Jest 23:30. Stoję na scenie. Przede
mną rozpościera się widok na publiczność, gdzieniegdzie rzucają mi się w oczy
banery z nazwą naszego zespołu. Czuję
energię tych wszystkich ludzi, którzy z całych sił wykrzykują: „Linkin Park”. Oślepia mnie blask reflektorów. Koło mnie Mike. Jak zawsze uśmiechnięty
śpiewa swoje partie piosenki. Uwielbiam na niego patrzeć, gdy ze skupieniem,
które można wyczytać z jego twarzy,
biega po scenie, energicznie wymachując dłońmi. Potrafi stworzyć tak cudowną
atmosferę na scenie, jak nikt inny. Naprawę cieszę się, że trafiliśmy na siebie
wiele lat temu i że razem jesteśmy w zespole. To niesamowite. Nie wiem, czym
sobie zasłużyłem na tak wspaniałe życie… Choć czasem sądzę, że to, co dzieje
się teraz jest odkupieniem wszystkich krzywd, które wyrządzono mi w
przeszłości. Czasami te mroczne wspomnienia nawiedzają mnie, niezależnie gdzie
jestem i co robię. Boję się, że to będzie problem na tle psychicznym. Jest ze
mną coraz gorzej. Nie potrafię nad tym
zapanować, mimo że naprawdę próbuję. Lecz co, do cholery, mam zrobić?! Stoję na
scenie, czekając na swoje wejście w „Bleed It Out”, a nagle przed oczyma
pojawiają mi się migawki, gdzie
bezbronny siedmiolatek zostaje wykorzystany seksualnie. To mnie naprawdę przeraża. Choć jest jedna rzecz, która zawsze poprawia
mi humor i oddala całe zło świata. Właśnie jego uśmiech. Mike patrzy na mnie
tak, jakby wiedział o czym znowu myślę i co nie daje mi spokoju. Dzięki niemu
to wszystko znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To najlepszy przyjaciel, jakiego kiedykolwiek
miałem. Wiem, że nikogo tak dobrze sprawdzającego się w tej roli nie
znajdę. Wymiana spojrzeń i już
odstresowany zaczynam śpiewać. Co ja bym bez ciebie zrobił, Mike..?
* * *
- To było świetne! Ta energia, sposób w jaki przyjęli kawałki
z nowej płyty. Bałem się tego, ale daliśmy radę! Zdecydowanie jeden z najlepszych koncertów na trasie! Idziemy się zabawić? - zapytał się mnie przyjaciel.
- Jasne! Ale co z chłopakami? – odpowiedziałem.
- Nie martw się, to już duzi chłopcy. A tak serio to oni
wracają już… Nie wiem, jak ty, ale ja nie mam nastroju na stanie w korkach,
żeby w środku nocy dojechać do pustego domu. Choć, Chaz, urządzimy sobie męski
wieczór. Trzeba oblać sukces trasy! – namawiał mnie przyjaciel.
- A co mi tam, masz rację! Trzeba się odprężyć, a trochę
alkoholu i zabawy nikomu nie zaszkodzi!
Ale potem zacząłem się zastanawiać. Człowieku, miałeś
problemy z piciem… Obiecałeś sobie, że nadal będziesz z tym walczył. Ale z
drugiej strony, co może się stać? Nie jestem już gówniarzem, który myśli tylko
o tym, żeby się najebać. Zresztą to pomoże zapomnieć. Dlatego też ruszyłem z
wysoko uniesioną głową za Shinodą. Wędrując przez spowite aurą tajemniczości
uliczki LA, popijaliśmy sobie wódkę i rozmawialiśmy. O wszystkim i o niczym za
razem. Po jakimś czasie zwątpiłem, gdzie
jesteśmy.
- Chłopcze, gdzie ty nas prowadzisz? – zapytałem go.
- Chaz, spokojnie, nie ufasz mi? – zadziornie odpowiedział.
Po jakiejś godzinie marszu doszliśmy. Przede mną rozciągała
się piękna kalifornijska plaża z zapierającymi dech w piersiach widokami, które
na pewno rewanżują długą drogę.
- Zamknij oczy i nie podglądaj – nakazał mi Mike.
Myślałem, że już jesteśmy i to wszystko. A mój pół-Japończyk
jak zawsze potrafi zaskoczyć. Ciekawe co za niespodziankę szykuje.
- Już się boję. Skąd mam wiedzieć, czy mogę ci ufać… że jak zamknę oczy, to ty nie zepchniesz mnie
z jakiejś skały. Może pobijesz, połamiesz kończyny i przebierzesz mnie za
transwestytę, wbrew mojej woli…
- Haha, ta jasne,
kolego. Chyba alkohol nieźle ci namieszał w główce. Ale wiesz co! Najlepiej na
sam koniec to ja cię zgwałcę. I jeszcze nagie foty porobię i będę bogaty,
człowieku!
Obaj spojrzeliśmy na siebie i przestaliśmy się śmiać. Czuję
wszechogarniającą falę wspomnień, która ciągnie mnie powrotnie na dno.
- Chester, przepraszam. Cholera jasna jestem totalnym
kretynem. Jeny… Proszę cię, spójrz na
mnie. To miał być tylko kretyński żart, ja zapomniałem. Nie miałem NIC
konkretnego na myśli. Przepraszam, naprawdę.
Ja wiem, że on nie chciał. Jest przecież jedną z najbliższych
mi osób i nigdy nie skrzywdziłby mnie celowo. Ale ja nie wiem, co się ze mną
zaczęło dziać. Czuję się, jakbym popadł w jakąś depresję. Jeny, oby nie to… Ledwo
mogę oddychać, głowa mi pęka, myśli kołują , czuję w ustach smak alkoholu,
który wcale nie pomaga, wręcz przeciwnie, przypomina błędy przeszłości.
Zaczynam się trząść. Czuję się jak gówno, mimo wszystkich sukcesów, życia
rodzinnego, przyjaciół, jestem jedną wielką pomyłką. Nigdy wcześniej się tak
nie czułem. Cholera jasna, co się dzieje! I to wszystko przez durny żart?! Kilka
pieprzonych słów!
I wtedy poczułem jego silne ramiona obejmujące. Czuję zapach
jego perfumów oraz lekką woń wypalonych przed chwilą okazjonalnie papierosów
unoszącą się w powietrzu. Słyszę jego ciche szepty, mówi mi, że wszystko będzie
dobrze, jak bardzo mu przykro. A ja? Odwzajemniam uścisk i zaczynam płakać.
Płakać tak, jak nigdy wcześniej. Pamiętam, że gdzieś wyczytałem, że płacz jest
potrzebny, rozładowuje napięcie i potem będzie lepiej. Mam nadzieję, że to
prawda.
Nie mam pojęcia, ile czasu spędziłem w objęciach Mike’a. Już
nawet mnie nie obchodzi, co niecodziennego przygotował. Czuję się tak, jakby
wszystko inne zanikło. Jestem tylko ja. Moje cierpienie. I przyjaciel, ten
najbliższy sercu. Nie wiem, co bym bez niego zrobił.
Po bodajże paru godzinach czuję się lepiej.
- Przepraszam, Mike. Ja nie wiem, co się ze mną dzieje… Ja…
Naprawdę nie chciałem zmarnować ci tak pięknego wieczoru – spoglądam na niego
ze skruchą. - Powinieneś wracać do chłopaków. Oni na pewno zapewnią ci lepsze
towarzystwo… Marnuję tylko twój czas, użalając się nad sobą. Najgorsze jest to,
że inni cierpią bardziej ode mnie, żyją w nędzy, nie mają co jeść, pracują
niewolniczo. A ja? Jestem nikim. Nie potrafię docenić tego, co mam i ciągle
zagłębiam się w to, co było. Nie
zasługuję na twoje towarzystwo. Ani przyjaźń. Proszę, wybacz mi – wyszlochałem do niego.
- Już dobrze, Chester. Nigdzie się nie wybieram. Jestem twoim
przyjacielem. Zostanę z tobą zawsze i wszędzie. I to ja powinienem przeprosić.
Zachowałem się jak kretyn – patrzy na
mnie tymi pięknymi oczyma i bierze za rękę. - I nie jesteś nikim! Jesteś
człowiekiem z ogromnym sercem, artystą, który nigdy nie zapomina o innych, mimo
swoich sukcesów. Ja wiem, że inni cierpią. Każdy z nas niesie swój krzyż. Każdy
ma problemy, zmaga się ze swoimi demonami. Tylko w innym stopniu. Pamiętaj o
tym – odpowiedział Mike i pogłaskał mnie po policzku.
I wtedy, patrząc w jego oczy, pełne zrozumienia i bólu,
poczułem coś. Poczułem więź, która nas łączy.
I pocałowałem go.
______________________________________________
To na tyle. Teraz jak to widzę, to tylko myślę, jakie to do dupy. Ale obiecałam sobie, że spróbuję, więc proszę bardzo. :)
Nie wiem, kiedy kolejna. Ale pewnie niedługo, gdyż mam jeszcze kilka stron w zapasie.
Uprzedzam, że to mój 1 raz, więc jest jak jest...
Pięknie napisany tekst, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńboże,jak mogłaś skończyć w takim momencie?! NIE NIE NIE NO PISZ DALEJ JUŻ TERAZ! :d
OdpowiedzUsuńPiękne, serio mówię. Pisz jak najszybciej, proszę!
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst ! Pisz tego więcej ! :))
OdpowiedzUsuńNo dobrze, to teraz ja. Jest w sumie fajnie, jakieś tam stylistyczne potknięcia- np. 'Po bodajże paru godzinach czuję się lepiej.', ale też dużo bardzo fajnie sformułowanych zdań, np. 'I wtedy, patrząc w jego oczy, pełne zrozumienia i bólu, poczułem coś. Poczułem więź, która nas łączy.' Opis uczuć i myśli Chestera jest dobry. Mogłaś trochę dokładniej opisać zachowanie Mike'a, od razu byłby dłuższy tekst. :d Co do tego ucięcia w najciekawszym momencie- takie zakończenia są ciekawe, ale mogłaś troszkę zbudować napięcie- znowu, dokładniejszy opis. ;)
OdpowiedzUsuńProsiłaś o wyrażenie zdania na ten temat, więc sobie skrobnęłam, jak widzisz, haha. Mam nadzieję, że ci to w jakiś sposób pomoże w pisaniu, bo ogólnie jest naprawdę dobrze. :)
Tego potrzebowałam. Następny tekst lepiej sprawdzę, żeby nie było więcej błędów, bo ten trochę olałam pod tym względem. I ok, wezmę sobie rady (co do opisów) do serca. Oprócz Mike'a. Właśnie tego chcę, żeby był taki "niezidentyfikowany". Zwłaszcza, że jest to z perspektywy Chaza, więc wczuwając się w jego postać nie możemy wszystkiego wiedzieć. :) Ale postaram się o dłuższe i dokładniejsze opisy. Dzięki.
UsuńZ tymi opisami Mike'a chodzi mi o to, że możesz tak jakoś dłużej napisać o jego jakichś gestach, spojrzeniach czy czymś w tym rodzaju. :)Wtedy pozostaje 'niezidentyfikowany', ale jest to jeszcze bardziej interesujące. O, i jeszcze mi się przypomniało, że gdzieś tam w jednym miejscu napisałaś 'choć' zamiast 'chodź'. :)
UsuńOk, przemyślę to. Dzięki. No cóż. Teraz zasiadam z lupą i szukam błędów w dalszysz częściach. :P
UsuńJak ja uwielbiam opowiadania pisane w pierwszej osobie :D
OdpowiedzUsuńTekst jest świetny; opis uczuć dobry. Trochę krótko, ale rozumiem, pierwsze rozdziały się zawsze najgorzej pisze (sama tego doświadczyłam).
Komentarz byłby dłuższy, ale wszystko to, co miałam ci do przekazania jest w komentarzu powyżej ;)
Okej, dzięki. Tekst byłby dłuższy, mam już dalsze części, ale bardzo chciałam urwać w tym momencie. :)
Usuńładnie, ładnie :3 podoba mi się, naprawdę dobrze napisane jak na Twoje pierwsze opowiadanie <3 Bennodę kocham i czytać będę :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz frerarda, może wpadniesz na mój blog?
a-modern-lie.blogspot.com
Mam też one shota Bennodę i szykuję więcej :D
Tak, Frerardy czytam. Z chęcią wpadnę. :)
UsuńWreszcie jakiś fanfiction z bardzo przyzwoitą formą i stylistyką. Temat.. intrygujący. Podoba mi się pomysł jako taki, pisanie z perspektywy Chaza, styl i klimat. Przyjemnie się czytało. Tak jak napisano wyżej, dodałabym więcej opisów: miejsca, zachowań, wyglądu, detali budujących ogół. Uspokoiłabym też trochę sposób wyrażania myśli Chestera. Z treści wnioskuję, że to już nie jest dzieciak tylko dorosły mężczyzna, więc dodałabym trochę refleksyjności, podkreśliłaby ona dramat,a ujęła (w moim odczuciu) młodzieńczej desperacji. Początki wiadomo są trudne, ale jak na twoje 15 lat to gratuluję lekkości pisania :) Nie wiem czy coś zrozumiałaś z mojego jak zwykle chaotycznego wywodu, no ale mniejsza. Jest caaaałkiem dobrze, czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zrozumiałam. :) Niestety, jestem słaba w opisach zachowań,miejsc, itp. dlatego ich unikam, ale spróbuję w następnych częściach lepiej to zrobić. Dzięki.
Usuńasdfghjkl;lkjhgfdsa *_______* to jest świetne. Daj już coś nowego, bo nie wyczymam.
OdpowiedzUsuńNa wstepie masz u mnie plus za 30 STM - tez ich uwielbiam :d
OdpowiedzUsuńpo drugie nigdy nie bralam sie jakos za czytanie opowiadan o takiej tresci, bo jakos mnie tonie jara, wiec i po co? tutaj, ze wzgledu na moj ulubiony zespol postanowilam sie przemoc i... w sumie to nie jest zle. :) nie mowie, ze przekonalas mnie do takiej tematyki bo nie o to mi chodzi, ale spodobal mi sie twoj styl pisania. nadal jednak chlopaki moim zdaniem sa milionowoprocentowymi hetero i jakos nie umiem sobie wyobrazic zeby bylo inaczej, ale jestem ciekawa jak rozwiniesz akcje wiec bede zagladac :) aaa i musze sie zgodzic z kims wyzej, jezeli chodzi o emocje Chestera - wiem, ze pewnie ma on byc niestabilny emocjonalnie, ale jak dla mnie jest to troche za dziecinne, a przeciz mowimy o doroslym mezczyznie, a oni nie sa zbyt chetni do przyznawania sie do uczuc, nawet przed soba samym ;) dobra, koniec wypracowania. xd pisz dalej a bedzie coraz lepiej, a jak na pierwsze opowiadanie to i tak jest zajebiscie ;)
weny zycze!
ooo, uwielbiam spotykać Echelonów :)
UsuńCieszę się, że spróbowałaś i czytasz. Niestety, wiem, jakie są fakty, ale moja chora wyobraźnia wmawia co innego. Tak samo jak przy MCHR i frerardzie. Nie dziękuję. :)
Podoba mi się...naprawdę mi się podoba! Ale zgodzę się z przedmówczyniami. Może rzeczywiście Chester przeżywa wszystko zbyt emocjonalnie ale jeżeli taki był zamysł to się już nie czepiam :) Czekam na dalsze części :3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość w ciągu zaledwie trzech minut - tak dogłębnie wciągnęło mnie twoje opowiadanie. Całość jest napisana na bardzo dobrym poziomie. Podoba mi się sposób w jaki opisujesz emocje, przemyślenia Chestera. Moi przedmówcy piszą, że Chester zachowuje się zbyt emocjonalnie, nierozważnie, niekiedy wręcz dziecinnie. Ja mam trochę inne zdanie na ten temat. Czasami dorośli ludzie też miewają momenty zwątpienia, zachwiania. Człowiek staje się zagubiony. Dlatego ja odbieram tą sytuację jako normalną, naturalną. W końcu, gdy staje się twarzą w twarz ze swoim największym (być może psychicznym) problemem, człowiek jest w amoku. Nie wie, która decyzja jest dobra, a która zła. To całkiem naturalne zachowanie według mnie.
OdpowiedzUsuń@silverofachance (twitter)
Też pokochałam to opowiadanie. Wciągnęło mnie niemal natychmiast. I zainspirowało. Sama założyłam bloga.
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować?
Pozdrawiam ;>
i-am-about-to-break.blogspot.com