem. Jake. Jake. Jake. I znowu pytanie, które przez ostatnie godziny nie daje mi normalnie funkcjonować. Dlaczego zaburzyłem mój idealny związek z chłopakiem, którego kocham, zdradzając go..?

Co jest w tym wszystkim najgorsze? Gdy uświadomiłem sobie, co się dzieje i jakie to będzie mieć konsekwencje – uciekłem. Nie ma żadnego bardziej żałosnego wyjścia z tej sytuacji. A jednak tak właśnie postąpiłem. Nie byłbym sobą, gdybym nie spierdolił wszystkiego całkowicie. Po prostu wyszedłem z pokoju. Bez słowa. Bez czynu. Bez wyjaśnienia. Zostawiłem Mike’a  samego z tym wszystkim. Dzisiaj, z perspektywy czasu, wiem, że powinienem zostać. Ale wtedy te wszystkie emocje skumulowane w mojej głowie nie pozwoliły mi na to. Więc wybrałem najprostszą opcję…

It's easier to run

Replacing this pain with something numb

It's so much easier to go

Than face all this pain here all alone

***

Minęła kolejna godzina. Sześćdziesiąt minut. Trzy tysiące sześćset sekund. Zmarnowany czas na  leżeniu na łóżku i zamartwianiu się, robieniu rachunku sumienia.  Zawsze, gdy się źle czuję i mam wyrzuty, dobijam się jeszcze bardziej. Bo wiem, że nie zasługuję na ani chwilę szczęścia. Jedyne co mogę teraz odczuwać to pustka. Pustka w postaci   braku myśli, braku perspektyw i braku  szacunku dla samego siebie. Czy kiedykolwiek to się zmieni? W tym momencie odpowiedź na pewno jest przecząca.

Dobiega mnie ciche pukanie do drzwi. Cholera, chyba przy śniadaniu wyraziłem się jasno, że nie chcę nikogo widzieć i że wszyscy mają mi dać święty spokój. Ale jak widać nawet o to w tej rodzinie nie mogę się doprosić.

- Mówiłem, kurwa, żebyście dali mi spokój – krzyczę, nie przejmując się konsekwencjami mojego języka, po czym raptownie otwieram drzwi.

- Przepraszam, ale mi nic takiego nie mówiłeś.

Nie wierzę. Odruchowo przecieram oczy, chcąc upewnić się, że to co widzę jest prawdziwe. Czy naprawdę przede mną stoi Jake z bukietem krwistoczerwonych róż – moich ulubionych kwiatów? I do tego z paczką moich ukochanych cukierków? Może to tylko sen lub jakaś chora fantazja… Wpatruję się w niego przez kolejne dziesięć sekund. Jest. Nadal stoi w miejscu, nie wiedząc zbyt co ma ze sobą zrobić  i dlaczego się tak zachowuję.

- Jake… - to jedyne co jestem w stanie z siebie teraz wydusić.

- Ches, przyszedłem tutaj, żeby cię przeprosić. Zachowałem się jak skończony idiota. Przesadziłem. Znasz mnie już bardzo długo i wiesz, że czasem najpierw mówię, a potem myślę. I tak też wtedy było. Kocham cię. Za bardzo cię kocham, żeby cię stracić przez osobę trzecią. Każdy ma prawo do przyjaźni, ty również. Ciężko mi to mówić, ale byłem naprawdę zazdrosny o tego całego Mike’a. Ale te godziny rozmyśleń i świadomość, że mógłbym cię stracić… To za bardzo bolało. Obiecuję ci, kochanie, że będę się starał jak mogę zaakceptować twojego przyjaciela. Albo chociaż nie być zazdrosnym. Dla ciebie zrobię wszystko – kończy mówić i podaje mi bukiet kwiatów wraz ze słodyczami.

Nie potrafię kontrolować tego, co się dzieje teraz. Łzy mimowolnie napływają mi do oczu. Szybkim ruchem wycieram je i staram się ogarnąć ze wszystkich sił. Przyjmuję prezent od Jake’a i odkładam rzeczy na biurko drżącymi rękoma.

-  Ja… nie wiem, co ci mam powiedzieć, Jake. To dla mnie za dużo… Nie umiem wyrazić odpowiednimi słowami… Cholera, nie umiem… - język zaczyna mi się plątać. Jak, do cholery jasnej, ma się powiedzieć miłości swojego życia, w dodatku po tych wszystkich pięknych słowach, które przed chwilą padły, że się ją zdradziło?! Jak ubrać w słowa tak okrutne zdarzenie...

- Nie musisz nic mówić. Kocham cię – przerywa mi chłopak, po czym zamyka moje usta pocałunkiem.

Nasze wargi łączą się w jedność. Moje oczy ponownie wypełniają się łzami. Czuję się jak pięcioletnie dziecko. Nigdy w życiu nie płakałem tyle co ostatnio. Dłoń Jake’a wędruje ku moim powiekom, delikatnie ścierając łzy. Odrywa swoje usta od moich i obsypuje pocałunkami mokre od łez policzki. Trwamy tak kilka minut. Gdy już oderwaliśmy się od siebie, ponownie wypełnił mnie po brzegi ból i uczucie pustki. Jednak gdy patrzę w jego tęczówki o odcieniu głębokiej zieleni, nie jestem w stanie zepsuć tej chwili. Nie umiem zdobyć się na odwagę, by opowiedzieć mu o tym, co się stało. W tym właśnie momencie uświadomiłem sobie, że może to skutkować jego utratą. A tego nie zniosę. Jestem pieprzonym egoistą…

- Kocham cię. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Wiem, że to brzmi tak, jakby wyjęto ten tekst z hiszpańskiej telenoweli, ale to prawda. Nie wyobrażam sobie tego, że mogłoby ciebie zabraknąć… - na koniec głos mi się coraz bardziej załamuje. To świadczy o prawdziwości moich słów.

Ponownie składam czuły pocałunek na ustach chłopaka, którego kocham. Myślami jednak jestem gdzie indziej. Dlaczego uświadomiłem sobie o mojej miłości do niego dopiero wtedy, kiedy powinienem go stracić?! Gdy już na niego nie zasługuję.

Póki co jednak chcę uciec od tego wszystkiego. W ramionach Jake’a zapominam o całym tym gównie, które mnie otacza.

16 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza?
    Fajnie, ale przejdźmy do rzeczy. Już wiesz, co mi się nie podoba: jedyną wadą jest długość. Ale cała reszta... to miód na moje serduszko. Początkowo zastanawiałam się, czy to na pewno Chester, ale wszelkie wątpliwości rozwiały się w momencie, kiedy zacytowałaś "Easier To Run". Jake nadal mi się nie podoba, nawet, jeśli miał (lub ma) odegrać jakąś ważniejszą rolę, nie bardzo obchodzi mnie jego osoba,ale ja jestem tendencyjna i myślę o Bennodzie jako czymś, czego nie powinno się rozłączać. "Dlaczego uświadomiłem sobie o mojej miłości do niego dopiero wtedy, kiedy powinienem go stracić?!" - czy to ma oznaczać, że ta akcja z Mikey'owymi urodzinami to był tylko mierny teatrzyk?
    Mam nadzieję, że wszystko się wkrótce wyjaśni, a na razie życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam,
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. haha, okej, jestem dziwna, ale ja lubię Jake'a ;p pewnie, Mike to Mike, ale wiesz, jest słodki, więc Chaz pewnie będzie miał problem z zerwaniem z nim... (czego już się nie mogę doczekać!)
    szkoda mi trochę Mike'a, bo teraz pewnie jego relacje z Chesterem staną się trochę napięte, ale przez to będzie ciekawie ;d
    w sumie dawno Ci już nie pisałam, że lubię Twój styl, więc teraz to napiszę, co mi tam ;p
    haha właśnie mi się przypomniało, jak z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnych rozdziałów ite
    (tak, musiałam wtrącić coś, co całkowicie odbiega od tematu)
    nie mam już chyba nic do dodania (widzisz, Twoja świetność odbiera mi mowę), więc to by było na tyle :)
    pisz tak dalej, sweetie x

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww... Jakie normalnie: TRUDNE SPRAWY! :P
    Dopiero po zdradzie Chestera, Jake przybywa i robi się z tego jedno wielkie bagno, z którego z każdą chwilą coraz trudniej się wydostać.
    Kocham Twoją twórczość i zawsze będę czytać Twoje dzieła, także na mnie możesz zawsze liczyć w 100 % .
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i bieg wydarzeń. Życzę dużo weny, kochana! <3

    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste! Szkoda ze takie krótkie. Czekam na następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział strasznie krótki, dlatego bardzo rozpaczam :c no i nie było w nim Mike'a no i ogólnie trochę się skomplikowało. znaczy, no. szczerze? myślałam, że Chaz zerwie z Jake'iem, albo Jake z Chesterem i będzie z Mike'iem. znaczy, nie zrozum mnie źle, lubię Jake'a, no ale BENNODA xd
    ogólnie rozdział strasznie poruszający, bo AWWW, jacy oni słodcy. te wspaniałe wyznania miłosne *-*
    dobra, czekamy ja rozwój akcji. tym razem nie nawalę i postaram się być pierwszą komentującą xd
    WENY : d

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo to Chaz się wkopał. I to nieźle. Kurczę, biedny Mikey:( Ja sobie myślałam już, że z Jake'em będzie koniec, a tu bam:D Aleś zaplątała kobieto, nie wiem co ty wymyślisz dalej:D Jestem bardzo ciekawa! Szkoda tego Jake'a, ale niech Chazzy zabiera kuper do Shinody:D Rozdział świetny! Nadrobiłam u ciebie zaległości z resztą, więc powinnam już regularnie komentować, tylko mnie informuj na Twitterze, jeśli możesz:)
    Pozdrawiam i życzę weny!:)
    PS- Dzięki za info o nowym!:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co o tym myśleć... Z jednej strony szkoda mi Mike'a, z drugiej cieszę się, że Jake jest taki kochany... Jednak chyba najbardziej powinno mi być żal Chestera. To on się wkopał i nie wiadomo kiedy się wykopie albo czy w ogóle to zrobi...
    W każdym bądź razie rozdział był bardzo uroczy. Uwielbiam taki słodkie rzeczy i żądam więcej takich scenek :3
    Weny i weny i weny życzę!
    XoXo

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem przyzwyczajona, że czytam już stare opowiadania i nie muszę czekać na kolejne rozdziały. No cóż - tym razem jest inaczej! Nie mogę się doczekać.. Kobieto, działaj! CZEKAM, PAMIĘTAJ!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm, ten anonim wyżej to ja. Postanowiłam założyć konto i spróbować swoich sił w pisaniu Bennody. Nie wiem, czy nadaje się do czegokolwiek, a widzę, że ty możesz mi troszeczkę pomóc. Zapraszam do siebie, może cię troszkę zainteresuję? :) No tak! A twoje opowiadanie po prostu wymiata, czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  10. No więc może zacznę od tego, że kocham twoje opowiadania i przeczytałam wszystkie w jeden dzień . A teraz takie moje zażalenie -Dlaczego Chester nie jest jeszcze z Mike'm ? . No ja nam taka nadzieje, że będą razem bo jak nie to ... Nie wiem co ale coś wymyślę . No i na koniec do rzucę jeszcze, że ja od nie dawna tez piszę opowiadania i czy byłabyś tak miła i oceniła moją prace ? Jeśli nie to trudno .Powodzenia i weny życzę . http://so-numb.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Troszkę to trwa, jak nic się nie pojawia, nie neguję cię za to, ale wpadłam, żeby poinformować, że nominowałam cię do Liebster Blog Award :)
    Więcej szczegółów w zakładce "Nagrody" :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ej no kurwa.
    Czemu zawiesiłaś bloga? Jezus. Napisz chociaż jakiś komentarz. Poinformuj nas, że żyjesz, że kochasz Linkin Park, że kochasz swoich fanów. Błagam.
    Napisz chociaż kropkę, przecinek, błagam.
    I znowu w mojej głowie pojawia się pytanie.
    "Czemu najlepsze blogerki, z cholernym talentem i pasją, kończą blogi?"
    Tak w połowie historii, bez wyjaśnienia i to w momencie, kiedy najbardziej wyczekuje się rozdziału.
    Proszę, napisz nowy rozdział.
    Wiesz co? Już niedługo minie rok, jak nic nie piszesz.
    Myślisz pewnie, że nikt już nie czeka, że już za późno, aby przeprosić, spiąć dupę i napisać.
    Ale tak nie jest XD
    W chuj osób czeka, aż kurwa wznowisz bloga.
    Ty może serio nie żyjesz!?
    Kurwa, to przykre.
    XD
    Zaraz jeszcze raz "przelece"(bez skojarzeń muminie) Twojego bloga i zobacze, czy jest z tobą jakiś kontakt.
    No to ten tego.
    To pozdrawiam, życzę weny, pa!
    Oczywiście jeśli żyjesz, biedaku XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję. I dziękuję. Bo owszem, myślałam, że nikt już nie czeka. A tu taka niespodzianka. Wiele się u mnie zmieniło. Wypaliłam się pisarsko. O blogu pamiętam i czasem zaglądam. Ale żeby coś napisać nie mogę się zebrać, ale obiecuję Ci i wszystkim, którzy o mnie pamiętają, że kurwa dokończę tę historię, bo pomysł mam dawno przemyślany.
      A mojego bloga możesz przelecieć jak tylko i kiedy tylko chcesz :))
      Niezalogowana qa

      Usuń
    2. c:
      Trzymam Cię za słowo.

      Usuń
  13. Nie wiem czy mogę, bo dawno tu nikogo nie było. No, ale.
    Natrafiłam tutaj przypadkiem.
    Przypadkiem jakich wiele.
    I pierwsze co spostrzegłam, to szablon.
    Długo się w niego wpatrywałam.
    I muszę stwierdzić, że jest cudowny.
    Naprawdę.
    Jeszcze takiego nie widziałam.
    Ukradłbym ci go, jakbym potrafiła i gdyby mój blog też był o Bennodzie xD
    Potem przyszła kolej na treść.
    Co tu dużo mówić.
    Podoba mi się, ale nie tak, jak podoba się komuś bluzka w sklepie, czy reklama w telewizji.
    Tak inaczej.
    A początek tego rozdziału na długo pozostanie mi w pamięci.
    Powiem, że czekam na następne - z ogromną niecierpliwością.
    I na zapewne powrót weny z Twojej strony.
    Zapraszam do siebie we-are-a-broken-people.blogspot.com
    I jeżeli mogłabyś, powiadom mnie tam o powrocie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń