czwartek, 8 listopada 2012

Love or Hate? : Rozdział I

Jeej, patrzcie, co dla Was mam. Stwierdziłam, że muszę coś napisać. Szczerze mówiąc, zrobiłam to nieco na siłę, ale wiem, że w przyszłym tygodniu nie dałabym rady, bo mam olimpiadę i próbne egzaminy, więc odpada, a potem wyjeżdżam. Więc spięłam się i napisałam przed chwilą krótki rozdział. Z góry przepraszam, jest on trochę nieogarnięty, ale mam nadzieję, że przebrniecie. I tak poza tym to do razu mówię, że w tym krótkim opowiadaniu zmieniam nieco ich życiorysy. Żeby nie było potem, że nie znam zespołu. To wszystko po prostu sobie wymyśliłam w ten sposób. I ostatnia rzecz - będę się starać  pisać w trochę innej stylistyce, mniej patetycznie i mniej uczuciowo, w końcu nie wszystkie opowiadania muszą być tragiczne. Okej, koniec gadania. Zapraszam do czytania. :)

___________________________________________________________

Everything you say to me
Takes me one step closer to the edge
And I'm about to break
I need a little room to breathe
'Cause I'm one step closer to the edge
And I'm about to break

- To był niezapomniany wieczór! Jesteście niesamowici, dziękujemy! – krzyczę jak najgłośniej tuż po zakończeniu finałowej piosenki.
  Co kocham w byciu muzykiem, pewnego rodzaju gwiazdą? Publiczność. Ona dodaje skrzydeł. Niezależnie, jak dobry byłby zespół, bez tego, pozostaje w cieniu. Uśmiecham się w stronę publiki, w duchu dziękując, że jestem takim szczęściarzem, że mój zespół nie jest w żadnym cieniu. On lśni niczym gwiazda. A to wszystko dzięki tym ludziom. Macham im  radośnie na pożegnanie. I wtedy nagle czuję, że ktoś zarzuca na mnie swoje ciężkie ramię i lekko przytula. No tak, któżby inny, jak nie ten kretyn. Gdybym nie był przed tysięczną publicznością, dałbym mu w twarz, przysięgam. A tak to stoję, uśmiechając się idiotycznie koło niego. Niby się lubimy i wszystko jest okej. Ba, żeby tylko! Według niektórych się kochamy, a nawet pieprzymy. Wierzcie lub nie, ale natknąłem się nie raz na opowiadania z „nami” w roli głównej. O nie, wstrząsam się na samą myśl o tym i próbuję wyrzucić z głowy ten obraz…  Coś niemożliwego. Niektórzy fani to naprawdę mają coś z głową.
  Okej, ale nie pora na rozważania. Powoli oddalam się od Mike’a i ostatni raz spoglądam na publikę i  żegnając się krótkim gestem, schodzę ze sceny tuż za Dave’m.
  Tak bardzo chciałbym teraz jechać do domu. Co z tego, że do pustego, gdzie nikt na mnie nie czeka. Ale mógłbym przynajmniej odpocząć od tego ciągłego zgiełku i od pewnej osoby…
- Chezy! Tu jesteś, zszedłeś ze sceny tak szybko, że nawet nie zauważyłem. Dalej, jesteś gotowy? Zbieramy się już, taksówka czeka – informuje mnie Shinoda.
  I po marzeniach koniec. Nigdzie nie pojadę, ani nie odpocznę. Ale obiecałem. Dla Brada mogę to zrobić. Najwyżej po kilku kolejkach ulotnię się, mówiąc, że nie najlepiej się czuję.
- Idę – odpowiadam i  biorąc ze sobą jedynie portfel, podążam za nim do samochodu, czekając tylko, kiedy w końcu ten dzień dobiegnie końca.

***

- I ona wtedy uciekła, czaicie? Powiedziała, że mam się odpierdolić i uciekła – Joe próbuje opanować śmiech, ale nie wychodzi mu to, mimo że to ze swoich własnych żartów się śmieje. – Mike, polej jeszcze kolejkę, proszę cię – przy tym zdaniu natomiast zachowuje powagę. No tak, jeżeli chodzi o alkohol… to już coś innego.
  Powoli pocieram skronie, chcąc pozbyć się mroczków przed oczyma i zyskać ostrość widzenia. Ale nie, to chyba niemożliwe. Za dużo wypiłem. Bałem się, że będzie źle, ale w zasadzie… Nie oszukujmy się. Przy wódce na imprezie z bliskimi przyjaciółmi, nie licząc jednej osoby, nie może być nudno.
- Chaz, dolać ci? – słyszę donośny głos Rob’a, który wybudza mnie z zamyślenia.
  Nie powinienem już pić, wiem, że zaraz przekroczę już cienką granicę… Ale… Jestem trzydziestopięcioletnim facetem bez żony, dzieci i zobowiązań, więc chyba nie ma żadnych przeszkód do dobrej zabawy.
- Pewnie, na co czekasz?! – odpowiadam entuzjastycznie.
  I sytuacja ciągle się powtarza: „Polać ci?” ;  „Jasne”. Przy dziewiątym razie straciłem rachubę. W zasadzie nic już nie ogarniam. Patrzę na stół. Jest brązowy. Haha, brązowy! Kolor stołu mnie śmieszy! Tragedia. Chłopacy są w podobnym stanie, Joe dorwał talerze po wcześniej zjedzonych posiłkach i bawi się w DJ’a. Rob, Brad i Dave grają w pokera przy stole obok, wyzywając się co chwilę od chujów i ciot, gdy któryś  przegra. Najlepsze jest to, że jest to rozbierany poker. Chociaż dopiero co zaczęli. No i póki co  tylko dwoje z nich straciło jakąś część garderoby. A Mike? Właśnie, gdzie on jest? Rozglądam się po sali w  lokalu, który wynajęliśmy na wyłączność. Przyciemnione szyby, oświetlony parkiet… Jest to  duże i  ekskluzywne miejsce zachowane w nowoczesnym stylu.  W powietrzu czuć woń papierosów palonych raz za razem. O, widzę go. Świetnie, zawsze jak o nim pomyślę, nagle zjawia się. Idzie do mnie, chwiejąc się na boki, z kolejną flaszką w ręku.
  Chociaż w tej chwili, prawdopodobnie przez to, że jestem wstawiony, nie czuję zła czy nienawiści. Widzę tylko mężczyznę, który chce się dobrze bawić i szuka do tego towarzystwa. Zauważył, że go obserwuję. Skinął na mnie ręką i pokazał na butelkę. W zasadzie czemu nie? Potakuję i tym samym daję zgodę pół-Japończykowi, by do mnie dołączył.
  Nie wiem, ile czasu minęło. Nie wiem  już nic. Straciłem  poczucie czasu i rzeczywistości, zresztą mój towarzysz tez. Wiem  tylko to, że reszta zespołu gdzieś się zmyła, a ja i Mike nadal siedzimy i żartujemy, śmiejemy się. No cóż, jesteśmy w takim stanie, że nie jest to dziwne, ale mimo wszystko, gdzieś w duchu, w podświadomości czuję dezorientację, dlaczego spędzam z nim czas i w dodatku się dobrze bawię… Ale nie. Stop! Chester, jesteś człowiekiem, masz prawo się zabawić, zapomnieć o trudnych sprawach, problemach – upominam sam siebie.
  Przegadaliśmy – mam na myśli pijackie rozmowy o życiu – chyba kilka godzin. Zapomniałem już nawet, dlaczego wcześniej byłem na niego taki zły. Przecież… jest on świetnym facetem. Może z pozoru wydaje się być zakochanym w sobie dupkiem, ale to nieprawda. Wystarczy z nim porozmawiać, wysłuchać go. To ciekawy człowiek.  Bardzo zabawnym przede wszystkim. Odkąd zacząłem z nim dyskutować, nie przestaję się śmiać z „shinodowych” wywodów.
  I wtedy, na jedną, krótką chwilę nasze spojrzenia spotkały się. Oboje przestaliśmy się śmiać, po prostu zastygając w ciszy, patrząc sobie w oczy. Mimo że ledwo widziałem i kontaktowałem, to i tak teraz dostrzegłem piękno TYCH oczu. Niesamowite, głębokie, porywające… Nie możesz odwrócić spojrzenia, one hipnotyzują. I nagle, nie wiedząc, co się dzieje, poczułem że jego usta delikatnie zbliżyły się do moich. Ledwo musnął mnie wargami, a i tak wywołał dreszcz emocji. Poczułem ich smak. Alkohol i limonka. Poczułem jego zapach. Intensywna woda po goleniu i lekki perfum. On pocałował mnie jeszcze raz. Teraz to Mike, chce zasmakować moich ust. Lekko przejeżdża językiem wzdłuż warg. Słyszę cichy jęk rozkoszy. Teraz to ja  przejmuję inicjatywę. Chwiejnym krokiem przybliżam się do niego, by skrócić dzielący nas dystans. Chwytam go za barki, przybliżając do siebie. Wplatam ręcę we włosy i napieram ustami mocniej, zachłanniej. On nie stawia oporów. Wręcz przeciwnie – z taką samą siłą odwzajemnia pocałunek, gładząc mnie po szyi. Cała nienawiść odeszła. Zamieniła się w żądzę, podniecenie. Jest tylko tu i teraz.  Nic innego się nie liczy. Po prostu pragnę go. Tak bardzo.

___________________________________________________________

Wiem, wiem. Nadal nie wyjaśniłam, co stało się, że Chaz tak nienawidzi - czy też nienawidził - Mike'a. Ale w kolejnym wszystko się wyjaśni. Potrzebowałam po prostu tej akcji do dalszej części.

20 komentarzy:

  1. O. MÓJ. BOŻE! Spodziewałam się bardziej dalszych wywodów jak to Chaz nienawidzi Mike'a, ale zaskoczyłaś mnie takim obrotem spraw! Oczywiście całkowicie pozytywnie! No, nie spodziewałam się! I mam nadzieję, że od tego pocałunku będzie już jedynie lepiej między tą dwójką :D
    Dużej weny życzę i czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, wciągnęłaś mnie, nie powiem! Dziewczyno dodawaj natychmiast kolejny rozdział. Błagaaam!:D
    A tak na marginesie to zapraszam również na nowego bloga, prowadzonego przeze mnie i moją koleżankę:)
    www.linkin-park-soldiers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. eriwskjocrekwusdjchfekirswhdcbikweusjd *-* Dziecko wielbi, dziecko kocha, dziecko oddaje pokłony!
    To jest boskie! Myślałam, że oni się tam dalej bd kłócili czy coś, ale nie! A przynajmniej nie w tym rozdziale, bo coś mi się wydaje, że w następnym, wrócą do starego porządku rzeczy :D
    Rozumiem Cię, też mam próbne testy -.- A rozdział dodać bym chciała ;_; No ale mam już połowę, więc może się uda. Jak na razie, czekam na Twój :3 Życzę weny *-* :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Niespodziewany obrót akcji, I like it. Jestem jedną z wielu, którą ciekawi, dlaczego Chester pała taką nienawiścią do Mike'a, ale zapewne wszystko wyjaśni się w kolejnych odcinkach. Dzięki za informowanie mnie na twitterze, ale nie musisz tego robić, bo Twojego bloga sprawdzam średnio co dwa dni ;) tak, jestem uzależniona od Twoich opowiadań, pięknie piszesz...
    / twitter.com/fakeheaven

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeny, dziękuję :) To spoko, nie będę :D Zresztą robię taki spam, że trudno nie zauważyć XD

      Usuń
  5. Ooo, to ciekawy obrót sytuacji ;D Zaczyna się właściwe Bennodowanie ;> Chociaż byli narąbani, więc kto wie, czy w ogóle będą pamiętać, że coś takiego zrobili ^^ No to czekam na następny, żeby się dowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No to powiem Ci,że też mnie zaskoczyłaś. Tylko sama nie jestem pewna czy pozytywnie, czy wręcz przeciwnie. Z jednej strony ten ich pocałunek, aż mój bennodo-fan gdzieś tam w środku skacze z radości i robi wielkie "awwwwww", a z drugiej strony... za szybko jak dla mnie, już w pierwszym rozdziale takie akcje? Nie zrozum mnie źle, bo ja je bardzo lubię i w ogóle, uważam, że cała ta sytuacja jest niesamowicie dobrze napisana, ale i tak wydaje mi się, że to za szybko. Tutaj Chazzy nam opowiada, że tak bardzo nienawidzi Shinody (i stawiam sobie dwa pytania - 1. JAK MOŻNA NIENAWIDZIĆ SHINODY?! XD 2. Czemu?) a tutaj wystarczy, że trochę się narąbie i już chłopak przechodzi do rzeczy. ^^
    Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń, uwielbiam twoje historie i to, jak piszesz, więc pozostaje mi tyko czekać na wyjaśnienie tej nienawiści pana Benningtona. ^^
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, akcja toczy się szybko, może nawet za szybko. Ale jak kiedyś pisałam, to miałbyć oneshot, ale go rozbudowałam do kilku rozdziałów, stąd ten pośpiech. :D Trochę przeskoczyłam z tej całej nienawiści w pożądanie, no ale co alkohol robi z człowiekiem... ^^ Obiecuję, że wszystko się wyjaśni. Tylko chciałam jeszcze trochę potrzymać w niepewności. :) I jak się okaże w kolejnym, końcowa akcja tego rozdziału jest potrzebna do wyjaśnienia tej całej nienawiści. Ale bardzo dziękuję za szczerą opinię, takie najcenniejsze :)

      Usuń
  7. Totalnie się nie spodziewałam! Na początku jak to Chaz myślał/mówił o tym, że z chęcią by go uderzył, gdyby nie tysiące fanów, to sobie myślę: "No pięknie, nie wiem czy będzie coś tu z Bennody, skoro on go aż tak bardzo nie trawi -.-" A tu co?! Niespodzianka! Nie wiem czemu, ale też wywołałaś uśmiech u mnie na twarzy, jak czytałam o Joe, udającym DJ'a (akcja z talerzami wręcz genialna) i Dave'ie, Rob'ie i Bradless'ie wyzywających się od ciot i chujów, ahaha. Boskie po prostu. Druga sprawa, to strasznie krótko! Wiem, że nie powinnam narzekać, bo dodałaś przed terminem, za co jestem Ci strasznie, ale to strasznie wdzięczna, ale mimo to! Domagam się zdecydowanie więcej - serio, nie żartuję xd
    Mi tam nie przeszkadza szybki rozwój akcji, bo wiadomo jak to jest, jak jest się tak pijanym xd
    Uwielbiam już to Twoje nowe opowiadanie i dziękuję, że tak szybko się z nim pojawiłaś! Po prostu kocham :d
    Pozdrawiam i czekam na coś nowego!
    PS: Kiedy zobaczyłam, że mam nowy komentarz to w duchu było tylko "błagam, niech to będzie QueenAnna z nowym rozdziałem!" ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, słodko :) Cieszę się, że ktoś czeka na dalsze części :D
      Haha, no wieem, ale moją tendencją jest to, że piszę krótkie rozdziały, jakoś nie umiem robić długich i sensownych opisów, ale postaram się. :)
      Teraz lepiej mi powiedz, kiedy kolejny u Ciebie, bo czekam i czekam? :D

      Usuń
    2. Ucieszysz się, jak powiem Ci że jutro? xd Wiesz, pewnie ludzie mnie zabiją, po wpadł mi do głowy pomysł, do tego chęć, by napisać troszeczkę w innym stylu i wyszło nieco chaotycznie, ale nawet jestem w jakimś tam stopniu zadowolona. Mam skończony "szkielet". Jutro dodam kilka opisów i opublikuję xd
      Wiesz, ja tam nie narzekam, bo piszesz bosko, więc nie ma się do czego przyczepić, jednak wolałabym od Ciebie dłuższe rozdziały, po to by dłużej czytać i dłużej się rozkoszować ;3
      Więc, chyba do jutra ;d Czekam zdecydowanie na rozdział drugi, bo muszę wiedzieć, co Chester odpieprzy - bo znając jego, to coś odwali xd

      Usuń
    3. Ucieszę i to jak *____* :3 Nie wiadomo, czy zabiją. Na pewno będzie dobre, nie nastawiaj się krytycznie. :D
      No wiem, wiem. Więc tu i teraz obiecuję, że kolejny będzie dłuższy.
      No tak, jeszcze nic nie ruszyłam z 2 ale możesz być pewna, że wiele rzeczy się wyjaśni i Chaz jak zawsze zachowa się 'po swojemu'. ;)

      Usuń
  8. pierwszy pocałunek jest moim ulubionym momentem w każdej Bennodzie ;3 serio, moment, kiedy uświadamiają sobie, że czują coś więcej... ;d tak tak, wiem, że Chaz jeszcze niczego sobie nie uświadomił, ale domyślam się, że niedługo to zrobi, skoro ma być krótkie opo ;> i po tym wstępie liczę na szczęśliwe zakończenie ;d zapomniałam dodać, że całość jest CUDOWNA, ŚWIETNA i w ogóle <3 no to chyba tyle, pisz dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. mwah, dobra, to było śmieszne i takie całkowicie inne od tamtego opowiadania. w sumie to chyba bardziej to mi się podoba bo jest takie luźno pisane, nie mówię, że tamto było złe, ale kiedy w życiu realnym emocje i dziwne wydarzenia otaczają mnie z każdej strony to ja później wolę coś luźniejszego poczytać. okay, no rozdział świetny i nawet sie pocałowali. ciekawe czy na drugi dzień będą cokolwiek pamiętać czy wrócą do nienawidzenia się. w sumie Chester wróci.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, chciałaś żeby Cię informować o nowych notkach na: www.linkin-park-soldiers.blogspot.com. Ok, będę informować Cię na blogu i proszę również, abyś i Ty nas informowała o nowościach u Ciebie:D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, dziękuję :D W takim razie też Was będę na Waszym blogu informować. :)

      Usuń
  11. Rozdział jedenasty już jest, więc zapraszam :d
    [i-am-about-to-break]
    A także pozdrawiam i życzę weny na rozdział drugi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oż jacież pierdzielę! (Nie dosłownie... :P) Dawaj dziewczyno dalej! Liczę na jakąś ciekawą scenkę w następnym rozdziale :D No i mam nadzieję, że dodasz bardzo szybko, bo nie wytrzymam :D Kocham, kocham i jeszcze raz kocham <3 Wybatrz, za taki...Hm...Nieporadny komentarz, ale zaniemówiłam xD Szczególnie ostatnia scenka dała mi do myślenia :D W sensie wyobrażania sobie, co będzie dalej :D Pisz, bo świetnie ci to wychodzi <3

    OdpowiedzUsuń
  13. HAHAHHA, rozwaliłaś mnie tym XD domyśliłam się, że niedosłownie :D Dziękuję, a widzę, że Ty piszesz Frerarda, czasem też czytam, więc wpadnę na pewno. :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Dupo , pisze dalej bo czekam ;p . Wiem , że na pewno jarasz się koncertem , ale znajdź chwilkę czasu :*

    OdpowiedzUsuń